Prix , dobry środek , sam miałem ostre wżery na jednym kole i tym prix'em dopiero ruszyło je.
Gdyby tylko ten zapach był łagodniejszy
'95 sedan ABK LZ5U
- Krzysiek 84
- Junior Admin
- Posty: 5478
- Rejestracja: 03 cze 2010, 23:36
- Imię: Krzysiek
- Model: Audi 80 B4
- Nadwozie: Sedan
- Silnik: 1.9 1Z
- Lokalizacja: Olecko
- Maciek.
- Forum Audi 80
- Posty: 162
- Rejestracja: 11 sie 2011, 10:31
- Imię: Maciej
- Model: Inny
- Nadwozie: Sedan
- Silnik: 2.0 ABK+lpg
- Lokalizacja: SBE
Są trochę luźne, ale jak się nimi pokręci w lewo lub w prawo to w miarę się trzymają i nawet ładnie leżą. Jak leżą to chyba też zależy od deski, bo z lewej strony jest ok, a z prawej odstaje ok. 1 mm.Megster pisze:Super. Rozumiem, że zastępują idealnie seryjne?
Ważne żeby dobrze wyczyścił, zapach idzie przeboleć.Krzysiek 84 pisze:Gdyby tylko ten zapach był łagodniejszy
[ Dodano: 2017-07-04, 00:52 ]
Zbyt wiele się nie pozmieniało - wleciały letnie koła, wymieniłem pakiet filtrów i olej z poprzedniej aktualizacji.
Miałem powoli zacząć modzić, ale nie może być zbyt pięknie... Prawdopodobnie nałożyły się dwie przyczyny - kamień i rdza pod szybą. Na przełamaniu drogi usłyszałem, że coś strzeliło, ale dopiero po kilku godzinach zaczęło się pokazywać pęknięcie. Przed wymianą wyglądało tak:
Wstawiona jest nowa, Fuyao - chińczyk, ale podobno od kilku lat idzie na pierwszy montaż m.in. w Audi. Jak poleci to wstawi się coś lepszego.
Próbując naładować telefon okazało się, że do gniazda zapalniczki nie dochodzi prąd. Trzeba było trochę porozkręcać, ale udało się znaleźć to:
Wiązka była zbyt ciasno spięta za popielniczką, co po kilkudziesięciu latach eksploatacji dało o sobie znać.
Wszystko zostało polutowane i zwinięte tak jak powinno być. Przy okazji wymieniłem żarówki w podświetleniu zapalniczki oraz przy jednym pokrętle.
W niedziele pojawiłem się na spocie Audi Śląsk, nawet udało się znaleźć jedną fotkę w internecie.
Sam też pstryknąłem dwie. Na drugiej widać, że mógłbym spokojnie konkurować z Allroad'ami o tytuł najwyższego auta na spocie.
Wczoraj dorwałem na szrocie popielniczkę, bo w mojej nie było klosza do światełka zapalniczki. W sumie moja popielniczka jest w lepszym stanie więc przełożyłem tylko klosz. Na środku deski już wszystko ładnie świeci, brakuje tylko kilku żarówek w liczniku, ale to może w przyszłym roku...
Tak to śmiga praktycznie bez problemów, mam jeden mały wyciek z króćca płynu chłodniczego przy silniku. Czasami rozłącza gaz, ale to najprawdopodobniej wina reduktora - jeżeli regulacja nic nie da to pójdzie do wymiany.
P.S.: Tak, wiem, nie zamazałem numerów rejestracyjnych.
[ Dodano: 2017-09-24, 21:23 ]
Auto jeździ, ja dalej wkładam w nie pieniądze, ale niestety dalej nie są to mody.
W lipcu udało się trafić dwie opony Dunlop SP Sport Fastresponse 205/60R15 z 2011 roku z w miarę dobrym bieżnikiem za 90 złotych. Trochę wyząbkowane, ale mam nadzieje że do następnego lata jakoś się na nich przeturlam.
W sierpniu zdechł rozrusznik - jak zwykle miałem szczęście, bo stało się to na podwórku. Szybka regeneracja i auto wróciło do żywych.
