[ALL] Problem po instalacji nowej butli lpg-przetankowywanie
: 06 paź 2013, 21:41
Witam,
zaledwie przed kilkoma dniami instalowałem nową butlę lpg (nowa, nieużywana, prosto od producenta), bo poprzednia straciła ważność (homologację). Pojechałem do (wg opinii) najlepszego gazownika na montaż. Skasował mnie za to 100 zł - nie orientuję się w cenach, czy to mało, czy dużo. Pierwszą rzeczą jaką zauważyłem był wskaźnik ilości gazu na butli - był cały czas w jednym miejscu. Jakby zawieszony, albo odłączony. Stwierdziłem, że w sumie to nieistotne, bo i tak zazwyczaj tankuję, jak skończy się gaz. Dodatkowo sam wiem ile +/- spala lpg, więc wiem ile zostało. Nie tankowałem butli za pierwszym razem do pełna. Wlałem chyba 10L. Przejeździłem na tym ze 100 km i gaz się skończył. Pojechałem na stację - Orlen - i tu zaczął się cyrk. Butla jest firmy STAKO, a pojemność jej wynosi 40L, a stopień napełnienia 80%, z czego prosty rachunek, że powinno tam wejść nie więcej niż ok. 32L lpg. Jakież było moje zdziwienie podczas tankowania. W sumie to płacenia, bo butlę tankował pracownik stacji, ja poszedłem płacić. Na szczęście w aucie został w miarę kumaty kolega, który zaalarmował pracownika, że trzeba przerwać tankowanie. Do butli weszło 40.88L gazu, nie wiem co by było, gdybym był sam i poszedł płacić, auto by się tak tankowało bez przerwy. Bo weszłoby tam na pewno jeszcze więcej, a co by się stało potem? Nie wiem. Bum?
Moje pytanie jest takie, co może być powodem takiej sytuacji? Coś z pływakiem? Gazownik czegoś nie podłączył? Na pewno pozostawia to niesmak, bo była to moja pierwsza wizyta w tym "niby najlepszym zakładzie w mieście", ale widzę, że opinia "najlepszy" jest mocno przesadzona.
zaledwie przed kilkoma dniami instalowałem nową butlę lpg (nowa, nieużywana, prosto od producenta), bo poprzednia straciła ważność (homologację). Pojechałem do (wg opinii) najlepszego gazownika na montaż. Skasował mnie za to 100 zł - nie orientuję się w cenach, czy to mało, czy dużo. Pierwszą rzeczą jaką zauważyłem był wskaźnik ilości gazu na butli - był cały czas w jednym miejscu. Jakby zawieszony, albo odłączony. Stwierdziłem, że w sumie to nieistotne, bo i tak zazwyczaj tankuję, jak skończy się gaz. Dodatkowo sam wiem ile +/- spala lpg, więc wiem ile zostało. Nie tankowałem butli za pierwszym razem do pełna. Wlałem chyba 10L. Przejeździłem na tym ze 100 km i gaz się skończył. Pojechałem na stację - Orlen - i tu zaczął się cyrk. Butla jest firmy STAKO, a pojemność jej wynosi 40L, a stopień napełnienia 80%, z czego prosty rachunek, że powinno tam wejść nie więcej niż ok. 32L lpg. Jakież było moje zdziwienie podczas tankowania. W sumie to płacenia, bo butlę tankował pracownik stacji, ja poszedłem płacić. Na szczęście w aucie został w miarę kumaty kolega, który zaalarmował pracownika, że trzeba przerwać tankowanie. Do butli weszło 40.88L gazu, nie wiem co by było, gdybym był sam i poszedł płacić, auto by się tak tankowało bez przerwy. Bo weszłoby tam na pewno jeszcze więcej, a co by się stało potem? Nie wiem. Bum?
Moje pytanie jest takie, co może być powodem takiej sytuacji? Coś z pływakiem? Gazownik czegoś nie podłączył? Na pewno pozostawia to niesmak, bo była to moja pierwsza wizyta w tym "niby najlepszym zakładzie w mieście", ale widzę, że opinia "najlepszy" jest mocno przesadzona.