[ABK 2.0 + LPG] Brak mocy silnika, puchnie wążod chłodnicy.
: 05 cze 2013, 00:48
Witam klubowiczów.
Od kilku dni przeglądam klubowe forum i nie mogę znaleźć podpowiedzi, która choć trochę pomogłaby mi rozwiązać problem z moim "szerszeniem", zatem postanowiłem opisać mój problem i prosić Was o radę i pomoc.
Autko kupiłem w listopadzie 2011r. Wszystko było ok, pracowało równo na benzynie, gazie i nie było żadnych problemów podczas jazdy. Ale po mniej więcej 7-8 miesiącach od zakupu zaczęły się dziać niepokojące rzeczy. Otóż auto zachowywało się czasami jak typowy "meteopata", a mianowicie jak zmieniała się pogoda na gorsze (duża wilgotność powietrza, albo padał po prostu przez dłuższy czas deszcz) auto czasami się "muliło" podczas jazdy. Tracił swoją moc, obroty spadały nawet czasami do 300 i dopiero odzyskiwał siłę i się "odmulał". Działo się tak i na benzynie i na gazie. Czasami jak się porządnie zamulił pomagało wyłączenie silnika i ponowne jego uruchomienie. A czasami musiałem czekać po prostu, aż zmieni się pogoda na lepsze , żeby jeździł normalnie, bez żadnych problemów.
Ostatnio niestety autko tak "zachorowało", że od kilku dni stoi u mechanika i nikt nie wie co jest uszkodzone i jaka jest przyczyna awarii. Parę dni temu podczas jazdy natrafiłem na dość sporą ulewę i jak to zwykle bywało moje auto zaczęło "świrować" i dusić się na trasie. Musiałem naprawdę sporo zwiększyć obroty silnika, żeby dojechać do domu. I niestety od tamtej pory nie chce "zaskoczyć" na normalny tryb (pomimo, że pogoda się wyklarowała już następnego dnia).
W międzyczasie wymieniłam w nim:
1. Kable rozruchowe.
2. Kopułkę od kabli (jedna końcówka była ułamana i iskra uciekała na bok nie trafiając do przewodu)
3. Jakieś dwa tyg. temu wymieniany był również rozrząd.
4. Swiece i filtry wymieniane jesienią ubiegłego roku.
W ogóle po bardziej szczegółowym zagłębieniu się w to co jest pod maską (do tej pory nie bylo takiej potrzeby) okazało się, że przy aucie musiał grzebać wcześniej jakiś "niespełniony elektryk", bo sporo jest jakiś dziwnych przeróbek na kablach (aczkowliek od kupna przez długi czas auto chodziło normalnie). Między innymi każdy z czterech przewodów od wtrysków był sztucznie "przedłużony" dolutowanym kabelkiem ok. 3,5 cm długości (nie wiem po co). Poza tym przy cewce jest założony jakiś opornik (?) i w ogóle dziwnie to wygląda.
Byłem wczoraj na testach komputerem i wyskakiwał za każdym razem błąd czujnika spalania stukowego. Zatem dziś przywiozłem drugi czujnik, jednak po założeniu (tak jak sie doczytałem na forum ustawiony był na ok. 25nm) jest dalej to samo. Silnik odpala, wchodzi na obroty, ale jak mu dodam gazy, albo zacznę jechać zaczyna się dusić, strzela czasem z tłumika, i w ogóle nie ma mocy.
Dodatkowo dziś zaważyłem, że wystarczy przejechać 1-2 km i zaczyna puchnąć jeden z węży od chłodnicy, a silnik szybko się nagrzewa. Po obmacaniu węża jakoś zdaje mi się, że nie ma tam zbyt wiele płynu chłodniczego (tak jakby coś blokowalo cyrkulację płynu), czyżby zepsuł się teraz termostat? Kolega zauważył również, że w płynie w chłodnicy są plamki, które jak przypuszcza są śladami oleju, który dostał się do obiegu.
Zaczynam być coraz bardziej załamany i nie wiem co robić, od czego zacząć, żeby eliminować możliwe uszkodzenia od najniższych kosztów, bo nie chcę oddawać auta na żyletki, bo naprawdę jestem z nim zżyty i chciałbym za wszelką cenę je naprawić.
Do posta dołączam link do filmiku na youtube.
Nagrałem tam jak pracuje silnik po odpaleniu i przy zwiększaniu obrotów.
Dodaję również zdjęcia, na których zaznaczyłem ten dziwny opornik i wąż, który puchnie podczas odpalonego silnika.
http://fotoo.pl/show.php?img=553543_1.jpg.html
http://fotoo.pl/show.php?img=553544_2.jpg.html
http://fotoo.pl/show.php?img=553547_3.jpg.html
Bardzo Was proszę o pomoc i radę, bo już byłem u kilku mechaników i każdy mówi "nie wiem". Zaznaczam, że ja nie jestem mechanikiem z zawodu, ale mam kolegę, który ma o tym duże pojęcie, bo to jego wyuczony zawód, w którym pracuje, tak więc przekażę mu Wasze sugestie i może razem uda nam się przywrócić do życia mojego "szerszenia"...