Kilka tygodni temu było na rutynowym serwisie i zostało wymienione:
- osłona przegubu,
- pompa wody,
- termostat,
- króciec z boku silnika,
- gumy na stabilizatorze,
- lewy sworzeń,
- chłodnica wody,
- brok.
Ponadto została wyczyszczona odma oraz została zregenerowana pompa wspomagania bo zaczęła ciec - po naprawie aż dziwnie mi się jeździło z tak lekko chodzącą kierownicą. Po odebraniu 80tki od mechanika pojechałem na myjnie - gdzieś po drodze zginął klosz prawego przedniego kierunkowskazu. Musiałem zakupić zamiennik marki TYC - nie leży zbyt idealnie, ale kosztował 1/10 ceny oryginału. Niektórzy może zauważą na zdjęciach, wpadł wideo rejestrator - Yi Dash Camera.
-
- Forum Audi 80
- Posty: 7
- Rejestracja: 29 sie 2017, 09:18
- Lokalizacja: Gliwice
- Maciek.
- Forum Audi 80
- Posty: 162
- Rejestracja: 11 sie 2011, 10:31
- Imię: Maciej
- Model: Inny
- Nadwozie: Sedan
- Silnik: 2.0 ABK+lpg
- Lokalizacja: SBE
Który to byłeś ty? Było nas tak dużo że nie mogłem wszystkich spamiętać.
Na serio to tak, fotki z tamtego dnia. Dzięki i do następnego, może w większym gronie.
----------------------------------------------------
Październik minął w miarę bezproblemowo. W miarę. Pod koniec października wyskoczyła mi niespodziewana ekspresowa podróż za Łódź. Auto przejechało prawie całą podróż bez awarii.
Prawie. Wracając, na zwężce przed Częstochową zaczęło się robić ślisko, przy próbie przyspieszania zerwało mi przyczepność i coś zaczęło stukać. Na początku lekko, lecz z każdym kolejnym kilometrem było coraz głośniej. Powoli, ale udało się dotrzeć do domu. Następnego dnia pojechałem do mechanika, który pokazał mi luz na przegubach wewnętrznych i mechanizmie różnicowym. Przeguby zostały wymienione i stukanie ustało. Na skrzynie przyjdzie jeszcze czas.
W międzyczasie wskoczyły zimówki, w tym dwie nowe opony marki Zeetex na przód.
Nie pojeździłem zbyt długo. Kilka dni później przy gwałtownym ruszeniu okazało się że opony niby chińskie, ale potrafią ściąć śruby w nowym przegubie SKF. Jak zwykle miałem szczęście, bo zdarzyło się to dwa kilometry od domu, a nie w Gliwicach do których zmierzałem. Audi wróciło do mechanika, który założył stare śruby i już nie było z nimi problemów.
Jak listopad zaczął się grubo to grubo się musiał skończyć. Jako że w listopadzie była 3. rocznica jak mam auto trzeba było opłacić ubezpieczenie i zrobić przegląd. Ubezpieczenie mnie miło zaskoczyło, bo wszędzie wyliczali mi ponad 1100 zł, a u jednego z agentów udało się znaleźć za 950 z NW i jakimiś tam pierdołami.
Ale przegląd już nie był taki ciekawy. Nowe przepisy i skrupulatny diagnosta spowodowały negatywny wynik przeglądu. Z tego powodu wleciał nowy zacisk tylny lewy, nowe tarcze i klocki na tył oraz nowe sworznie, co zaowocowało wynikiem pozytywnym.
Między przeglądami dostałem przesyłkę z Audi Tradition dzięki DeSowi, któremu bardzo dziękuję!
Przed świętami dokupiłem w ASO resztę elementów do fotela pasażera, przy okazji skusiłem się na salonowe ramki.
