[1.8 JN + LPG] Brak ssania? Zła praca na zimnym.
: 11 sty 2015, 20:01
Panowie,
wiem, ze jest już pierdyliard tematów odnośnie mechanicznego wtrysku (mam nadzieję, że dobrze oznaczyłem JN), ale przejrzałem chyba wszystkie i mam tylko mętlik, zawsze miałem diesla, stary 1,6 TD niestety zakończył żywot na autobusie
Problem występował także w lecie, ale z mniejszym nasileniem.
Nawet w upały, zimny nie odpalał na dotyk, a po odpaleniu silnika, obroty automatycznie szybko szły w dół, ale silnik nie gasnął, bo od razu sobie je podnosił i tak przez kilka sekund (albo i kilkanaście) trzymał, ok. 1000. Wydawałoby się, że jest ok, ale wtedy one znowu spadały, tak do ok. 800 i zaczynało się falowanie, dopóki silnik się trochę nie nagrzał.
Czasem spadały jeszcze niżej, tak że odruchowo dodawało się gazu, ale generalnie nie spadały na tyle nisko, by mógł zgasnąć.
Czasem zdarzyło się, że przy natychmiastowym ruszaniu przerywał.
Ale gdy przyszły mrozy silnik odpalał, po czym po 2-3, może 4 sekundach pracy gasnął. Nie dławił się, nie szarpał, po prostu kulturalnie gasnął, tak jakby wyłączyć zapłon, odciąć paliwo
Po kilkukrotnych próbach odpalenia i dodawaniu gazu, czasem załapywał i chodził. Czasem nie.
Nie próbuję przełączać na zimnym na LPG, bo albo zgaśnie, albo chodzi jeszcze gorzej.
Mam wrażenie, że po prostu nie ma ssania, chyba na zimnym silniku obroty powinny się na jakiś czas podnieść ponad 1000, prawda? A nie spadać do 800...
Czasem to falowanie jest całkiem chaotyczne, a czasem tak jakby wchodził w "tryb awaryjny", tzn. regularnie, miarowo sam sobie podnosił i zmniejszał obroty, tak jak w niektórych autach po odłączeniu i podpięciu aku, zanim komputer ustawi wolne obroty.
Pomaga dodanie gazu i przytrzymanie dłuższą chwilę na obrotach, np. 1300.
Wówczas po odjęciu gazu raczej utrzymują się już na poziomie.
Gdy temperatura jest trochę powyżej zera, nie gaśnie po odpaleniu (troszkę ciężko ale odpala), ale też chodzi nierówno.
Oczywiście, gdy już się rozgrzeje, odpala na dotyk i nic nie faluje. Nie ma problemów z mocą, chodzi bardzo ładnie i na Pb i na LPG.
Iskra jest mocna, akumulator nowy, rozrusznik po regeneracji.
Wymieniłem dzisiaj czujnik temperatury, stawiając niemal na 100%, że to jest winowajca, ale po wymianie niespecjalnie się poprawiło, a wręcz mam wrażenie, że gorzej zapala (długo kręci), nawet na ciepłym. Może trochę inaczej się zachowuje, ale dalej jest obrotowy bajzel. Nie chce próbować z innym czujnikiem, bo obawiam się, że nic to nie da.
Gdyby to się stało nagle, to stawiałbym na paliwo, ale jest tankowane na rożnych stacjach i zawsze dobrej jakości. Filtr paliwa wymieniony niedawno.
Mam wrażenie, że pompa paliwa buczy dość głośno i czuć paliwem pod maską, a dzisiaj nawet czułem paliwo w kabinie na postoju, w czasie jazdy nie. Nie wiem, czy może to mieć związek.
Może regulator ciśnienia? :-| Wtryskiwacz rozruchowy? No tylko, że on odpala i dopiero po kilku sekundach zaczyna szaleć...
