Audi quattro coupe 2.3 NG + kuchenka lpg = ratowanie
: 11 sie 2015, 01:16
Siemano wszystkim 8-)
Nigdy bym się nie spodziewał, że wpadnę na to forum. Nic się nie zanosiło na plany zakupu Audi. A jednak...
Cały ambaras w tej historii zaczął się w kwietniu tego roku, kiedy wracając ze swych rodzinnych stron do Wrocławia na samym końcu zjazdu na bielanach moje (już w sumie nie moje) MG ZR postanowiło zerwać ze mną umowę o pracę w trybie natychmiastowym, przekręcając sobie rozrząd o 4 zęby, tym samym czyniąc sobie przysłowiowe sepuku.
W planach i tak owe cudactwo miało być zamienione, jednakże skutecznie moje poszukiwania musiały zostać przyspieszone. I tak oto zaczęło się szukanie auta do około 6 - 7 tysięcy. Problem w tym, że było to szukanie auta bez auta... Czyli byłem skazany na oglądanie max w promieniu 100km najrozmaitszych sztrucli, gdzie łzy z oczu się cisnęły. Przyparty do muru postanowiłem zamiast 6 tys. wydać 3 tysiące na auto, które prędzej czy później i tak się rozleci, a będzie w miarę jezdne i na parę miesięcy pozwoli mi się swobodnie poruszać i pomoże w poszukiwaniu jakiegoś modelu.
I tak oto po paru tygodniach wertowania olx i alledrogo wpadłem nagle na ogłoszenie sprzedaży Audi 90 w quattro. Szybki telefonix, przyjeżdżam na miejsce i... Stoi. W krzakach, bez ciśnienia w kołach, zakurzone, osrane, zapomniane... Czyli kolejny sztrucel.
Problem w tym, że zamiast się obrócić na pięcie, coś mnie dźgnęło, żeby go jednak obejrzeć. Z czystej ciekawości wsiadłem do środka. I nagle czas zwolnił, zatrzymał się, zrobił kołowrotek i wysadził mnie spowrotem do 1996, gdzie jako mały szczyl z drugim szczylem bawiłem się w rajdy, siedząc w jego ojca osiemdziesiątce B2. Ten sam zapach. Ten sam klimat. Zacząłem się rozglądać w koło, jakby mnie wsadzili do jakieś cybernetycznej pralki załamującej czasoprzestrzeń. W ogóle - patrząc oczami sprzedającego (starszy sympatyczny pan swoją drogą) - musiałem wyglądać jak jakiś... Sami sobie dopowiedzcie.
Wtedy przyszedł czas na otrzeźwienie. Weź się w garść Rafał - przemówił drugi ja sam. Parę konkretnych pytań odnośnie historii auta - i równie konkretnych odpowiedzi. Auto nie jeździ od paru miesięcy - syn wyjechał do Niemiec i auto zostało rodzicom na głowie do sprzedania. Wcześniej w ciągłym użytkowaniu. Wymienione przednie zawieszenie i rozrząd. Czy to prawda okaże się to z czasem. Na tą chwilę warto by go spróbować odpalić i zobaczyć, czy można to nazwać środkiem transportu.
I kolejne dupnięcie w psychikę. 4 miesiące zastoju (lub więcej), wszędzie pełno pajęczyn, a straight five odpala za pierwszym przeganiając wszystkie pająki. "Siwy dym i czarna sadza pewnie" rzekł by użytkownik TeDIego, ale nie tu. Oooo nie. Dostojnie zszedł z wysokich obrotów i czekał cierpliwie, podnosząc swobodnie tym samym temperaturę.
I wtedy był ten moment, by zakochać się w tym aucie. Jeden z najwspanialszych dźwięków, jakie dane mi było słyszeć. Ciary z pleców porozlatywały się przez oparcie na tylną kanapę, zajrzały do bagażnika, by przekonać się, że nie mają szans ucieczki i wróciły spowrotem ze zdwojoną siłą. Wszelakie niedoskonałości zdawały się nie mieć żadnej ważności.
Musiałem kupić to auto. K''''a... Znowu kupiłem furę sercem, zapłaciłem banknotem i zostawiłem mózg gdzieś po drodze. Ludzie się znowu będą pytać "nie możesz kupić normalnego auta?"