Miałem je założyć przed świętami, ale jadąc w wigilijny wieczór po babcię przy rozpędzaniu zaczęło coś stukać. Wróciłem do domu i auto zaczęło nierówno chodzić na wolnych obrotach. W drugi dzień świąt zaczęliśmy szukać i po objawach oraz przejrzeniu forum wywnioskowałem że będzie to po raz trzeci uszczelka pod głowicą, co okazało się trafną diagnozą. Auto trafiło do kolejnego mechanika, tego co wymieniał przeguby. Okazało się, że śruby były poprzeciągane oraz zawory, gniazda i prowadnice miały już dość. Wszystko zostało wymienione, przy okazji wymienione zostały tuleje w wahaczach i małe poprawki w wydechu, bo zaczął stukać. W poniedziałek odebrałem auto i jeżdżę. Zdążyłem się umówić na regulacje instalacji LPG po zmianie uszczelki, chciałem się umówić na zbieżność, ale udało się trafić na wolne stanowisko. Przy okazji panowie zauważyli rozcięcie w tylnym prawym kole, z którego dość szybko zaczęło schodzić powietrze. Na szczęście mają też wulkanizację i nie było problemu z naprawą.
Czeka mnie jeszcze wymiana świec, wymiana linki lewego hamulca ręcznego, wymiana ślizgów i innych pierdółek z poprzedniego zdjęcia w fotelu pasażera i montaż ramek tablic rejestracyjnych.
Wczoraj spadł śnieg i jako że dzisiaj miałem wolne to wręcz musiałem to wykorzystać.
[ Dodano: 2018-06-24, 16:15 ]
Czas na jakąś aktualizację, bo dawno nic nie było.
Audi chodziło coraz głośniej, aż do momentu że nie dało się wytrzymać podczas jazdy. Winowajcą okazał się zamiennik tłumika środkowego z IC, który był montowany dwa lata wcześniej. Super jakość. Tym razem nie poleciałem po kosztach i zamontowany został nowy zamiennik z Walkera.
Potem przyszedł czas na wymianę klocków z przodu, kilka tygodni później wymieniłem filtry powietrza, paliwa i kabinowy, zamontowałem ramki z poprzedniej aktualizacji i tak sobie jeździłem, między innymi na spoty.
Czasami trzeba było 80tkę umyć, albo pogoda sama ją myła.
Nadszedł też czas na wymianę oświetlenia w liczniku. Gdybym wiedział, że zajmuje to 15 minut to już dawno bym to zrobił. Okazało się, że już ktoś tam wcześniej był i założył czerwone kapturki na żarówki. Kapturki przełożyłem na nowe żarówki, odkręciłem termometr i chciałem także zamontować ringi od Dido, które pomalowałem na czarno, ale podczas montażu zdrapałem z jednego farbę, przez co lekko go wygiąłem. Zmontowałem więc licznik bez ringów i po podłączeniu nie zaświeciła żadna żarówka... Nie był to żaden problem z montażem, bo po wsadzeniu poprzednich zaświeciło tyle:
Poszło zamówienie na kolejne żarówki, tym razem firmy Philips, co okazało się dobrym posunięciem. Żarówkę w termometrze wymieniłem u elektronika, za co zapłaciłem 10 złotych i w końcu mam ładnie podświetlony licznik.
Kolejną sprawą było to, że po ostatniej wymianie uszczelki pod głowicą w końcu przestał ubywać płyn chłodniczy, ale coraz bardziej ubywało oleju. Podczas wymiany oleju przyjrzałem się sytuacji i zauważyłem wyciek spod czujnika ciśnienia oleju. Na jednej ze stron z częściami zamówiłem oryginał w cenie zamiennika, jednak niestety okazało się, że był to błąd systemu i zaoferowano mi czujnik firmy EPS. Zapłaciłem szalone 11 złotych z groszami i wymieniłem. Olej już stamtąd nie cieknie, jednak prawdopodobnie jest też jakiś mniejszy wyciek, którego nie mogę namierzyć.
Podczas wymiany oleju zauważyłem także, że bieżnik przednich opon zrównał się z ogranicznikiem. Postanowiłem "zaszaleć" i kupić nowe opony Goodyear. Aktualnie, po zrobieniu kilkuset kilometrów mogę stwierdzić, że jest lepiej, jednak nie jest wyśmienicie i dalej można wyjechać przodem na mokrym zakręcie.
[ Dodano: 2019-01-12, 21:43 ]
Po pól roku kolejny aktual.