Podpowiedzcie mi coś Panowie, proszę, bo auto jest potrzebne, a tu cyrki takie.
wiem, ze jest już pierdyliard tematów odnośnie mechanicznego wtrysku (mam nadzieję, że dobrze oznaczyłem JN), ale przejrzałem chyba wszystkie i mam tylko mętlik, zawsze miałem diesla, stary 1,6 TD niestety zakończył żywot na autobusie
Problem występował także w lecie, ale z mniejszym nasileniem.
Nawet w upały, zimny nie odpalał na dotyk, a po odpaleniu silnika, obroty automatycznie szybko szły w dół, ale silnik nie gasnął, bo od razu sobie je podnosił i tak przez kilka sekund (albo i kilkanaście) trzymał, ok. 1000. Wydawałoby się, że jest ok, ale wtedy one znowu spadały, tak do ok. 800 i zaczynało się falowanie, dopóki silnik się trochę nie nagrzał.
Czasem spadały jeszcze niżej, tak że odruchowo dodawało się gazu, ale generalnie nie spadały na tyle nisko, by mógł zgasnąć.
Czasem zdarzyło się, że przy natychmiastowym ruszaniu przerywał.
Ale gdy przyszły mrozy silnik odpalał, po czym po 2-3, może 4 sekundach pracy gasnął. Nie dławił się, nie szarpał, po prostu kulturalnie gasnął, tak jakby wyłączyć zapłon, odciąć paliwo
Po kilkukrotnych próbach odpalenia i dodawaniu gazu, czasem załapywał i chodził. Czasem nie.
Nie próbuję przełączać na zimnym na LPG, bo albo zgaśnie, albo chodzi jeszcze gorzej.
Mam wrażenie, że po prostu nie ma ssania, chyba na zimnym silniku obroty powinny się na jakiś czas podnieść ponad 1000, prawda? A nie spadać do 800...
Czasem to falowanie jest całkiem chaotyczne, a czasem tak jakby wchodził w "tryb awaryjny", tzn. regularnie, miarowo sam sobie podnosił i zmniejszał obroty, tak jak w niektórych autach po odłączeniu i podpięciu aku, zanim komputer ustawi wolne obroty.
Pomaga dodanie gazu i przytrzymanie dłuższą chwilę na obrotach, np. 1300.
Wówczas po odjęciu gazu raczej utrzymują się już na poziomie.
Gdy temperatura jest trochę powyżej zera, nie gaśnie po odpaleniu (troszkę ciężko ale odpala), ale też chodzi nierówno.
Oczywiście, gdy już się rozgrzeje, odpala na dotyk i nic nie faluje. Nie ma problemów z mocą, chodzi bardzo ładnie i na Pb i na LPG.
Iskra jest mocna, akumulator nowy, rozrusznik po regeneracji.
Wymieniłem dzisiaj czujnik temperatury, stawiając niemal na 100%, że to jest winowajca, ale po wymianie niespecjalnie się poprawiło, a wręcz mam wrażenie, że gorzej zapala (długo kręci), nawet na ciepłym. Może trochę inaczej się zachowuje, ale dalej jest obrotowy bajzel. Nie chce próbować z innym czujnikiem, bo obawiam się, że nic to nie da.
Gdyby to się stało nagle, to stawiałbym na paliwo, ale jest tankowane na rożnych stacjach i zawsze dobrej jakości. Filtr paliwa wymieniony niedawno.
Mam wrażenie, że pompa paliwa buczy dość głośno i czuć paliwem pod maską, a dzisiaj nawet czułem paliwo w kabinie na postoju, w czasie jazdy nie. Nie wiem, czy może to mieć związek.
Może regulator ciśnienia? :-| Wtryskiwacz rozruchowy? No tylko, że on odpala i dopiero po kilku sekundach zaczyna szaleć...
Podpowiedzcie mi coś Panowie, proszę, bo auto jest potrzebne, a tu cyrki takie.