Witam
Wczoraj byłem oglądać auto z ogłoszenia - Audi 80 Coupe Quattro z silnikiem 2.6 (ABC). Oczywiście po znalezieniu oferty w internecie złapałem za telefon i dzwonię. Pierwsze moje pytania odnośnie auta brzmiało mniej więcej tak: "Czy samochód był szpachlowany i/lub malowany i czy podłoga nie pordzewiała?" (te laminatowe wstawki na progi mnie bardzo zainteresowały, ale myślałem że to tylko oznaka "wieś tuningu"). Odpowiedź dostałem oczywiście że auto jest absolutnie bezwypadkowe i o szpachli nie ma mowy, malowany był tylko błotnik, podłoga zdrowizna. Zaznaczył też, że auto ma już 20 lat więc od lakieru nie ma co wymagać ideału (myślałem że porysowany czy co), ale szpachli na pewno nie ma! Dalsze pytania były już raczej na zasadzie informacyjnej a odpowiedzi uzyskałem następujące:
- silnik stan idealny, oleju nie bierze ani grama (jak na Vke to dość dziwne)
- napędy w idealnym stanie, blokada działa
- nic nie stuka, nie puka
- piękne alufelgi, z letnimi oponami
- climatronic - (PONOĆ DZIAŁA!)
- ma tylko te "tuningowe lampy"
- technicznie wszystko ok
Pod koniec rozmowy telefonicznej powiedziałem że zadzwonię w przyszłym tygodniu, o ile jeszcze będzie po co dzwonić.
Dodatkowo w ogłoszeniu możemy się dowiedzieć, że "zawieszenie niewybite".
Zadzwoniłem więc w poniedziałek dowiedzieć się czy auto nadal jest. Okazało się że jeszcze się nie sprzedało więc dopytałem jeszcze o parę szczegółów auta. Pan mnie zapewniał, że wszystko jest jak najbardziej OK. Blacha stan ideał! Wstępnie umówiony termin na środę 20 marca. Jako iż Pan kończył pracę o 16 umówiliśmy się po 16 (ale byłem wcześniej), auto miało stać na jakimś ogrodzonym "placu". We wtorek zadzwoniłem potwierdzić, że przyjadę. Pan zapytał skąd będę jechał powiedziałem że spod Lublina (mieszkam w Łęcznej) i że mam nadzieję, że nie jadę się tylko przejechać bo jednak mam parę km. Oczywiście odpowiedź padła, że na pewno będę zadowolony bo samochód jest na prawdę w dobrym stanie. (czyżby okazja jakich mało?)
Z Łęcznej do Szczytna miałem do przejechania ponad 350km (najkrótsza trasa). Godz 11 siadamy z kolegą do auta i jedziemy. Na miejscu byliśmy około 15:30-40 (ul. Moniuszki 20). Więc mamy ponad 20 minut jeszcze, żeby zobaczyć gdzie jest stacja diagnostyczna (ul. Przemysłowa 5), którą znalazłem w internecie i wstępnie umówiłem auto na przegląd w niej. Stację znaleźliśmy bez problemu, wyglądała na prawdę sensownie (szkoda, że nie było nam dane odwiedzić ją w środku). Przez kolejne parenaście minut zza bramy z odległości około 3m wstępnie ocenialiśmy z kolegą stan auta. Pierwsze wrażenia? Calkiem ładne, jakieś małe ognisko rdzy na prawym przednim błotniku. Odstająca uszczelka z przedniego prawego leflektora. Alufelgi całkiem ładne. Auto było pokryte śniegiem więc tylko tyle można było zobaczyć.