A ja im na to "życie jest za krótkie, żeby jeździć normalnymi autami" <urodziny>
No i mam Audi Sztrucel kupiony za 3000zł sprawia mi taką frajdę, że jednak zostawię go sobie na dłużej i będę w nim dłubał, ile będę mógł. A planów jest wiele. Na wszelki wypadek nie będę ich tu jeszcze ujawniał. Narazie mechanika, później blacharka, wnętrze a później to już z górki. Zależy czy uda mi się sprzedać nerkę.
Kilka danych o aucie
Audi B3 Coupe quattro
- Silnik: 2.3 NG z gazem - chodzi na obydwu paliwach
- Napęd: Quattro z blokadą i opcją wyłączenia ABS
- Rocznik: 1991 (mój rówieśnik <lol>)
- Przebieg: 333999
- Wyposażenie:
+ ABS
+ Wspomaganie kierownicy
+ Centralny zamek (nie działający)
+ System Dolby Sorround, czyli radio z CD i dwa charczące głośniki
+ Elektryka szyb i lusterek
+ Regulacja wysokości świateł
+ Przednie halogeny
+ Niesamowity klimat
+ Jajcarska dziura w oparciu kierowcy
Niesamowicie przy tym zestawie boli brak klimatyzacji albo chociaż szyberdachu. Po godzinie jazdy jaja sadzone.
Jeśli ktokolwiek miał chęć przeczytać wszystko to co tam na górze, pisane pół godziny po północy w 30 stopniowym upale, to mam dla niego niespodziankę.
Zdjęcia!
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
Na tą chwilę porobione:
- Olej
- Filtr oleju
- Filtr paliwa
- Filtr powietrza
- Wlany i w zasadzie wyjeżdżony środek czyszczący układ paliwowy Pro-tec. Działa - polecam
Do wymiany na teraz:
- Tylne opony
- Klocki i tarcze tył
- Wachacze tył
- Amory tył
- Łożyska tył
- Wieszaki tłumika
- Podpora wału
- Świece x5
- Płyn hamulcowy
- Pasek alternatora
- Regeneracja dmuchawy
- Centralny zamek
- Filtr kabinowy
- Lustro prawego lusterka
- Wykładzina wewnętrzna
- I jeszcze dużo innych...
Życzcie mi wytrwałości i pomóżcie świeżakowi, bo pewnie będe dupę zawracał na każdym kroku <quattro>
Nigdy bym się nie spodziewał, że wpadnę na to forum. Nic się nie zanosiło na plany zakupu Audi. A jednak...
Cały ambaras w tej historii zaczął się w kwietniu tego roku, kiedy wracając ze swych rodzinnych stron do Wrocławia na samym końcu zjazdu na bielanach moje (już w sumie nie moje) MG ZR postanowiło zerwać ze mną umowę o pracę w trybie natychmiastowym, przekręcając sobie rozrząd o 4 zęby, tym samym czyniąc sobie przysłowiowe sepuku.
W planach i tak owe cudactwo miało być zamienione, jednakże skutecznie moje poszukiwania musiały zostać przyspieszone. I tak oto zaczęło się szukanie auta do około 6 - 7 tysięcy. Problem w tym, że było to szukanie auta bez auta... Czyli byłem skazany na oglądanie max w promieniu 100km najrozmaitszych sztrucli, gdzie łzy z oczu się cisnęły. Przyparty do muru postanowiłem zamiast 6 tys. wydać 3 tysiące na auto, które prędzej czy później i tak się rozleci, a będzie w miarę jezdne i na parę miesięcy pozwoli mi się swobodnie poruszać i pomoże w poszukiwaniu jakiegoś modelu.
I tak oto po paru tygodniach wertowania olx i alledrogo wpadłem nagle na ogłoszenie sprzedaży Audi 90 w quattro. Szybki telefonix, przyjeżdżam na miejsce i... Stoi. W krzakach, bez ciśnienia w kołach, zakurzone, osrane, zapomniane... Czyli kolejny sztrucel.
Problem w tym, że zamiast się obrócić na pięcie, coś mnie dźgnęło, żeby go jednak obejrzeć. Z czystej ciekawości wsiadłem do środka. I nagle czas zwolnił, zatrzymał się, zrobił kołowrotek i wysadził mnie spowrotem do 1996, gdzie jako mały szczyl z drugim szczylem bawiłem się w rajdy, siedząc w jego ojca osiemdziesiątce B2. Ten sam zapach. Ten sam klimat. Zacząłem się rozglądać w koło, jakby mnie wsadzili do jakieś cybernetycznej pralki załamującej czasoprzestrzeń. W ogóle - patrząc oczami sprzedającego (starszy sympatyczny pan swoją drogą) - musiałem wyglądać jak jakiś... Sami sobie dopowiedzcie.
