Jarewa pisze:Dla bezpieczeństwa, co jeśli silnik ma spore luzy albo pompa oleju padaka?
No i? Mineralny ją naprawi? Jak będzie mróz to zanim ta padaka przepchnie te lepiki popychacze obudzą połowę dzielnicy. Zalepisz mu te luzy zresztą dopóki jest zimno i olej będzie zimny. Latem takie "czary" nie pomogą. Olej się rozgrzeje i kontrolka da po oczach. Rozgrzany mineral to pipa nie olej. Gorący to już szczochy, zlatują z gładzi jak woda z kaczki.
Do tego oleje mineralne szybciej się starzeją, więc szybciej tracą parametry.
To jest takie gdybanie na szczególnym przypadku auta stojącego i tak nad grobem -na mineralu, pompa padaka, silnik z luzami, że olej psika głównie po misce. Zalepiony osadami i resztkami doktorka. Byle pólsyntetyk z pakietem wash and go i tak obudzi kontrolki.
I teraz pytanie -czy padająca pompa ma lżej obecnie(zima) pompować rzadki na zimno/normalny na gorąco olej syntetyczny, czy mielić gęsty na zimno/normalny na ciepło/rzadki na gorąco mineral albo 3/4 mineral czyli tzw. półsyntetyk.
Szkoda czasu na dyskusję.
Przejścia od razu nie polecam -ZAWSZE po mineralu lub nieznanym oleju polecam płukankę, wcale nie przed zmianą na syntetyk wyłącznie. Ona rozmiękczy nawet te osady, których nie wypłucze. Oczyszcza z nagarów pierścienie(stąd bywa nierzadko wzrost sprężania po płukaniu jeżeli silnik miał sporo nagaru). A oleje z dużym pakietem czyszczącym(powtórzę -wcale nie koniecznie syntetyczne 5/0W) z racji, że dłużej w silniku niż typowa płukanka(bo są i dolewane od wymiany do następnej) musi mieć mniej agresywną chemię. Ta może(ale nie musi) powodować odrywanie się twardszych osadów, bo nie będą tak rozmiękczone jak agresywną płukanką.
W każdym razie NIGDY, w ŻADNYM aucie moim i znanym mi nie słyszałem o zatarciu silnika po przejściu z minerala na syntetyk.
Silnik o tak niskim ciśnieniu, że mu zmiana oleju powoduje świecenie lampki od ciśnienia to ZŁOM. Klepiący przy rozruchu szklankami jak dziki.
Olej syntetyczny nie jest rzadki cały czas -tylko jak jest bardzo zimno. Po chwili się zrównuje gęstością z "lekkim" syntetykiem, by mieć niższą niż on po mocnym rozgrzaniu. Jak mocnym, po jakim czasie -zależy od samych olejów.
Co do manometru to owszem -wiele lat jeździłem z wpiętymi na stałe. Mercedesami klasycznymi. A czujniki te, wbrew opiniom są naprawdę dokładne. Przekładałem w celach testowych i zapinałem swoje(mam dwa -nawet pisałem tutaj).
W trzech Audi też miałem wskaźniki dodatkowe. W kilku autach zapinałem z ciekawości manometr.
Ale trzymając się tych co miały własne cały czas -ZAWSZE, ale to ZAWSZE przejście na olej w pełni syntetyczny 5w40 z oleju mineralnego 15w40(a już nie wspomnę o 20w50) skutkowało niewielkim ale NIEWĄTPLIWYM wzrostem ciśnienia oleju przy normalnej pracy silnika. Czyli w temperaturze roboczej lub po takim rozgrzaniu, że się wentylator włącza kilka razy(korek na Bałkanach choćby).
Do tego w każdym przypadku, gdzie miałem pewność/wątpliwość co do popychaczy przy zimnym starcie dochodziło do bezsprzecznej poprawy. Czasem wręcz na miarę "wlałam ten środek i silnik był nowy więc kocham moje auto".
Zalewałem jak pisałem silniki zaniedbane, po mechanicznych chamach. Zalewane chlewem albo zlewkami z ciągnika(tak kupiłem w201 pierwsze).
Auta w wieku takim, że na forum chyba nawet nie ma -stare MB.
Płukanka i syntetyk.
Rozmawiamy o autach do jazdy, a nie o parchach co mają przekulać jeszcze miesiąc aż się ociepli. Przy takich nikt o syntetyki nie pyta.
Więc serio -nie uważam za sensowne marnowanie czasu na jakieś wybitnie chwiejne przypadki, gdzie 30 składowych tworzy sytuację w jakiej nawet otwarcie korka oleju powoduje spadek ciśnienia na panewkach nie mówiąc o spuszczeniu błota składającego się z kilku doktorków i litra Lotosa dla aromatu.
Owszem -zimą z wyjętym termostatem na krótkich odcinkach rzęch z ciśnieniem na zimnym 0.35 bara pojeździ na mineralu... do roztopów. I owszem -w takich warunkach syntetyk dałby pierwszy znać, że czas konia za stodołę wyprowadzić, cmoknąć w zad i palnąć w łeb.
Tyle ode mnie.