[B4 2,6 ABC quattro] Zagadka koła dwumasowego - problem
: 28 paź 2009, 14:42
Witam,
Przejrzałem forum ale nie znalazłem opisu problemu podobnego do mojego więc pozwolę sobie założyć nowy wątek. Proszę o rzeczową radę i pomoc w rozwiązaniu dość ważnego dla mnie problemu. Z góry dziękuję za posty w stylu "weź to sprzedaj i kup diesela" albo "a u mnie działa"
A więc po kolei:
Mam audi 2,6 quattro z 93r. Samochód od zawsze dużo pali na mieście (jakieś 18l/100km) i wielu już próbowało rozwiązać ten problem, niestety bezskutecznie. Efekt tych prób jest taki, że w ostatnim czasie mam wymienione wszystkie czujniki (chyba wszystkie) sondę lambda, termostat i sam już nie wiem co jeszcze (wiem tylko ile to kosztowało). Jakiś miesiąc temu samochód "rzucił palenie" po prostu kręcił rozrusznikiem i nic. Wyglądało to na problemy z elektryką, po odczekaniu jakichś 10 15 minut i "fachowym" poruszaniu przewodami wysokiego napięcia samochód odpalił i udało się go dotoczyć do znajomego mechanika u którego to właśnie ostatnio wszystko robiłem. Na początek do wymiany poszły przewody, nie pomogło. Potem kolejne czujniki położenia wału itd, efektów brak samochód ciągle nie chce palić. Przyszła kolej na koło zamachowe (dwu masowe). ponoć na nim są jakieś czujniki i ponoć to one zakłócają pracą silnika bo koło jest do wymiany. Jako że nowe kosztuje jakieś 2500 nie zdecydowałem się na wymianę, mija się to z celem przy samochodzie w tym wieku. Mechanik ściągną jakiegoś elektronika magika, który wstawił tam coś co "oszukuje komputer" i podaje mu fałszywy sygnał zamiast tego z czujników. Efekt tego wszystkiego jest taki, że samochód w prawdzie odpala ale jeździć się nim nie da. Gaśnie po dodaniu gazu z wolnych obrotów i działa tak jakby pracowały tylko 2 czy 3 cylindry. Przerywa w trakcie przyspieszania, z rury wydechowej wręcz kapie nieprzepalone paliwo. Mocy nie ma praktycznie wcale a spalanie wzrosło z 10l na trasie do prawie 20.
Moje pytanie brzmi: Czy to wszystko naprawdę może być wina koła zamachowego? Oraz czy ktoś z was spotkał się z takim problemem i ma może pomysł jak go rozwiązać nie wkładając w samochód jego równowartości.
PS
dodam tylko że ostatnio wstawiłem praktycznie całe nowe zawieszenie więc sprzedawać go mi się w żaden sposób nie opłaca.
z Góry dziękuję za pomoc
Pozdrawiam
Maciek
Przejrzałem forum ale nie znalazłem opisu problemu podobnego do mojego więc pozwolę sobie założyć nowy wątek. Proszę o rzeczową radę i pomoc w rozwiązaniu dość ważnego dla mnie problemu. Z góry dziękuję za posty w stylu "weź to sprzedaj i kup diesela" albo "a u mnie działa"
A więc po kolei:
Mam audi 2,6 quattro z 93r. Samochód od zawsze dużo pali na mieście (jakieś 18l/100km) i wielu już próbowało rozwiązać ten problem, niestety bezskutecznie. Efekt tych prób jest taki, że w ostatnim czasie mam wymienione wszystkie czujniki (chyba wszystkie) sondę lambda, termostat i sam już nie wiem co jeszcze (wiem tylko ile to kosztowało). Jakiś miesiąc temu samochód "rzucił palenie" po prostu kręcił rozrusznikiem i nic. Wyglądało to na problemy z elektryką, po odczekaniu jakichś 10 15 minut i "fachowym" poruszaniu przewodami wysokiego napięcia samochód odpalił i udało się go dotoczyć do znajomego mechanika u którego to właśnie ostatnio wszystko robiłem. Na początek do wymiany poszły przewody, nie pomogło. Potem kolejne czujniki położenia wału itd, efektów brak samochód ciągle nie chce palić. Przyszła kolej na koło zamachowe (dwu masowe). ponoć na nim są jakieś czujniki i ponoć to one zakłócają pracą silnika bo koło jest do wymiany. Jako że nowe kosztuje jakieś 2500 nie zdecydowałem się na wymianę, mija się to z celem przy samochodzie w tym wieku. Mechanik ściągną jakiegoś elektronika magika, który wstawił tam coś co "oszukuje komputer" i podaje mu fałszywy sygnał zamiast tego z czujników. Efekt tego wszystkiego jest taki, że samochód w prawdzie odpala ale jeździć się nim nie da. Gaśnie po dodaniu gazu z wolnych obrotów i działa tak jakby pracowały tylko 2 czy 3 cylindry. Przerywa w trakcie przyspieszania, z rury wydechowej wręcz kapie nieprzepalone paliwo. Mocy nie ma praktycznie wcale a spalanie wzrosło z 10l na trasie do prawie 20.
Moje pytanie brzmi: Czy to wszystko naprawdę może być wina koła zamachowego? Oraz czy ktoś z was spotkał się z takim problemem i ma może pomysł jak go rozwiązać nie wkładając w samochód jego równowartości.
PS
dodam tylko że ostatnio wstawiłem praktycznie całe nowe zawieszenie więc sprzedawać go mi się w żaden sposób nie opłaca.
z Góry dziękuję za pomoc
Pozdrawiam
Maciek