Wakacje przebiegły w miarę spokojnie, jedyną niespodzianką jaka mnie spotkała była zerwana linka drzwi kierowcy. Na szczęście przyszła na drugi dzień, a wymiana nie była zbytnio skomplikowana.
Jednak gdy zbliżała się jesień zauważyłem, że po odpaleniu silnik chodzi trochę niespokojniej niż wcześniej, w dodatku pojawiła się para z wydechu. W głowie werdykt miałem jeden, już znany z przeszłości, więc zbytnio się nie przejąłem i jeździłem dalej.
W październiku postanowiłem oddać auto do mechanika (kolejnego ) by ogarnął je przed przeglądem - zerwane tuleje sanek oraz wycieki oleju i płynu chłodniczego. W przypadku oleju winna była uszczelka chłodniczki oleju oraz miski olejowej, a płyn chłodniczy ubywał z rozszczelnionej chłodnicy, która była wymieniana rok wcześniej. Zdziwiło mnie to, ale dziwne było jeszcze bardziej iż kolejna nowa chłodnica po jeździe próbnej też się rozszczelniła.
Na szczęście kupno droższej NRF pomogło pod tym aspektem... bo uszczelnienie układu w tym miejscu spowodowało rozszczelnienie w innym - czyli znowu uszczelka pod głowicą. Na nieszczęście padła dojeżdżając na uczelnie do Gliwic, w czym nie pomógł zepsuty wskaźnik temperatury dosłownie dzień wcześniej. Mając szczerze dość tego auta kupiłem bańkę płynu chłodniczego i auto wróciło na kołach na warsztat gdzie okazało się:
- głowica jest szczelna,
- pasek rozrządu po 4 latach i 60 tysiącach kilometrów przebiegu ma dość,
- blok ma wżery na płaszczyźnie łączenia z głowicą.
Przeliczając na szybko koszty robocizny tego silnika, a koszty nowego słupka i potencjalnych jego bolączek mój blok został wyciągnięty, rozebrany i splanowany, przy okazji została wykonana rewizja środka silnika - wszystko jest ok.
Wszystko zostało poskładane na nowych uszczelkach i zostało zalane olejem Valvoline 5w30, wpadło nowe łożysko oporowe (stare się rozsypało), nowy termostat, nowy czujnik temperatury wentylatorów oraz stary przelutowany licznik.
Po odebraniu okazało się jeszcze, że trzęsie nim strasznie na zimnym silniku, więc wymieniłem cały układ zapłonowy, bo trochę wymianę przespałem. Opłaciłem OC, zrobiłem przegląd - w tym roku prawie bez problemów, jedynie adnotacja o wilgotnych przewodach paliwowych z tyłu...
Pierwsze 1500 km już za mną, aktualnie zostało założyć osłonę silnika od spodu, podregulować paski bo na zimnym hałasują, wymienić te przewody, wyregulować gaz i nic nie rozwalić (i tak wiem że ostatnie się nie uda ).
Plany miały być inne - miał być lakiernik, nawet nowy błotnik leży od pół roku w garażu... Ale przynajmniej jest już jakiś zalążek blacharki.
Jak ktoś to czyta, liczy i stwierdza że mnie popier*****o to pewnie ma rację, ale lubię to auto, a z moją nikłą wiedzą mechaniczną kolejnego nie chcę szukać i znowu inwestować.
Na koniec parę zdjęć, jakość nie najlepsza ale tak to jest jak chciało się zaoszczędzić na Samsungu
Na serio to tak, fotki z tamtego dnia. Dzięki i do następnego, może w większym gronie.
----------------------------------------------------
Październik minął w miarę bezproblemowo. W miarę. Pod koniec października wyskoczyła mi niespodziewana ekspresowa podróż za Łódź. Auto przejechało prawie całą podróż bez awarii.
Prawie. Wracając, na zwężce przed Częstochową zaczęło się robić ślisko, przy próbie przyspieszania zerwało mi przyczepność i coś zaczęło stukać. Na początku lekko, lecz z każdym kolejnym kilometrem było coraz głośniej. Powoli, ale udało się dotrzeć do domu. Następnego dnia pojechałem do mechanika, który pokazał mi luz na przegubach wewnętrznych i mechanizmie różnicowym. Przeguby zostały wymienione i stukanie ustało. Na skrzynie przyjdzie jeszcze czas.
