[B4 ABK] Jaki olej minerał, pół- czy syntetyk?
[B4 ABK] Jaki olej minerał, pół- czy syntetyk?
Auto sprowadzone, nie mam pojęcia jaki olej był zalany. Co wybrać czy jest sens lania do tak starego silnika syntetyków?
Półsyntetyk? I co to ma na celu? Nieco bardziej płynny zimą niż mineral(i to nie zawsze), latem po mocnym rozgrzaniu zmienia się jak mineralny w szczyny(no, może poza kilkoma wyjątkami).
Półsyntetyk to 3/4 mineral.
Ja się nie chrzanię -płukanie LM, jakieś 20-30 minut, zlewka i full syntetyk. Nie HC tylko pełny syntetyk.
Miałem kilkanaście lat B3 JN co na samym gazie przelatało ponad 500 000. A licznik nie pamiętam teraz, około 700 000 pokazywał przy złomowaniu(ogólne zmęczenie auta, nas nim i pompa olejowa co złuszczyła bieżnię w obieg).
Zaraz przed śmiercią -10.2 na każdym garczku na gorąco oczywiście, od wymiany do wymiany ubywało oleju ale NIGDY nie musiałem dolewać. NIGDY.
Do końca na syntetyku.
Każde auto, a miałem i z lat 80tych, ba -i w123 z 1978 płukanka i syntetyk. Od jakiś....bo ja wiem? 15 lat? Poza jednym razem, pokarało mnie zresztą.
Ludzie w czoło się pukali, chrzanili o rozszczelnianiu, o zatarciu... A tu ciśnienie obiegowe zazwyczaj lekko w górę i spadek zużycia oleju.
Zimą odpala jak latem, kręci jak dziki, a wskazówka od wskaźnika(o ile auto ma) strzela na maks od razu.
90kę mi rozbito i sprzedałem zalaną Helixem 5w40. W obu posiadanych mam to samo.
Olej syntetyczny jest rzadszy... zimny. A w temperaturach wysokich i przy wysokich obrotach(wystarczy po staniu w korkach ostro wyprzedzać) mineral i pół(może poza Motulem 6100) rwą film olejowy, a do tego tracą całą gamę właściwości.
Syntetyk zachowuje stabilność parametrów w szerokim spektrum temperatur.
Nigdy nie żałowałem decyzji, a naprawdę dopiero ostatnie półtora roku jeżdzimy mniej. Samochody biły kilosy jak dzikie. Ani razu, nawet po przejściu z oleju Made in Lidl o zapachu wina(tak tak) w 90ce na full syntetyk(przy płukaniu błoto spłynęło) nie miałem najmniejszych problemów z powodu syntetyku.
Każdy robi jak chce. Jeżeli jednak półsyntetyk to poleciłbym Motul synergie 6100 10w40. Ma podniesione normy, spełnia niektóre zastrzeżone poprzednio dla syntetyków. Np. Mercedesa 229.3. Latają na nim Hondy ostro pałowane i daje radę. Nie jest to nadal syntetyk ale...
Tylko ludzie... Nie Lotos i nie Orlen. To, że oni coś tam mają na etykietach całe G znaczy. Nasza wódka też ma etykiety fajne, a exportowa wersja inaczej smakuje.
Kolega tej zimy podjechał A8 4.2 na półsyntetyku. Ośmiałem się. Minus 26 było. Kluczyk w A4kę, zakręciłem, a kumpel jak usłyszał kręcenie to tylko "o k...." powiedział i za dwa tygodnie miał Motula X-cess czy jak mu tam syntetyk.
A już jak kupowałem A4 i oglądałem Passka B5 1.8T to po słowach "na półsyntetyku castrola odkąd mam"(czyli jakieś 45 000) pożegnałem pana bez słowa.
Podobnie jak starszym ludziom tak i starym auto można pomóc jedynie "karmiąc" tym co najlepsze. Przedłużać ile się da stan trwania. Dbać o smarowanie(silnika hehe), temperaturę pracy i właściwe obroty(w górę i dół).
Tylko jedna uwaga -nie wiem co lane płukankę robię. Bez niej w życiu bym się nie odważył zalać syntetycznego z dużym pakietem płuczącym. Bo wypłukać może twarde nagary, a płukanka jako agresywna zrobi to ale je rozpuści i zmiękczy. Po to jest.
Półsyntetyk to 3/4 mineral.