Wtedy przyszedł czas na otrzeźwienie. Weź się w garść Rafał - przemówił drugi ja sam. Parę konkretnych pytań odnośnie historii auta - i równie konkretnych odpowiedzi. Auto nie jeździ od paru miesięcy - syn wyjechał do Niemiec i auto zostało rodzicom na głowie do sprzedania. Wcześniej w ciągłym użytkowaniu. Wymienione przednie zawieszenie i rozrząd. Czy to prawda okaże się to z czasem. Na tą chwilę warto by go spróbować odpalić i zobaczyć, czy można to nazwać środkiem transportu.
I kolejne dupnięcie w psychikę. 4 miesiące zastoju (lub więcej), wszędzie pełno pajęczyn, a straight five odpala za pierwszym przeganiając wszystkie pająki. "Siwy dym i czarna sadza pewnie" rzekł by użytkownik TeDIego, ale nie tu. Oooo nie. Dostojnie zszedł z wysokich obrotów i czekał cierpliwie, podnosząc swobodnie tym samym temperaturę.
I wtedy był ten moment, by zakochać się w tym aucie. Jeden z najwspanialszych dźwięków, jakie dane mi było słyszeć. Ciary z pleców porozlatywały się przez oparcie na tylną kanapę, zajrzały do bagażnika, by przekonać się, że nie mają szans ucieczki i wróciły spowrotem ze zdwojoną siłą. Wszelakie niedoskonałości zdawały się nie mieć żadnej ważności.
Musiałem kupić to auto. K''''a... Znowu kupiłem furę sercem, zapłaciłem banknotem i zostawiłem mózg gdzieś po drodze. Ludzie się znowu będą pytać "nie możesz kupić normalnego auta?"
A ja im na to "życie jest za krótkie, żeby jeździć normalnymi autami" <urodziny>
No i mam Audi Sztrucel kupiony za 3000zł sprawia mi taką frajdę, że jednak zostawię go sobie na dłużej i będę w nim dłubał, ile będę mógł. A planów jest wiele. Na wszelki wypadek nie będę ich tu jeszcze ujawniał. Narazie mechanika, później blacharka, wnętrze a później to już z górki. Zależy czy uda mi się sprzedać nerkę.
Kilka danych o aucie
Audi B3 Coupe quattro
- Silnik: 2.3 NG z gazem - chodzi na obydwu paliwach
- Napęd: Quattro z blokadą i opcją wyłączenia ABS
- Rocznik: 1991 (mój rówieśnik <lol>)
- Przebieg: 333999
- Wyposażenie:
+ ABS
+ Wspomaganie kierownicy
+ Centralny zamek (nie działający)
+ System Dolby Sorround, czyli radio z CD i dwa charczące głośniki
+ Elektryka szyb i lusterek
+ Regulacja wysokości świateł
+ Przednie halogeny
+ Niesamowity klimat
+ Jajcarska dziura w oparciu kierowcy
Niesamowicie przy tym zestawie boli brak klimatyzacji albo chociaż szyberdachu. Po godzinie jazdy jaja sadzone.
Jeśli ktokolwiek miał chęć przeczytać wszystko to co tam na górze, pisane pół godziny po północy w 30 stopniowym upale, to mam dla niego niespodziankę.
Zdjęcia!
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
Na tą chwilę porobione:
- Olej
- Filtr oleju
- Filtr paliwa
- Filtr powietrza
- Wlany i w zasadzie wyjeżdżony środek czyszczący układ paliwowy Pro-tec. Działa - polecam
Do wymiany na teraz:
- Tylne opony
- Klocki i tarcze tył
- Wachacze tył
- Amory tył
- Łożyska tył
- Wieszaki tłumika
- Podpora wału
- Świece x5
- Płyn hamulcowy
- Pasek alternatora
- Regeneracja dmuchawy
- Centralny zamek
- Filtr kabinowy
- Lustro prawego lusterka
- Wykładzina wewnętrzna
- I jeszcze dużo innych...
Życzcie mi wytrwałości i pomóżcie świeżakowi, bo pewnie będe dupę zawracał na każdym kroku <quattro>