W międzyczasie wskoczyły zimówki, w tym dwie nowe opony marki Zeetex na przód.
Nie pojeździłem zbyt długo. Kilka dni później przy gwałtownym ruszeniu okazało się że opony niby chińskie, ale potrafią ściąć śruby w nowym przegubie SKF. Jak zwykle miałem szczęście, bo zdarzyło się to dwa kilometry od domu, a nie w Gliwicach do których zmierzałem. Audi wróciło do mechanika, który założył stare śruby i już nie było z nimi problemów.
Jak listopad zaczął się grubo to grubo się musiał skończyć. Jako że w listopadzie była 3. rocznica jak mam auto trzeba było opłacić ubezpieczenie i zrobić przegląd. Ubezpieczenie mnie miło zaskoczyło, bo wszędzie wyliczali mi ponad 1100 zł, a u jednego z agentów udało się znaleźć za 950 z NW i jakimiś tam pierdołami.
Ale przegląd już nie był taki ciekawy. Nowe przepisy i skrupulatny diagnosta spowodowały negatywny wynik przeglądu. Z tego powodu wleciał nowy zacisk tylny lewy, nowe tarcze i klocki na tył oraz nowe sworznie, co zaowocowało wynikiem pozytywnym.
Między przeglądami dostałem przesyłkę z Audi Tradition dzięki DeSowi, któremu bardzo dziękuję!
Przed świętami dokupiłem w ASO resztę elementów do fotela pasażera, przy okazji skusiłem się na salonowe ramki.
Miałem je założyć przed świętami, ale jadąc w wigilijny wieczór po babcię przy rozpędzaniu zaczęło coś stukać. Wróciłem do domu i auto zaczęło nierówno chodzić na wolnych obrotach. W drugi dzień świąt zaczęliśmy szukać i po objawach oraz przejrzeniu forum wywnioskowałem że będzie to po raz trzeci uszczelka pod głowicą, co okazało się trafną diagnozą. Auto trafiło do kolejnego mechanika, tego co wymieniał przeguby. Okazało się, że śruby były poprzeciągane oraz zawory, gniazda i prowadnice miały już dość. Wszystko zostało wymienione, przy okazji wymienione zostały tuleje w wahaczach i małe poprawki w wydechu, bo zaczął stukać. W poniedziałek odebrałem auto i jeżdżę. Zdążyłem się umówić na regulacje instalacji LPG po zmianie uszczelki, chciałem się umówić na zbieżność, ale udało się trafić na wolne stanowisko. Przy okazji panowie zauważyli rozcięcie w tylnym prawym kole, z którego dość szybko zaczęło schodzić powietrze. Na szczęście mają też wulkanizację i nie było problemu z naprawą.
Czeka mnie jeszcze wymiana świec, wymiana linki lewego hamulca ręcznego, wymiana ślizgów i innych pierdółek z poprzedniego zdjęcia w fotelu pasażera i montaż ramek tablic rejestracyjnych.
Wczoraj spadł śnieg i jako że dzisiaj miałem wolne to wręcz musiałem to wykorzystać.
[ Dodano: 2018-06-24, 16:15 ]
Czas na jakąś aktualizację, bo dawno nic nie było.
Audi chodziło coraz głośniej, aż do momentu że nie dało się wytrzymać podczas jazdy. Winowajcą okazał się zamiennik tłumika środkowego z IC, który był montowany dwa lata wcześniej. Super jakość. Tym razem nie poleciałem po kosztach i zamontowany został nowy zamiennik z Walkera.
Potem przyszedł czas na wymianę klocków z przodu, kilka tygodni później wymieniłem filtry powietrza, paliwa i kabinowy, zamontowałem ramki z poprzedniej aktualizacji i tak sobie jeździłem, między innymi na spoty.
Czasami trzeba było 80tkę umyć, albo pogoda sama ją myła.