Ja się nie chrzanię -płukanie LM, jakieś 20-30 minut, zlewka i full syntetyk. Nie HC tylko pełny syntetyk.
Miałem kilkanaście lat B3 JN co na samym gazie przelatało ponad 500 000. A licznik nie pamiętam teraz, około 700 000 pokazywał przy złomowaniu(ogólne zmęczenie auta, nas nim i pompa olejowa co złuszczyła bieżnię w obieg).
Zaraz przed śmiercią -10.2 na każdym garczku na gorąco oczywiście, od wymiany do wymiany ubywało oleju ale NIGDY nie musiałem dolewać. NIGDY.
Do końca na syntetyku.
Każde auto, a miałem i z lat 80tych, ba -i w123 z 1978 płukanka i syntetyk. Od jakiś....bo ja wiem? 15 lat? Poza jednym razem, pokarało mnie zresztą.
Ludzie w czoło się pukali, chrzanili o rozszczelnianiu, o zatarciu... A tu ciśnienie obiegowe zazwyczaj lekko w górę i spadek zużycia oleju.
Zimą odpala jak latem, kręci jak dziki, a wskazówka od wskaźnika(o ile auto ma) strzela na maks od razu.
90kę mi rozbito i sprzedałem zalaną Helixem 5w40. W obu posiadanych mam to samo.
Olej syntetyczny jest rzadszy... zimny. A w temperaturach wysokich i przy wysokich obrotach(wystarczy po staniu w korkach ostro wyprzedzać) mineral i pół(może poza Motulem 6100) rwą film olejowy, a do tego tracą całą gamę właściwości.
Syntetyk zachowuje stabilność parametrów w szerokim spektrum temperatur.
Nigdy nie żałowałem decyzji, a naprawdę dopiero ostatnie półtora roku jeżdzimy mniej. Samochody biły kilosy jak dzikie. Ani razu, nawet po przejściu z oleju Made in Lidl o zapachu wina(tak tak) w 90ce na full syntetyk(przy płukaniu błoto spłynęło) nie miałem najmniejszych problemów z powodu syntetyku.
Każdy robi jak chce. Jeżeli jednak półsyntetyk to poleciłbym Motul synergie 6100 10w40. Ma podniesione normy, spełnia niektóre zastrzeżone poprzednio dla syntetyków. Np. Mercedesa 229.3. Latają na nim Hondy ostro pałowane i daje radę. Nie jest to nadal syntetyk ale...
Tylko ludzie... Nie Lotos i nie Orlen. To, że oni coś tam mają na etykietach całe G znaczy. Nasza wódka też ma etykiety fajne, a exportowa wersja inaczej smakuje.
Kolega tej zimy podjechał A8 4.2 na półsyntetyku. Ośmiałem się. Minus 26 było. Kluczyk w A4kę, zakręciłem, a kumpel jak usłyszał kręcenie to tylko "o k...." powiedział i za dwa tygodnie miał Motula X-cess czy jak mu tam syntetyk.
A już jak kupowałem A4 i oglądałem Passka B5 1.8T to po słowach "na półsyntetyku castrola odkąd mam"(czyli jakieś 45 000) pożegnałem pana bez słowa.
Podobnie jak starszym ludziom tak i starym auto można pomóc jedynie "karmiąc" tym co najlepsze. Przedłużać ile się da stan trwania. Dbać o smarowanie(silnika hehe), temperaturę pracy i właściwe obroty(w górę i dół).
Tylko jedna uwaga -nie wiem co lane płukankę robię. Bez niej w życiu bym się nie odważył zalać syntetycznego z dużym pakietem płuczącym. Bo wypłukać może twarde nagary, a płukanka jako agresywna zrobi to ale je rozpuści i zmiękczy. Po to jest.
Osobiście używam z nawyku Liqui Moly, lecz to przecież nie jedyna. Używałem też kiedyś Millersa i robiła robotę.juba pisze:Jaką płukankę polecasz?
Porządny olej półsyntetyczny -czyli taki, by miał sens, kosztuje sporą kasę. Bo zaledwie dwa, czy trzy półsyntetyki dla mnie osobiście są warte zalania na upartego.PieterB pisze:
moim zdaniem dlatego że jest to najlepszy konsensus ceny do jakości ale jak ktoś chce lać pełny syntetyk to jego chęć i wola.
Trzeba też przypomnieć, że Mobil i Castrol są najczęściej podrabiane w EU z olejów.