Pan przyjechał dość szybko, bo był już około 16:10. Otworzył nam bramę, więc zaczęliśmy wstępnie oglądać auto. Jako iż było zaśnieżone poleciałem po szczotkę do odśnieżania. Ja odśnieżałem, a Pan postanowił odpalić auto, więc wsiadłem do środka zobaczyć co pokaże wskaźnik ciśnienia oleju. Odpalił bez najmniejszego problemu. Ciśnienie na dawce rozruchowej (około 1200RPM) wynosiło 5 barów (lub więcej, wskaźnik ma na skali tylko 5 barów). Silnik chodzi równo wszystko na razie jest OK, zapowiada się nieźle. Odśnieżam auto... Lewy przedni błotnik, maskę... Przyglądam się dokładnie i... WTF?! Ciekawe czy tylko mi się zdaje, inni też to widzą? Błotnik i maska są w tym samym kolorze, ale innym odcieniu! No ale błotnik miał być malowany więc się nie przejmuję i odśnieżam dalej. Po odśnieżeniu całego samochodu zacząłem go dokładnie oglądać. Podnieśliśmy maskę, wycieków od góry żadnych nie widać, stan oleju OK. W silniku nic nie stuka, nie brzęczy. Po zamknięciu maski wyciągnąłem czujnik grubości lakieru firmy Blue Technology model MGR-10-S-AL. No i zaczynam mierzyć od prawego przedniego błotnika. Wyniki w granicach 200-450 um. Maska bardzo podobnie. Prawe drzwi to samo. Gdy przeszedłem na prawy tylni błotnik to przeżyłem szok... Pierwszy pomiar i wynik w granicach 700 um!Kolejne pomiary pokazywały coraz większe wartości, w końcu przekroczyły 1000 um i sięgały 1300. W dolnej części błotnika to wręcz odpada płat lakieru ze szpachlą o wymiatach mniej więcej 14cm x 12cm. Przy szybie pęknięta szpachla, rdza wyłazi. Błotnik był wręcz polepiony od drzwi do samego końca auta. Słupek drzwiowy w oryginale 120 um! Sprawdziłem słupki+dach - oryginał! Jednak lewy tylni błotnik był jeszcze ciekawszy! Nie wiem czy była zrobiona jakaś wstawka laminatowa, czy po prostu tyle szpachli, ale był spory kawałek błotnika na którym wskaźnik nie był w stanie dokonać pomiaru (czujnik mierzy max grubość lakieru 1500um). A uderzając palcem w ten element miał całkiem inny podźwięk niż uderzając w drzwi! Tam gdzie mirenik pokazywał wartości wyglądało to tak: tył błotnika 700-800. Okolice drzwi 800-1000. Oglądając dokładnie tą stronę auta zauważyłem, że lewy błotnik przedni, drzwi i tylni błotnik są w tym samym kolorze, a ich odcień jest ciemniejszy od reszty auta - maski, słupków,dachu, prawej strony auta. (wystarczyło spojrzeć na słupek i na bok). Drzwi i prawy błotnik oczywiście też malowane 300-400um. Nie było praktycznie elementu blacharskiego który by nie miał albo rdzy, albo popękanej szpachli.
Pora wsiąść do auta. Wsiadam rozglądam się. Podsufitka wisi. Radia nie ma, po podłodze walają się jakieś kable po byłym Car Audio. Na Voltomierzu tarcza odklejona i dziwnie pozawijana jakby zawilgotniała. Na ręcznym 0 oporu, wogóle nie działał. Jak to sie mówi detale... Przy progu kawałek wykładziny podwinąłem i co tam zauważyłem?! Progi rude - pewnie dlatego są zamaskowane laminatowymi nakładkami.
No to pora się przejechać! To może pojedziemy na stację diagnostyczną zobaczymy co dalej. Odpowiedź Pana była potwierdzająca: "tak, można pojechać. Tutaj zaraz obok za 200m są 2 stacje diagnostyczne to pojedziemy tam". Ja takie zdziwienie.. I mówię że chcę pojechać na stację którą znalazłem w internecie. Od razu padło pytanie na jakiej ulicy. Przemysłowa 5. Pan zrobił dziwną minę, powiedział że nawet nie wie gdzie to jest więc lepiej jechać tutaj obok na stację. Ja na to odparłem że już się umówiłem telefonicznie na Przemysłowej i wolę tam pojechać. Pan dalej swoje. "Po co tak daleko jechać jak tutaj są pod nosem 2 stacje diagnostyczne". Mój kolega się wtrącił, że skoro mamy się przejechać to pojedziemy na tą moją. Pan w końcu się zgodził, wsiadł do auta jako pasażer i od razu zmiękł i powiedział, że 3 tygodnie temu był na przeglądzie (pewnie w tej stacji 200m od placu) to mu diagnosta powiedział, że z tyłu są do wymiany "jakieś tulejki". Po przejechaniu