[B3 1,6 TD SB] "Przepalanie garów" - mity i fakty
- Motostacja pl
- Forum Audi 80
- Posty: 6966
- Rejestracja: 07 mar 2007, 19:03
- Imię: Motostacja PL
- Model: Audi 80 B4
- Nadwozie: Sedan quattro
- Silnik: 2.8 AAH
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
[B3 1,6 TD SB] "Przepalanie garów" - mity i fakty
Pewnie wielu z was słyszało taką opinie że warto od czasu do czasu dać autku trochę w kość aby „przepalić jej gary”. Ale jak z tym jest naprawdę. Co się wtedy dzieje, na czym to polega i w ogóle.
To że to działa i jest faktem nikt nie musi mnie przekonywać bo mam takie własne przykłady. Otóż ostatnio swoją niunią robiłem trasę z Kleczewa do Kielc (300 km). Nie powiem że ją oszczędzałem bo obroty cały czas miałem ponad 4 tyś (czerwone pole zaczyna się u mnie od 4,5 tyś a odcinka od 5,2) a przez 50 km autostrady cały czas miałem na czerwony, obroty podchodzące pod 5 tyś. Tak więc dostała w palnik że tak powiem. I jakie objawy? Coś się rozleciało? Coś się popsuło? Nic z tych rzeczy. Silnik masakrycznie się wyciszył. Odczuwam to niesamowicie. Zniknęło takie lekkie stukanie (jak by któryś wtryskiwacz) no i ogólnie silnik chodzi ciszej.
Po tamtej trasie i przejechaniu kilkuset km już w domu (w sumie 1200 km) spalanie wyszło mi 6,3. Dodam że jeżdżę na oleju opałowym z niewielką ilością oleju rzepakowego tak więc spalanie jest zawsze około 1 litra większe niż na zwykłym NO. Tak więc jeżdżąc na OO spalanie zawsze miałem ciut poniżej 7 litrów lub ciut powyżej 7 zależy jak tam ciskałem. A tu takie miłe zaskoczenie przy takim stylu jazdy. Pomijając nawet to spalanie (które i tak wyjdzie w praniu) to faktem jest że auto mi się wyciszyło i nikt mi nie powie że jest inaczej.
Kolejny przykład to passat B2 1,6 D mojego ojca. W zeszłe wakacje jak starszy robił nim też dłuższe trasy po 300 km i zdrowo mu na nich ciskał efekt był podobny. U niego doszło jeszcze to że auto dostało niezłego kopa po takim skatowaniu go. Sam jechałem tym pasiakiem i naprawdę różnica bardzo dobrze odczuwalna. Sam starszy mówił mi wtedy że nie poznaje tego samochodu.
Rozumie jeszcze gdyby ktoś mulił te samochody i po takim przelataniu ich mogła by być jakaś różnica. Ale u nas w rodzinie nikt nie muli aut a czasami odwrotnie. Z tym że takie długie trasy typu 200-300 km rzadko się zdarzają, ale z drugiej strony auta nie jeżdżą tylko na krótkich odcinkach. Skąd więc w nich takie zmiany po ostrym skatowaniu ich na długich trasach.
To że to działa i jest faktem nikt nie musi mnie przekonywać bo mam takie własne przykłady. Otóż ostatnio swoją niunią robiłem trasę z Kleczewa do Kielc (300 km). Nie powiem że ją oszczędzałem bo obroty cały czas miałem ponad 4 tyś (czerwone pole zaczyna się u mnie od 4,5 tyś a odcinka od 5,2) a przez 50 km autostrady cały czas miałem na czerwony, obroty podchodzące pod 5 tyś. Tak więc dostała w palnik że tak powiem. I jakie objawy? Coś się rozleciało? Coś się popsuło? Nic z tych rzeczy. Silnik masakrycznie się wyciszył. Odczuwam to niesamowicie. Zniknęło takie lekkie stukanie (jak by któryś wtryskiwacz) no i ogólnie silnik chodzi ciszej.
Po tamtej trasie i przejechaniu kilkuset km już w domu (w sumie 1200 km) spalanie wyszło mi 6,3. Dodam że jeżdżę na oleju opałowym z niewielką ilością oleju rzepakowego tak więc spalanie jest zawsze około 1 litra większe niż na zwykłym NO. Tak więc jeżdżąc na OO spalanie zawsze miałem ciut poniżej 7 litrów lub ciut powyżej 7 zależy jak tam ciskałem. A tu takie miłe zaskoczenie przy takim stylu jazdy. Pomijając nawet to spalanie (które i tak wyjdzie w praniu) to faktem jest że auto mi się wyciszyło i nikt mi nie powie że jest inaczej.