Motula "fabrykę" zlikwidowano niedawno pod Krk o ile dobrze pamiętam.
Kolejna sprawa -norma dotycząca "syntetyczny". U Niemców to oznacza olej full syntetyk. U nas pod pozycją magazynową "olej syntetyczny" można mieć olej HC i to całkiem zgodnie z prawem.
Z tego co kojarzę niektóre oleje niby takie same mogą być w różnych krajach w różnych... wersjach A więc np. w PL olejem HC, a "to samo" u naszych zachodnich wrogów full synthetic.
Nic nowego przecież -codziennie trafiamy na G warte odpowiedniki zachodnich produktów. Teraz cokolwiek się kupuje trzeba się znać albo zagryźć zęby i liczyć na fart. Cholerne czasy promocji oszustwa...
No nie do końca.
Oczywiście, że płukanka nie wyskrobie Ci denka tłoka, lecz nie raz miałem unaocznienie, że zablokowane nagarem pierścienie po laniu byle szajsu potrafi odpuścić. Mam dwa manometry do mierzenia ciśnienia na garczkach więc korzystam chętnie(chociaż czasem z drżeniem hehe).
Osady w silniku to nie tylko czarny, spalony na kamień nagar niemal zintegrowany z podłożem. Pozostałości dziwnych chemii, oderwane drobiny, błotko...
W starych autach to z okolic pierścionków czasem dłutem trzeba skrobać hahaha. Zwłaszcza, że każdy osad łapie chętnie kolejne syfy.
Najlepsze są te działające powoli lecz to kosztuje -są droższe, olej trzeba zlać za niedługi czas od nowa. Ale i te "na szybko" -nie raz widziałem i nie dziesięć co może zejść z silnika po płukance.
Z silnika, który znałem, bo często zdarza się(a raczej zdarzało), że kumple u mnie działali.
Niby niezły olej lany, niby ok, a po płukance widać, że bełty wypływają.
W ten sposób myśląc to może ośmiać się z wszystkiego -dodatki do olejów płuczące, myjące, przeciwkorozyjne? A po kiego to komu, tylko wydatki
W124 kupiłem jedno od pasjonata, lał Motula 6100+. Dał mi na kolejną zmianę i filtr Knechta. Zmieniłem, zlałem olej niezły stary. Następna zmiana -płukanka i...zlałem już olej z syfami i jakimś glutem. Zalałem syntetykiem i już nie płukałem więcej
W Golfie było podobnie.
W A6 obecnym po płukance olej zlałem normalny, faktycznie kolesie dbali.
W A4ce był bełt, auto od mistrza tytrytek i taśmy izolacyjnej. Dwie zmiany i dopiero chyba po dwóch płukankach zlazło wszystko, auto chodzi ok, ani napinacz ani nic nie robi kłopotu.
Każdy robi jak chce -ja się opieram nie na reklamach, bo to bagno, a na własnych doświadczeniach. Mam niezłe zaplecze, sporo sprzętu więc jest czym pomiar zrobić.
Najważniejsze dla mnie w płukance to usunięcie ewentualnych "doktorków" i rozmiękczenie osadów, bo twarde drobiny mogą zawalić np. kanaliki w popychaczach hydraulicznych.
No i ewentualne "odpuszczenie" pierścionków.
Kiedyś tak powątpiewałem w działania kumpla, co ma warsztat. Płucze układy chłodzenia jak fetyszysta hehe. Pokazał mi kiedyś jakie są efekty na dwóch sporo młodszych niż moje autach... ni i co jakiś czas mam ochotę płuknąć u siebie ale ostatecznie to się nie chce.
Wanna ultradźwiękowa swoją drogą też chemii potrzebuje.
Oczywiście, że płukanka nie wyskrobie Ci denka tłoka, lecz nie raz miałem unaocznienie, że zablokowane nagarem pierścienie po laniu byle szajsu potrafi odpuścić. Mam dwa manometry do mierzenia ciśnienia na garczkach więc korzystam chętnie(chociaż czasem z drżeniem hehe).
Osady w silniku to nie tylko czarny, spalony na kamień nagar niemal zintegrowany z podłożem. Pozostałości dziwnych chemii, oderwane drobiny, błotko...
W starych autach to z okolic pierścionków czasem dłutem trzeba skrobać hahaha. Zwłaszcza, że każdy osad łapie chętnie kolejne syfy.
