[B3 1.8 PM LPG] - zła praca na Pb i LPG
: 18 maja 2008, 19:07
Witam!
Koledzy mam problem z pracą silnika na biegu jałowym oraz zaraz po odpaleniu zimnego silnika. W kilku zdaniach postaram się naświetlić temat.
Na początku gdy kupiłem samochód (koniec kwietnia) zorientowałem się że poprzedni właściciel miał już jakieś problemy (wymienione świece, kable i kopułka). Po odpaleniu chłodnego silnika wydawało się jakby był zalewany, kopcił z rury czarnym dymem, słychać jakby nie palił na wszystkie "gary" wolne obroty ok 900, ale bardzo trzesło silnikiem. Świece były czarne od "sadzy"
Później postąpiłem trochę głupio bo nie uporałem się z tym i założyłem gaz. O dziwo na gazie pracował dobrze, na rozgrzanym silniku tylko delikatnie falowały obroty, nie przeszkadzało mi to w eksploatacji pojazdu.
Jednak gdy odpalałem na Pb problem mnie denerwował. Wziąłem się za szukanie przyczyn złej pracy silnika.
Wymieniłem sondę lambda - zero poprawy
Później wyczytałem że w pierwszej fazie pracy zimnego silnika sonda lambda nie reguluje mieszanki paliwowo powietrznej.
Wymieniłem więc czujnik temperatury silnika dla wtrysku. Przeprowadziłem adaptację i wydawało sie być wszystko OK. Jednak nie do końca. Po przełączeniu na gaz podczas jazdy zapaliłe się kontrolka od błędów. Sprawdziłem to i było 2-3-4-3 czyli dużo problemów( sonda lambda, czujnik temp., brak szczelności przewodów itp.).
Na następny dzień silnik znów odpalił i pracował źle. Sprawdziłem szczelność przewodów, odczepiłem i wyczyściłem chyba wszystkie wtyczki, wyczyściłem kopułkę i palec, przeprowadziłem adaptację i wsyztko było znów ok.
Wracając do domu zauważyłem coś co nie zdażało się nigdy wcześniej. Silnik na gazie pracował OK,ale podczas jazdy kiedy wciskałem na dłużej sprzęgło lub wrzucałem na "luz" obroty spadały tak nisko że silnik gasnął podczas jazdy. Podczas tej podróży miałem bliskie spotkanie z sarną i autko kilka dni nie było odpalane. Po złożeniu auta wymianie chłodnicy i odpaleniu silnika, przeprowadzeniu adaptacji regulowałem obroty srubą przy parowniku i było trochę lepiej, ale podczas jazdy raz silnik zgaśnie raz nie zgaśnie. Na postoju czasem trzyma obroty a czasem falują, już nie tak delikatnie jak przed wymianą czujnika, ich wartość zmienia się szybko miedzy 1100 a 800.
Co to może być? Przeglądam forum od czasu jak tylko zauważyłem problemy. I na moje nieszczęście jak tylko coś zrobię i wydaje się być dobrze, to zaraz coś innego wychodzi.
Może to silniczek krokowy? Jak to działa?
Pomocy!
Koledzy mam problem z pracą silnika na biegu jałowym oraz zaraz po odpaleniu zimnego silnika. W kilku zdaniach postaram się naświetlić temat.
Na początku gdy kupiłem samochód (koniec kwietnia) zorientowałem się że poprzedni właściciel miał już jakieś problemy (wymienione świece, kable i kopułka). Po odpaleniu chłodnego silnika wydawało się jakby był zalewany, kopcił z rury czarnym dymem, słychać jakby nie palił na wszystkie "gary" wolne obroty ok 900, ale bardzo trzesło silnikiem. Świece były czarne od "sadzy"
Później postąpiłem trochę głupio bo nie uporałem się z tym i założyłem gaz. O dziwo na gazie pracował dobrze, na rozgrzanym silniku tylko delikatnie falowały obroty, nie przeszkadzało mi to w eksploatacji pojazdu.
Jednak gdy odpalałem na Pb problem mnie denerwował. Wziąłem się za szukanie przyczyn złej pracy silnika.
Wymieniłem sondę lambda - zero poprawy
Później wyczytałem że w pierwszej fazie pracy zimnego silnika sonda lambda nie reguluje mieszanki paliwowo powietrznej.
Wymieniłem więc czujnik temperatury silnika dla wtrysku. Przeprowadziłem adaptację i wydawało sie być wszystko OK. Jednak nie do końca. Po przełączeniu na gaz podczas jazdy zapaliłe się kontrolka od błędów. Sprawdziłem to i było 2-3-4-3 czyli dużo problemów( sonda lambda, czujnik temp., brak szczelności przewodów itp.).
Na następny dzień silnik znów odpalił i pracował źle. Sprawdziłem szczelność przewodów, odczepiłem i wyczyściłem chyba wszystkie wtyczki, wyczyściłem kopułkę i palec, przeprowadziłem adaptację i wsyztko było znów ok.
Wracając do domu zauważyłem coś co nie zdażało się nigdy wcześniej. Silnik na gazie pracował OK,ale podczas jazdy kiedy wciskałem na dłużej sprzęgło lub wrzucałem na "luz" obroty spadały tak nisko że silnik gasnął podczas jazdy. Podczas tej podróży miałem bliskie spotkanie z sarną i autko kilka dni nie było odpalane. Po złożeniu auta wymianie chłodnicy i odpaleniu silnika, przeprowadzeniu adaptacji regulowałem obroty srubą przy parowniku i było trochę lepiej, ale podczas jazdy raz silnik zgaśnie raz nie zgaśnie. Na postoju czasem trzyma obroty a czasem falują, już nie tak delikatnie jak przed wymianą czujnika, ich wartość zmienia się szybko miedzy 1100 a 800.
Co to może być? Przeglądam forum od czasu jak tylko zauważyłem problemy. I na moje nieszczęście jak tylko coś zrobię i wydaje się być dobrze, to zaraz coś innego wychodzi.
Może to silniczek krokowy? Jak to działa?
Pomocy!