[B4 2.0 ABK 1994] Brak mocy podczas deszczu.
: 15 maja 2014, 14:57
Witam Panowie, potrzebuje paru podpowiedzi, porad, czegokolwiek bo już zaczynam nie mieć pomysłów co sprawdzać.
Pacjent : B4 ABK 2.0 1994 + LPG sekwencja
Jakiś czas temu miałem taki objaw, ze podczas deszczu po przejechaniu jakiejś odległości, 20 -30 km samochód tracił moc nie reagował na gaz. Ale po chwili lub zgaszeniu silnika mu przechodziło. Ostatnio jednak zdarzyło się tak, że przejechałem się w deszczu, zgasiłem silnik, odpaliłem po 15 min i po jakimś kilometrze stracił moc. Problem w tym że odzyskał ja dopiero po jakiejś godzinie stania bez ruchu. Objawy były takie że po dodaniu gazu samochód wkręcał się na obroty ładnie w miarę, po czym mimo trzymania gazu obroty same spadały. Na wolnych obrotach trzymał około 850 obr mimo tego szedł jak traktor, na benzynie i na lpg. Na VAGu żadnych błędów mi nie znalazł podejrzewam że to sprawka gazowników bo przed wizyta u nich dało sie odczytać błąd sondy lambda której to wcale nie mam bo jakiś palant wyciął ją razem z katem. Dziś wymieniłem kable zapłonowe, kopułkę palec rozdzielacza, świece (Świece Bosch, reszta beru). Zajechałem do sklepu, zgasiłem, odpaliłem i znów muł. Czyli żadnej poprawy. Jakoś dojechałem do domu co chwila stając i ruszając. Żadnych przebić z kabli czy cewki nie zauważyłem mimo tego silnik szedł jak traktor na benzynie (zawsze szedł w miarę równo). Pomyślałem że odłączę niebieski czujnik. Po odłęczeniu samochód się uspokoił, obroty wzrosły na około 1000, po lekkim przegazowaniu spadły na 850-900. Ponowne podłączenie czujnika nie spowodowało w zasadzie żadnego efektu. Gdy nie pada mogę jechać i caly dzień, wyłączać i włączać silnik nic się nie dzieje. Natomiast w deszczu zostaje unieruchomiony. Co może wywoływać taki efekt?
PS. Zamiana czujnika na nowy także nie przyniosła efektu.
Pacjent : B4 ABK 2.0 1994 + LPG sekwencja
Jakiś czas temu miałem taki objaw, ze podczas deszczu po przejechaniu jakiejś odległości, 20 -30 km samochód tracił moc nie reagował na gaz. Ale po chwili lub zgaszeniu silnika mu przechodziło. Ostatnio jednak zdarzyło się tak, że przejechałem się w deszczu, zgasiłem silnik, odpaliłem po 15 min i po jakimś kilometrze stracił moc. Problem w tym że odzyskał ja dopiero po jakiejś godzinie stania bez ruchu. Objawy były takie że po dodaniu gazu samochód wkręcał się na obroty ładnie w miarę, po czym mimo trzymania gazu obroty same spadały. Na wolnych obrotach trzymał około 850 obr mimo tego szedł jak traktor, na benzynie i na lpg. Na VAGu żadnych błędów mi nie znalazł podejrzewam że to sprawka gazowników bo przed wizyta u nich dało sie odczytać błąd sondy lambda której to wcale nie mam bo jakiś palant wyciął ją razem z katem. Dziś wymieniłem kable zapłonowe, kopułkę palec rozdzielacza, świece (Świece Bosch, reszta beru). Zajechałem do sklepu, zgasiłem, odpaliłem i znów muł. Czyli żadnej poprawy. Jakoś dojechałem do domu co chwila stając i ruszając. Żadnych przebić z kabli czy cewki nie zauważyłem mimo tego silnik szedł jak traktor na benzynie (zawsze szedł w miarę równo). Pomyślałem że odłączę niebieski czujnik. Po odłęczeniu samochód się uspokoił, obroty wzrosły na około 1000, po lekkim przegazowaniu spadły na 850-900. Ponowne podłączenie czujnika nie spowodowało w zasadzie żadnego efektu. Gdy nie pada mogę jechać i caly dzień, wyłączać i włączać silnik nic się nie dzieje. Natomiast w deszczu zostaje unieruchomiony. Co może wywoływać taki efekt?
PS. Zamiana czujnika na nowy także nie przyniosła efektu.