Najlepsze są te działające powoli lecz to kosztuje -są droższe, olej trzeba zlać za niedługi czas od nowa. Ale i te "na szybko" -nie raz widziałem i nie dziesięć co może zejść z silnika po płukance.
Z silnika, który znałem, bo często zdarza się(a raczej zdarzało), że kumple u mnie działali.
Niby niezły olej lany, niby ok, a po płukance widać, że bełty wypływają.
W ten sposób myśląc to może ośmiać się z wszystkiego -dodatki do olejów płuczące, myjące, przeciwkorozyjne? A po kiego to komu, tylko wydatki
W124 kupiłem jedno od pasjonata, lał Motula 6100+. Dał mi na kolejną zmianę i filtr Knechta. Zmieniłem, zlałem olej niezły stary. Następna zmiana -płukanka i...zlałem już olej z syfami i jakimś glutem. Zalałem syntetykiem i już nie płukałem więcej
W Golfie było podobnie.
W A6 obecnym po płukance olej zlałem normalny, faktycznie kolesie dbali.
W A4ce był bełt, auto od mistrza tytrytek i taśmy izolacyjnej. Dwie zmiany i dopiero chyba po dwóch płukankach zlazło wszystko, auto chodzi ok, ani napinacz ani nic nie robi kłopotu.
Każdy robi jak chce -ja się opieram nie na reklamach, bo to bagno, a na własnych doświadczeniach. Mam niezłe zaplecze, sporo sprzętu więc jest czym pomiar zrobić.
Najważniejsze dla mnie w płukance to usunięcie ewentualnych "doktorków" i rozmiękczenie osadów, bo twarde drobiny mogą zawalić np. kanaliki w popychaczach hydraulicznych.
No i ewentualne "odpuszczenie" pierścionków.
Kiedyś tak powątpiewałem w działania kumpla, co ma warsztat. Płucze układy chłodzenia jak fetyszysta hehe. Pokazał mi kiedyś jakie są efekty na dwóch sporo młodszych niż moje autach... ni i co jakiś czas mam ochotę płuknąć u siebie ale ostatecznie to się nie chce.
Wanna ultradźwiękowa swoją drogą też chemii potrzebuje.
Masz rację, jest wiele parametrów, które mogą mieć w określonych zastosowaniach znaczenie. Przykładowo dla aut z LPG ale to akurat mało ważne, bo gaz zwyczajnie mniej destrukcyjnie działa na olej niż benzyna(tak tak). Zasadniczo oleje w PEŁNI syntetyczne normy mają już wysokie. Natomiast przy mineralach i pół czytanie etykiet to wręcz konieczność
Dotyczy to zresztą nie tylko olei silnikowych -wiadomo, przekładniowe(a to Suffix A, a to coś), czy do mostów... blebleble.
I taka uwaga co do zaleceń producenta -producent nie zaleci nigdy nic co spowoduje długowieczność auta, ani nic co zadziała jako czynnik odstraszający.
Przy tanich autach pozbawienie nabywcy możliwości używania tanich olei może spowodować zawężenie popytu na auto.
Do tego trzeba pamiętać, że gdy nasze auta opuszczały fabryki w wielu krajach oleje syntetyczne były wciąż egzotyką, a nie były też oczywistą oczywistością w Niemczech.
Temat to rzeka, pełna śmieci na dodatek(kłamstw z etykiet, bujd z reklamy, wymyślonych zalet, podróbek, podwykonawców itp.), jednak konkluzja jest chyba oczywista -do auta powinno się lać możliwie najlepszy olej na jaki sobie możemy bez bólu pozwolić. Ja np. za cholerę nie kupię do np. A6 jakiegoś LM, czy Millersa 4litry za 220 czy coś. Bo bez przesady. Mam rodzinę.
Ale poniżej pewnego poziomu nie zejdę, bo wiem, że się nie opłaci. To pozorne oszczędności -jak z oponami chińskimi, które dadzą się używać dopóki nas za to nie ukarzą.
W silnikach mamy wpływ na trzy podstawowe, rzutujące na trwałość, czynniki:
-właściwe smarowanie
-właściwe chłodzenie(a co drugie chyba auto kupuję z zawieszonym termostatem i niedogrzewane)
-odpowiednie do obciążenia obroty(czyli również nie dojenie na 5ce 30 na godzinę).
Dotyczy to zresztą nie tylko olei silnikowych -wiadomo, przekładniowe(a to Suffix A, a to coś), czy do mostów... blebleble.
