[B4 ACE] Na rezerwie obroty na postoju falują
: 22 gru 2016, 22:49
Taką przypadłość mam od niedawna;
trochę dni temu wyruszyłem rano do pracy, silnik dopiero się nagrzewał i wskazówka zaczynała się podnosić do 50 stopni... stałem na światłach i nagle obroty zaczęły spadać z 1000 do ~500 i w górę, ale samochód nie gasł. Zimą moja Compi pali jak smok, więc pomyślałem, że może tym razem paliła jak dwa smoki i się benzyna kończy. Obok była stacja, od razu podjechałem i wlałem do pełna. Weszło 45,5 litra, czyli jeszcze był duży zapas (ok. 7 litrów w baku, mój max który kiedyś wlałem to było 52 i sądzę, że już wtedy byłem na oparach).
Odpalenie na stacji i już wszystko w porządku, obroty trzyma na postoju.
Dzisiaj znowu to samo, akurat wracam z pracy i na postoju na światłach obroty w dół do ~500 i w górę, cały czas falują. temp. była ok. 60 stopni.
Pojechałem na stację jakieś 3 km, jechał normalnie, powyżej 1000 nie było żadnych problemów z obrotami.
Na stacji zanim zgasiłem to chwilę poczekałem, przy 90 stopniach praktycznie nie falowały, może odrobinę. Weszło 47 litrów, czyli w baku minimum 5.
Pompa ma problemy jak jest mało w baku? Nie dzieje to się na zimnym, na ciepłym praktycznie tez nie... tylko pomiędzy. I nie gaśnie, po prostu dusi się.
Kilku z Was wie, że kilka miesięcy temu w ramach walki z odpalaniem zrobiłem generalna wymianę wielu rzeczy;
- pompa zamiennik ERA/Magnetti Marelli - chodzi głośno, ale to podobno dlatego, że kosz był w kiepskim stanie i brakuje sitka (?), które chroni pompę przed wodą - tak powiedział mechanik, który ją wymieniał
- nowe przewody, kopułka, palec, świece
- nowy filtr paliwa
- wymieniony czujnik temp. ECU
- sonda była sprawdzana i działała poprawnie
Znowu problem z pompą?
Może krokowiec?
Odpala normalnie, jeździ normalnie.
trochę dni temu wyruszyłem rano do pracy, silnik dopiero się nagrzewał i wskazówka zaczynała się podnosić do 50 stopni... stałem na światłach i nagle obroty zaczęły spadać z 1000 do ~500 i w górę, ale samochód nie gasł. Zimą moja Compi pali jak smok, więc pomyślałem, że może tym razem paliła jak dwa smoki i się benzyna kończy. Obok była stacja, od razu podjechałem i wlałem do pełna. Weszło 45,5 litra, czyli jeszcze był duży zapas (ok. 7 litrów w baku, mój max który kiedyś wlałem to było 52 i sądzę, że już wtedy byłem na oparach).
Odpalenie na stacji i już wszystko w porządku, obroty trzyma na postoju.
Dzisiaj znowu to samo, akurat wracam z pracy i na postoju na światłach obroty w dół do ~500 i w górę, cały czas falują. temp. była ok. 60 stopni.
Pojechałem na stację jakieś 3 km, jechał normalnie, powyżej 1000 nie było żadnych problemów z obrotami.
Na stacji zanim zgasiłem to chwilę poczekałem, przy 90 stopniach praktycznie nie falowały, może odrobinę. Weszło 47 litrów, czyli w baku minimum 5.
Pompa ma problemy jak jest mało w baku? Nie dzieje to się na zimnym, na ciepłym praktycznie tez nie... tylko pomiędzy. I nie gaśnie, po prostu dusi się.
Kilku z Was wie, że kilka miesięcy temu w ramach walki z odpalaniem zrobiłem generalna wymianę wielu rzeczy;
- pompa zamiennik ERA/Magnetti Marelli - chodzi głośno, ale to podobno dlatego, że kosz był w kiepskim stanie i brakuje sitka (?), które chroni pompę przed wodą - tak powiedział mechanik, który ją wymieniał
- nowe przewody, kopułka, palec, świece
- nowy filtr paliwa
- wymieniony czujnik temp. ECU
- sonda była sprawdzana i działała poprawnie
Znowu problem z pompą?
Może krokowiec?
Odpala normalnie, jeździ normalnie.