Nadszedł też czas na wymianę oświetlenia w liczniku. Gdybym wiedział, że zajmuje to 15 minut to już dawno bym to zrobił. Okazało się, że już ktoś tam wcześniej był i założył czerwone kapturki na żarówki. Kapturki przełożyłem na nowe żarówki, odkręciłem termometr i chciałem także zamontować ringi od Dido, które pomalowałem na czarno, ale podczas montażu zdrapałem z jednego farbę, przez co lekko go wygiąłem. Zmontowałem więc licznik bez ringów i po podłączeniu nie zaświeciła żadna żarówka... Nie był to żaden problem z montażem, bo po wsadzeniu poprzednich zaświeciło tyle:
Poszło zamówienie na kolejne żarówki, tym razem firmy Philips, co okazało się dobrym posunięciem. Żarówkę w termometrze wymieniłem u elektronika, za co zapłaciłem 10 złotych i w końcu mam ładnie podświetlony licznik.
Kolejną sprawą było to, że po ostatniej wymianie uszczelki pod głowicą w końcu przestał ubywać płyn chłodniczy, ale coraz bardziej ubywało oleju. Podczas wymiany oleju przyjrzałem się sytuacji i zauważyłem wyciek spod czujnika ciśnienia oleju. Na jednej ze stron z częściami zamówiłem oryginał w cenie zamiennika, jednak niestety okazało się, że był to błąd systemu i zaoferowano mi czujnik firmy EPS. Zapłaciłem szalone 11 złotych z groszami i wymieniłem. Olej już stamtąd nie cieknie, jednak prawdopodobnie jest też jakiś mniejszy wyciek, którego nie mogę namierzyć.
Podczas wymiany oleju zauważyłem także, że bieżnik przednich opon zrównał się z ogranicznikiem. Postanowiłem "zaszaleć" i kupić nowe opony Goodyear. Aktualnie, po zrobieniu kilkuset kilometrów mogę stwierdzić, że jest lepiej, jednak nie jest wyśmienicie i dalej można wyjechać przodem na mokrym zakręcie.
[ Dodano: 2019-01-12, 21:43 ]
Po pól roku kolejny aktual.
Wakacje przebiegły w miarę spokojnie, jedyną niespodzianką jaka mnie spotkała była zerwana linka drzwi kierowcy. Na szczęście przyszła na drugi dzień, a wymiana nie była zbytnio skomplikowana.
Jednak gdy zbliżała się jesień zauważyłem, że po odpaleniu silnik chodzi trochę niespokojniej niż wcześniej, w dodatku pojawiła się para z wydechu. W głowie werdykt miałem jeden, już znany z przeszłości, więc zbytnio się nie przejąłem i jeździłem dalej.
W październiku postanowiłem oddać auto do mechanika (kolejnego ) by ogarnął je przed przeglądem - zerwane tuleje sanek oraz wycieki oleju i płynu chłodniczego. W przypadku oleju winna była uszczelka chłodniczki oleju oraz miski olejowej, a płyn chłodniczy ubywał z rozszczelnionej chłodnicy, która była wymieniana rok wcześniej. Zdziwiło mnie to, ale dziwne było jeszcze bardziej iż kolejna nowa chłodnica po jeździe próbnej też się rozszczelniła.
Na szczęście kupno droższej NRF pomogło pod tym aspektem... bo uszczelnienie układu w tym miejscu spowodowało rozszczelnienie w innym - czyli znowu uszczelka pod głowicą. Na nieszczęście padła dojeżdżając na uczelnie do Gliwic, w czym nie pomógł zepsuty wskaźnik temperatury dosłownie dzień wcześniej. Mając szczerze dość tego auta kupiłem bańkę płynu chłodniczego i auto wróciło na kołach na warsztat gdzie okazało się:
- głowica jest szczelna,
- pasek rozrządu po 4 latach i 60 tysiącach kilometrów przebiegu ma dość,
- blok ma wżery na płaszczyźnie łączenia z głowicą.
Przeliczając na szybko koszty robocizny tego silnika, a koszty nowego słupka i potencjalnych jego bolączek mój blok został wyciągnięty, rozebrany i splanowany, przy okazji została wykonana rewizja środka silnika - wszystko jest ok.