Kolejny przykład to passat B2 1,6 D mojego ojca. W zeszłe wakacje jak starszy robił nim też dłuższe trasy po 300 km i zdrowo mu na nich ciskał efekt był podobny. U niego doszło jeszcze to że auto dostało niezłego kopa po takim skatowaniu go. Sam jechałem tym pasiakiem i naprawdę różnica bardzo dobrze odczuwalna. Sam starszy mówił mi wtedy że nie poznaje tego samochodu.
Rozumie jeszcze gdyby ktoś mulił te samochody i po takim przelataniu ich mogła by być jakaś różnica. Ale u nas w rodzinie nikt nie muli aut a czasami odwrotnie. Z tym że takie długie trasy typu 200-300 km rzadko się zdarzają, ale z drugiej strony auta nie jeżdżą tylko na krótkich odcinkach. Skąd więc w nich takie zmiany po ostrym skatowaniu ich na długich trasach.
Znajomy kupił kiedyś nówkę fiata brava, jak to mówił ostatni kontyngent. Po kilku tygodniach autko nie chciało zapalać "od kopa" czyli musiał chwile pokręcić za nim zaskoczył. Oczywiście serwis, gwarancja, komputer i nic, powiedzieli że wszystko ok. profilaktycznie przeczyścili świece i coś tam jeszcze. Kolejne kilka tygodni i powtórka z rozrywki. Po trzeciej wizycie w serwisie powiedzieli że "czasem trzeba dać mu po garach bo jak tak dalej będzie jeździł to mu silnik zaśniedzieje" Zalecenia pomogły i autko odpalało normalnie. Czy to faktycznie prawda czy zbieg okoliczności to nie wiem ale fakt jest faktem - problemy znikły.
Ostatnio zmieniony 25 maja 2008, 18:33 przez Kubik, łącznie zmieniany 1 raz.
Kiedyś w silnikach starszej konstrukcji w których wał korbowy był podparty tylko w trzech punktach. Jak to twierdził mój znajomy w sytuacji jazdy ze zbyt niską prędkością obrotową silnika dochodziło do takiego ugięcia i zniekształcenia wału, że te silniki nie osiągały swoich maksymalnych parametrów. Dopiero dłuższe odcinki jazdy ze sporą predkością obrotową powodowały że wał odzyskiwał swoje pierwotne wymiary, przestawał pracować ukośnie w panewkach i zaczynał luźniej się kręcić.
Coś w tym chyba jest, że za wolno też nie dobrze.
Coś w tym chyba jest, że za wolno też nie dobrze.
- Motostacja pl
- Forum Audi 80
- Posty: 6966
- Rejestracja: 07 mar 2007, 19:03
- Imię: Motostacja PL
- Model: Audi 80 B4
- Nadwozie: Sedan quattro
- Silnik: 2.8 AAH
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Wiesz ja swojemu w palnik też często gęsto dawałem, ale nie było tak za bardzo okazji żeby dawać mu w palnik na długiej trasie.spiczi pisze:A ja jak dam swojemu po garach to tylko spalanie mi rośnie i pewnie łyka z 9-10l/100km ale to dlatego ze silnik juz sie konczy innych róznic nie widze o i widok w lusterku mi sie zmienia bo jest wielka czarna chmura <mikolaj> .
Coś w tym musi być. Brzmi to dość logicznie. Podczas pałowania na długiej trasie cały kolektor jak i zresztą wydech musi być nieźle rozgrzany co powoduje że być może sadza i inny syf wypala się/odparowywuje i układ się oczyszcza.CzarekJ pisze:Po prostu wypaliły sie wszelkie osady w tłumiku, kolektorach i komorze spalania i silnik swobodniej "oddycha".
Z tym, że chodzi ciszej po takim "przepaleniu" to nie bardzo się zgodzę , gdyż trzeba by było zmierzyć poziom hałasu przed "przepaleniem" i po. A to dlatego, że np. jadąc odcinki 50km z wysokimi obrotami hałas w kabinie jest dosyć spory (co nasze uszy odczuwają), a gdy później silnik chodzi na wolnych obrotach to słuch się jeszcze nie przystosował do takiego hałasu i wydaje nam się, że silnik chodzi cicho. To tak jak ze słuchaniem głośnej muzyki, przez jakiś czas po skończeniu słuchania jesteśmy trochę głusi. Ale to tylko moje subiektywne przemyślenie, co nie zmienia faktu, że jestem za "przepalaniem".