I taka uwaga co do zaleceń producenta -producent nie zaleci nigdy nic co spowoduje długowieczność auta, ani nic co zadziała jako czynnik odstraszający.
Przy tanich autach pozbawienie nabywcy możliwości używania tanich olei może spowodować zawężenie popytu na auto.
Do tego trzeba pamiętać, że gdy nasze auta opuszczały fabryki w wielu krajach oleje syntetyczne były wciąż egzotyką, a nie były też oczywistą oczywistością w Niemczech.
Temat to rzeka, pełna śmieci na dodatek(kłamstw z etykiet, bujd z reklamy, wymyślonych zalet, podróbek, podwykonawców itp.), jednak konkluzja jest chyba oczywista -do auta powinno się lać możliwie najlepszy olej na jaki sobie możemy bez bólu pozwolić. Ja np. za cholerę nie kupię do np. A6 jakiegoś LM, czy Millersa 4litry za 220 czy coś. Bo bez przesady. Mam rodzinę.
Ale poniżej pewnego poziomu nie zejdę, bo wiem, że się nie opłaci. To pozorne oszczędności -jak z oponami chińskimi, które dadzą się używać dopóki nas za to nie ukarzą.
W silnikach mamy wpływ na trzy podstawowe, rzutujące na trwałość, czynniki:
-właściwe smarowanie
-właściwe chłodzenie(a co drugie chyba auto kupuję z zawieszonym termostatem i niedogrzewane)
-odpowiednie do obciążenia obroty(czyli również nie dojenie na 5ce 30 na godzinę).
W ksiazce serwisowej powinna byc wzmianka o oleju, jego gatunku i specyfikacji. Dla info autora zabijcie mnie ale leje castrola magnateca 10w40.
@edit
Poza tym silnik ABK to nie wysilona jednostka zeby lac olej whoy drogi i super jakosci. Rozumiem do np evo, ta sama pojemnosc, ale na zmiennu h fazach sterowanych cisnieniem oleju no i ogolnie skomplikowany silnik. Dlatego producent zaleca wymiane co 6 m-cy lub 7.5 tys km.
Mamy auta z epoki gdzie na materialach nie oszczedzano wiec olej sredniej jakosci mu nie zaszkodzi. Z drugiej strony niestety nic nie jest wieczne.
Do autora - lej panie ten polsyntetyk a bedzie miodzio.
@edit
Poza tym silnik ABK to nie wysilona jednostka zeby lac olej whoy drogi i super jakosci. Rozumiem do np evo, ta sama pojemnosc, ale na zmiennu h fazach sterowanych cisnieniem oleju no i ogolnie skomplikowany silnik. Dlatego producent zaleca wymiane co 6 m-cy lub 7.5 tys km.
Mamy auta z epoki gdzie na materialach nie oszczedzano wiec olej sredniej jakosci mu nie zaszkodzi. Z drugiej strony niestety nic nie jest wieczne.
Do autora - lej panie ten polsyntetyk a bedzie miodzio.
Z tą drogością to nie przesadzaj -różnica między przyzwoitym pół, a syntetykiem niezłej klasy wyniesie 20-30 pln. Za podstawowy płyn do silnika.
Chyba, że zestawimy ceny pół Lotosa, a full Liqui Moly.
Jak ma długo jeździć to trzeba dbać. Silnik jest zwykły ale... stary. Niemniej zawsze powtarzam -co kto lubi niech ma.
Chyba, że zestawimy ceny pół Lotosa, a full Liqui Moly.
Jak ma długo jeździć to trzeba dbać. Silnik jest zwykły ale... stary. Niemniej zawsze powtarzam -co kto lubi niech ma.
- xRead
- Forum Audi 80
- Posty: 375
- Rejestracja: 22 cze 2016, 11:32
- Imię: Dawid
- Model: Audi 80 B4
- Nadwozie: Sedan
- Silnik: 2.0 ABK
- Lokalizacja: Legnica
Wielu ma takie zdanie jak ty, a potem płacz, że w ABK obracają się panewki ... Ja stosuje Motul 6100 10W40 + Filtr oleju Mann ( wymiana co 8tyś ). Ważne też jest starać się nie jeździć poniżej 2000rpm, ogólnie największą trawłość ta jednostka osiągnie w okolicach 3000rpm.Kubas95 pisze:Poza tym silnik ABK to nie wysilona jednostka zeby lac olej whoy drogi i super jakosci.