[B4 2.0 ABT] Zimny czy gorący nie pali. Zalewa.
: 02 lis 2016, 15:45
Witam i proszę o pomoc.
Od jakiegoś czasu mam cholerny problem z odpaleniem auta. Często kończący się niepowodzeniem (rozładowaniem akumulatora).
Sprawdzone:
- Kopułka i palec rozdzielacza (wymienione na nowe)
- Świece (nowe)
- Regulator ładowania (nowy z prądem 14,7 V)
- Przewody ok
Iskra jest duża i wyraźna na każdej świecy
Auto czy zimne czy gorące kręci rozrusznikiem i nie chce palić. Na monowtrysku tryska benzyną jak fontanny na podzamczu, stanowczo za dużo! Po prostu zalewa świece, silnik czy co tam może jeszcze zalać i czuć wyraźnie zapach etyliny. Jeśli wcisnę pedał gazu do oporu i mam świeży, mocny akumulator, po kilku minutach kręcenia zaczyna coś łapać i czasem silnik się z wielkim trudem uruchomi. Mam wrażenie, że uruchamia się bardzo "miękko" bez wyraźnej granicy między kręceniem przez rozrusznik a samoczynnym kręceniem już od spalania paliwa. Zapala też z linki. Trzyma bardzo niskie obroty ale nie gaśnie. Gdy już nieco się zagrzeje obroty jałowe wchodzą nawet na 2500 i więcej. Gdy się zagrzeje i przełączy na LPG obroty się normalizują i nie gaśnie. Po wyłączeniu silnika wszystko się powtarza ale już na ciepłym silniku. Kilka minut kręcenie i może się uda!
Dodam, że gdy odłączyłem kostkę monowtrysku i zadałem nieco samostartu, silnik zagadał od razu jak za dawnych dobrych czasów. Co za czort kontroluje ilość paliwa podawanego do monowtrysku? To pewnie jakaś elektronika (jaka?) ale za mało mam wiedzy, by stwierdzić na pewno!
Czekam na propozycje naprawy od klubowiczów, którzy zetknęli się z podobnym problemem.
Od jakiegoś czasu mam cholerny problem z odpaleniem auta. Często kończący się niepowodzeniem (rozładowaniem akumulatora).
Sprawdzone:
- Kopułka i palec rozdzielacza (wymienione na nowe)
- Świece (nowe)
- Regulator ładowania (nowy z prądem 14,7 V)
- Przewody ok
Iskra jest duża i wyraźna na każdej świecy
Auto czy zimne czy gorące kręci rozrusznikiem i nie chce palić. Na monowtrysku tryska benzyną jak fontanny na podzamczu, stanowczo za dużo! Po prostu zalewa świece, silnik czy co tam może jeszcze zalać i czuć wyraźnie zapach etyliny. Jeśli wcisnę pedał gazu do oporu i mam świeży, mocny akumulator, po kilku minutach kręcenia zaczyna coś łapać i czasem silnik się z wielkim trudem uruchomi. Mam wrażenie, że uruchamia się bardzo "miękko" bez wyraźnej granicy między kręceniem przez rozrusznik a samoczynnym kręceniem już od spalania paliwa. Zapala też z linki. Trzyma bardzo niskie obroty ale nie gaśnie. Gdy już nieco się zagrzeje obroty jałowe wchodzą nawet na 2500 i więcej. Gdy się zagrzeje i przełączy na LPG obroty się normalizują i nie gaśnie. Po wyłączeniu silnika wszystko się powtarza ale już na ciepłym silniku. Kilka minut kręcenie i może się uda!
Dodam, że gdy odłączyłem kostkę monowtrysku i zadałem nieco samostartu, silnik zagadał od razu jak za dawnych dobrych czasów. Co za czort kontroluje ilość paliwa podawanego do monowtrysku? To pewnie jakaś elektronika (jaka?) ale za mało mam wiedzy, by stwierdzić na pewno!
Czekam na propozycje naprawy od klubowiczów, którzy zetknęli się z podobnym problemem.