Gdzies tutaj na forum czytalem podobny temat i z tego co pamietam...
W silniku ktory pracuje na 3 lub 4 biegu i i dochodzi do 4000 RPM gorące powietrze czy wręcz płomienie z kolektora sięgaja az do kata co powoduje jego wypalenie. Dalsza czesc ukladu to tak jak napisal:
Osobiscie tak sobie tlumacze. Zwykle nawet jak pociagniemy na 3 i 4 biegu do tych 4k RPM to i tak zaraz nam sie droga konczy i musimy hamowac (ewentualnie konczymy wyprzedzac) ja przy 4k na 3 biegu mam juz 105-110km/h co jest moja normalna predkoscia podrozna i wiadomo ze nie bede katowal silnika na trojce tylko wrzuce 4 i 5-tke. Dluga trasa daje nam mozliwosc dluzszej jazdy na w/w obrotach i biegach.
Pozdrawiam
W silniku ktory pracuje na 3 lub 4 biegu i i dochodzi do 4000 RPM gorące powietrze czy wręcz płomienie z kolektora sięgaja az do kata co powoduje jego wypalenie. Dalsza czesc ukladu to tak jak napisal:
czarekj pisze:Po prostu wypaliły sie wszelkie osady w tłumiku, kolektorach i komorze spalania i silnik swobodniej "oddycha".
Osobiscie tak sobie tlumacze. Zwykle nawet jak pociagniemy na 3 i 4 biegu do tych 4k RPM to i tak zaraz nam sie droga konczy i musimy hamowac (ewentualnie konczymy wyprzedzac) ja przy 4k na 3 biegu mam juz 105-110km/h co jest moja normalna predkoscia podrozna i wiadomo ze nie bede katowal silnika na trojce tylko wrzuce 4 i 5-tke. Dluga trasa daje nam mozliwosc dluzszej jazdy na w/w obrotach i biegach.
Pozdrawiam
- Motostacja pl
- Forum Audi 80
- Posty: 6966
- Rejestracja: 07 mar 2007, 19:03
- Imię: Motostacja PL
- Model: Audi 80 B4
- Nadwozie: Sedan quattro
- Silnik: 2.8 AAH
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Myślę że w moim przypadku ma to jeszcze coś w wspólnego z wtryskami, tylko nie bardzo wiem co. Jakiś czas temu miałem zamiar je wymieniać - to znaczy końcówki, bo podczas jazdy (tak mi sie przynajmniej zdaje że to były one) słyszałem takie cykanie jak by któryś wtryskiwacz. Ewentualnie mógłby być to któryś zawór, ale bardziej mi to wyglądało na wtryski bo na zimnym silniku strasznie to było słychać i ewidentnie waliły to wtryskiwacze. No ale głowy nie dam. Po tym skatowaniu zupełnie wszystko ucichło. Silnik zaczął pracować bardziej miękko a nie tak "metalicznie" jak wcześniej.
PS: gdyby któraś szklanka nie trzymała już ciśnienia to po takim czymś raczej by sie nie naprawiła, no chyba że ten zaworek w niej (ta kulka) była w jakiś sposób zacięta i popychacz nie napełniał sie olejem. No ale to chyba raczej mało prawdopodobne.
PS: gdyby któraś szklanka nie trzymała już ciśnienia to po takim czymś raczej by sie nie naprawiła, no chyba że ten zaworek w niej (ta kulka) była w jakiś sposób zacięta i popychacz nie napełniał sie olejem. No ale to chyba raczej mało prawdopodobne.
Kiedyś miałem b3 z silnikiem 3a jak go kupiłem to był straszny muł, pierwsze co zrobiłem zaraz po kupnie to wywaliłem kata bo był zupełnie zapchany a później wziołem się za odmulanie i cały czas dostawało w pi...zdę a wierzcie nogę mam naprawdę ciężką, wszyscy mówili że zarżnę ten samochód atu wręcz przeciwnie autko tak się rozchulało że na 2 biegu przy pełnych obrotach na suchym asfalcie nie dało się zdusić a koleś który twierdził że w życiu by ode mnie auta nie kupił jak się przewiózł to go wzioł od ręki i do dnia dzisiejszego się nim cieszy <ok>