dosłownie 50m wiedziałem, że nie jakieś tylko cały tył jest do roboty! Zarówno tuleje wahaczy jak i tuleje ramy! A w ofercie wyraźnie jest napisane, że zawieszenie NIEWYBITE. No to Pan robiąc przegląd domniemam u swoich kolegów, wiedząc że zawias jest do roboty umyślnie okłamał w ogłoszeniu jaki jest stan faktyczny. Ale jedziemy dalej! Przejechaliśmy jakieś 300-400m auto zaczęło szarpać i po chwili zgasło. Zabrakło paliwa. Pan szybko gdzieś poleciał i po chwili przyjechał BMW E39 jakiegoś kolegi i miał ze sobą linkę holowniczą (miała z 2m, bałem się że jak przyjdzie zahamować to może być słabo). My w tzw. międzyczasie jak Pana nie było chcieliśmy zajrzeć do bagażnika. I co? Kluczyk nie pasuje do wkładki! Po chwili rozmowy z kolegą stwierdziliśmy że dalsze sprawdzanie i płacenie za stację diagnostyczną (60zł) nie ma sensu, ponieważ i tak stan auta jest opłakany, a nawet rozebranie auta na części przy cenie 4tys zł jest nieopłacalne ze względu na brak elementów blacharskich które by się nadały na sprzedaż. Pan sholował nas na stację benzynową. Zatankował auto za całe 30zł! Na stacji zaproponowałem Panu za auto 2500zł. Wybuchł śmiechem. Powiedziałem że przy takim stanie wizualnym i technicznym nie jestem w stanie zaproponować więcej, a jego 4000zł to po prostu żart. Pan powiedział, że dostał wytyczne od brata ciotecznego (rzekomego właściciela auta), że musi wziąć minimum 3500zł. Powiedziałem, że ja mu tyle nie dam a max co mogę zaproponować to 3 tysiące. Jednak Pan nie chciał nawet słuchać moich propozycji cenowych. Wtedy poprosiłem go żeby zadzwonił do brata, powiedział jaka jest sytuacja (że jest klient i proponuje 3 tysiące, bo stan auta jest słaby). On jednak powiedział, że nie ma zamiaru nigdzie dzwonić, ponieważ brat siedzi w niemczech (nie widziałem związku ale spoko). Kazał nam pojechać spowrotem na plac. Tak też zrobiliśmy, a autem nie dałą się jechać więcej niż 40km/h tak miotało tyłem! Dodam jeszcze, że Pan telefonicznie powiedział, że opony są LETNIE. Zapomniał dodać że tylnie są tak łyse, że wyglądają jak torowe 100% slicki. Auto odstawiliśmy na plac.
Ten Pan, a raczej nazwał bym go oszustem, zrobił sobie po prostu z nas żart. Przez telefon auto było jeżdżącym ideałem, okazją życia! Niestety rzeczywistość była inna.
Inny kolega polecił mi wrzucenie jego numeru telefonu w google. I co się okazuje? Pan jest handlarzem, który skupuje, sprzedaje i złomuje auta. Domniemam że auto dostał na złomowanie, albo kupił za jakieś śmieszne grosze. A cały "brat cioteczny" rzekomy właściciel został po prostu wymyślony.
Nie będę ukrywał, że nie liczyłem na ideał. Ale takiego złomu to jeszcze nie widziałem! Po prostu zrobiliśmy sobie wycieczkę na mazury. 750km przejechane na darmo.
Dla wszystkich zainteresowanych link z ogłoszenia na otomoto:
http://otomoto.pl/audi-80-80-2-6-v6-150 ... 62212.html
Numer telefonu tego Pana:
507 098 641
Adres (to jest tylko plac, ale tam stoi auto):
12-100 Szczytno
ul. Moniuszki 20
I parę fotek z ogłoszenia (niebawem pewnie zniknie):
http://www.jarochboss.republika.pl/audi0.png
http://www.jarochboss.republika.pl/audi1.png
http://www.jarochboss.republika.pl/audi2.png
http://www.jarochboss.republika.pl/audi3.png
http://www.jarochboss.republika.pl/audi4.png
http://www.jarochboss.republika.pl/audi5.png
http://www.jarochboss.republika.pl/audi6.png
http://www.jarochboss.republika.pl/audi7.png
http://www.jarochboss.republika.pl/audi8.png
http://www.jarochboss.republika.pl/audi9.png
http://www.jarochboss.republika.pl/audi10.png
http://www.jarochboss.republika.pl/audi11.png
http://www.jarochboss.republika.pl/audi12.png
Nie będę ukrywał, napisałem ten post po to aby ktoś nie jechał pół polski tak jak ja to zrobiłem, bo ten Pan i tak pewnie powie przez telefon, że stan jest idealny. Ja straciłem na tym biznesie 300zł na paliwo i kupę czasu. Tylko po to żeby się przejechać i obejrzeć SZROTA!