Cześć,
Koledzy mam taki problem z moją audiolą. Jak tylko temperatura spadnie poniżej ok. -2 auto w ogóle nie chce palić. Kręcę rozrusznikiem i kompletnie nic się nie dzieje.
W zeszłym roku odpalenie przy -10 nie było dużym problemem a teraz kompletna padaka.
Kupiłem sobie zaraz świece na wymianę ale znajomy mechanik powiedział że podejrzewa raczej jakiś czujnik albo przekaźnik.
Normalnie jak przekręcam kluczyk zapala się lampka świec i słychać głośne pyknięcie. Po chwili lampka gaśnie a po jeszcze dłuższym momencie znowu pyknięcie. Zakładam że to pyka przekaźnik świec. Przysłuchałem się dokładnie i pomacałem ręką i pyknięcia biorą się z tego ustrojstwa w podszybiu przy silniku wycieraczek.
Przeczytałem także m. in. na tym forum że świece zapalają się tylko jeśli temperatura chłodziwa spada poniżej określonej wartości. Znalazłem pod maską czujniki:
1. Od góry przy głowicy:
2. w tym samym miejscu ale z boku. Jak go odłączę, nie działa wskaźnik temperatury w zegarach:
3. Przy filtrze oleju:
Sprawdzałem świece bez wykręcania multimetrem na oporność - wszystkie wskazania 1,4 - 1,5 podobno prawidłowe, także kablem z żarówką od plusa na baterii.
Rozumiem że powinienem sprawdzić czy świece na zimnym silniku w ogóle grzeją a jeśli nie to czujnik albo przekaźnik. Który to czujnik, jak to zdiagnozować?
[80 B3 1.9D 1Y] Nie pali na mrozie
Jak lampka od świec się zapala to czujnik wstępnie można wykluczyć. Te pyknięcia przekaźnika to wyłączenie lamkpki, a to drugie odłączenie świec.
Sprawdź czy po przekręceniu kluczyka dochodzi napięcie do świec. Jeśli nie, to może być spalony bezpiecznik blaszka od świec.
A najlepiej zacznij od tego bezpiecznika
Sprawdź czy po przekręceniu kluczyka dochodzi napięcie do świec. Jeśli nie, to może być spalony bezpiecznik blaszka od świec.
A najlepiej zacznij od tego bezpiecznika