Wszystko zostało poskładane na nowych uszczelkach i zostało zalane olejem Valvoline 5w30, wpadło nowe łożysko oporowe (stare się rozsypało), nowy termostat, nowy czujnik temperatury wentylatorów oraz stary przelutowany licznik.
Po odebraniu okazało się jeszcze, że trzęsie nim strasznie na zimnym silniku, więc wymieniłem cały układ zapłonowy, bo trochę wymianę przespałem. Opłaciłem OC, zrobiłem przegląd - w tym roku prawie bez problemów, jedynie adnotacja o wilgotnych przewodach paliwowych z tyłu...
Pierwsze 1500 km już za mną, aktualnie zostało założyć osłonę silnika od spodu, podregulować paski bo na zimnym hałasują, wymienić te przewody, wyregulować gaz i nic nie rozwalić (i tak wiem że ostatnie się nie uda ).
Plany miały być inne - miał być lakiernik, nawet nowy błotnik leży od pół roku w garażu... Ale przynajmniej jest już jakiś zalążek blacharki.
Jak ktoś to czyta, liczy i stwierdza że mnie popier*****o to pewnie ma rację, ale lubię to auto, a z moją nikłą wiedzą mechaniczną kolejnego nie chcę szukać i znowu inwestować.
Na koniec parę zdjęć, jakość nie najlepsza ale tak to jest jak chciało się zaoszczędzić na Samsungu
- Krzysiek 84
- Junior Admin
- Posty: 5478
- Rejestracja: 03 cze 2010, 23:36
- Imię: Krzysiek
- Model: Audi 80 B4
- Nadwozie: Sedan
- Silnik: 1.9 1Z
- Lokalizacja: Olecko
- Maciek.
- Forum Audi 80
- Posty: 162
- Rejestracja: 11 sie 2011, 10:31
- Imię: Maciej
- Model: Inny
- Nadwozie: Sedan
- Silnik: 2.0 ABK+lpg
- Lokalizacja: SBE
Re: '95 sedan ABK LZ5U
Od ostatniej aktualizacji auto jeździło bezawaryjnie, jedyne rzeczy które wymieniłem to tuleje sanek, tarcze przednie, klocki hamulcowe i oczywiście filtry + olej. A, jeszcze tłumik środkowy, bo prawdopodobnie zahaczyłem o krawężnik, co spowodowało pęknięcie na łączeniu rury z tłumikiem, tak samo jak w poprzednim, co widać w ostatnim moim poście. Powoli zbierałem części by postawić auto na kilka tygodni na naprawy, miałem już skrzynię, bo poprzednia miała luzy, "nowe" felgi z nowymi oponami, zarówno na lato jak i na zimę, sprężyny obniżające. Jednak gdy uświadomiłem sobie, że włożę w auto kolejne kilka/kilkanaście tysięcy, a ono dalej będzie warte max 5 tysięcy złotych postanowiłem, że czas na zmiany.
Wystawiłem ogłoszenie, a po tygodniu znalazł się następny właściciel. Auto miałem 5 lat i 11 miesięcy, przejechałem nim 91 tysięcy kilometrów. Najprawdopodobniej ostatnie zdjęcie.
Trochę szkoda, bo miałem kilka rachunków na kwotę większą niż sprzedałem, ale jednak wiek i intensywna eksploatacja robi swoje. Mógłbym zostawić, ale byłoby to czwarte auto na podwórku, które nie jest zbyt duże. Ja tymczasem zmieniłem markę, ale kraj zostaje ten sam.
Dziękuję za uwagę, może jeszcze kiedyś tu wrócę.
Wystawiłem ogłoszenie, a po tygodniu znalazł się następny właściciel. Auto miałem 5 lat i 11 miesięcy, przejechałem nim 91 tysięcy kilometrów. Najprawdopodobniej ostatnie zdjęcie.
Trochę szkoda, bo miałem kilka rachunków na kwotę większą niż sprzedałem, ale jednak wiek i intensywna eksploatacja robi swoje. Mógłbym zostawić, ale byłoby to czwarte auto na podwórku, które nie jest zbyt duże. Ja tymczasem zmieniłem markę, ale kraj zostaje ten sam.
Dziękuję za uwagę, może jeszcze kiedyś tu wrócę.