Od kilku dni przeglądam klubowe forum i nie mogę znaleźć podpowiedzi, która choć trochę pomogłaby mi rozwiązać problem z moim "szerszeniem", zatem postanowiłem opisać mój problem i prosić Was o radę i pomoc.
Autko kupiłem w listopadzie 2011r. Wszystko było ok, pracowało równo na benzynie, gazie i nie było żadnych problemów podczas jazdy. Ale po mniej więcej 7-8 miesiącach od zakupu zaczęły się dziać niepokojące rzeczy. Otóż auto zachowywało się czasami jak typowy "meteopata", a mianowicie jak zmieniała się pogoda na gorsze (duża wilgotność powietrza, albo padał po prostu przez dłuższy czas deszcz) auto czasami się "muliło" podczas jazdy. Tracił swoją moc, obroty spadały nawet czasami do 300 i dopiero odzyskiwał siłę i się "odmulał". Działo się tak i na benzynie i na gazie. Czasami jak się porządnie zamulił pomagało wyłączenie silnika i ponowne jego uruchomienie. A czasami musiałem czekać po prostu, aż zmieni się pogoda na lepsze , żeby jeździł normalnie, bez żadnych problemów.
Ostatnio niestety autko tak "zachorowało", że od kilku dni stoi u mechanika i nikt nie wie co jest uszkodzone i jaka jest przyczyna awarii. Parę dni temu podczas jazdy natrafiłem na dość sporą ulewę i jak to zwykle bywało moje auto zaczęło "świrować" i dusić się na trasie. Musiałem naprawdę sporo zwiększyć obroty silnika, żeby dojechać do domu. I niestety od tamtej pory nie chce "zaskoczyć" na normalny tryb (pomimo, że pogoda się wyklarowała już następnego dnia).
W międzyczasie wymieniłam w nim:
1. Kable rozruchowe.
2. Kopułkę od kabli (jedna końcówka była ułamana i iskra uciekała na bok nie trafiając do przewodu)
3. Jakieś dwa tyg. temu wymieniany był również rozrząd.
4. Swiece i filtry wymieniane jesienią ubiegłego roku.
W ogóle po bardziej szczegółowym zagłębieniu się w to co jest pod maską (do tej pory nie bylo takiej potrzeby) okazało się, że przy aucie musiał grzebać wcześniej jakiś "niespełniony elektryk", bo sporo jest jakiś dziwnych przeróbek na kablach (aczkowliek od kupna przez długi czas auto chodziło normalnie). Między innymi każdy z czterech przewodów od wtrysków był sztucznie "przedłużony" dolutowanym kabelkiem ok. 3,5 cm długości (nie wiem po co). Poza tym przy cewce jest założony jakiś opornik (?) i w ogóle dziwnie to wygląda.
Byłem wczoraj na testach komputerem i wyskakiwał za każdym razem błąd czujnika spalania stukowego. Zatem dziś przywiozłem drugi czujnik, jednak po założeniu (tak jak sie doczytałem na forum ustawiony był na ok. 25nm) jest dalej to samo. Silnik odpala, wchodzi na obroty, ale jak mu dodam gazy, albo zacznę jechać zaczyna się dusić, strzela czasem z tłumika, i w ogóle nie ma mocy.
Dodatkowo dziś zaważyłem, że wystarczy przejechać 1-2 km i zaczyna puchnąć jeden z węży od chłodnicy, a silnik szybko się nagrzewa. Po obmacaniu węża jakoś zdaje mi się, że nie ma tam zbyt wiele płynu chłodniczego (tak jakby coś blokowalo cyrkulację płynu), czyżby zepsuł się teraz termostat? Kolega zauważył również, że w płynie w chłodnicy są plamki, które jak przypuszcza są śladami oleju, który dostał się do obiegu.
Zaczynam być coraz bardziej załamany i nie wiem co robić, od czego zacząć, żeby eliminować możliwe uszkodzenia od najniższych kosztów, bo nie chcę oddawać auta na żyletki, bo naprawdę jestem z nim zżyty i chciałbym za wszelką cenę je naprawić.
Do posta dołączam link do filmiku na youtube.
Nagrałem tam jak pracuje silnik po odpaleniu i przy zwiększaniu obrotów.
Dodaję również zdjęcia, na których zaznaczyłem ten dziwny opornik i wąż, który puchnie podczas odpalonego silnika.
http://fotoo.pl/show.php?img=553543_1.jpg.html
http://fotoo.pl/show.php?img=553544_2.jpg.html
http://fotoo.pl/show.php?img=553547_3.jpg.html
Bardzo Was proszę o pomoc i radę, bo już byłem u kilku mechaników i każdy mówi "nie wiem". Zaznaczam, że ja nie jestem mechanikiem z zawodu, ale mam kolegę, który ma o tym duże pojęcie, bo to jego wyuczony zawód, w którym pracuje, tak więc przekażę mu Wasze sugestie i może razem uda nam się przywrócić do życia mojego "szerszenia"...