Mam następujący problem: generalnie w samochodzie czuć spore wibracje na postoju (w czasie jazdy też jakby odrobinę było głośniej) do tego stopnia, że czasami słychać, że tapicerka drży, czyli moim zdaniem ponad normę nawet w samochodzie 30-letnim. Zrobiło się tak po wymianie tulei w sankach (wszystkich, 2x lemforder i 2x febi, bo nie pasował lemforder) i poduszki pod skrzynią (prawa, zawieszenie skrzyni).
Dotychczas wymieniałem wszystkie poduszki i tuleje. Pod silnikiem i skrzynią są Meyle, przy chłodnicy Febi (bo i tak nic innego nie było) i zastanawiam się, czy to nie był błąd, że przycebuliłem i/lub nie trafiłem producenta. Pomijam, że to chore, że można kupić "złą" część. Z samego Meyle byłem dotychczas zadowolony: montowałem różne części, a jeśli chodzi o poduszki, to gdy wymienione były tylko silnikowe i lewa od skrzyni, to aż takiego problemu nie było. Problem z szarpaniem przy zmianie biegów też ustał, więc uznałem, że poduszki robią spoko. Cyrk się zaczął po demontażu i montażu sanek.
Poza tym, choć wątpię, że to ma związek, najprawdopodobniej sprzęgło jest do wymiany, bo szarpie lekko przy zmianie biegów.
Kumpel mechanik stwierdził, że mu się jedna z tulei Febi nie podoba i że to od niej tak może być. Jak mu sugerowałem, że to ta poducha Meyle jest syfiasta, to mówi że nie, że widać, że się poddaje itd. itp. i że te drgania są w normie. Ja tak nie uważam. Dodam, że kumpel jest mocnym sceptykiem co do porad forumowych po swoich przejściach z beczką. Poza tym uważa, ze za dużo wymagam od samochodu starego i że w ogóle się nie nadaję do posiadania samochodu przy mojej wrażliwości na stukanie, pukanie, drżenie i inne zjawiska.

Piszę temat, bo już się poddaję, a jestem na krawędzi efektu utopionych kosztów, jeśli już się w to nie wpierniczyłem. Nie mam stety/niestety na tyle dużych potrzeb transportowych, żeby zmienić samochód, więc na razie lepię tę 80-tkę od czterech lat i ciągle mi coś w niej nie pasuje.
