Poznaliśmy się na końcu świata, w jakiejś bliżej niezidentyfikowanej i nawet nieposiadającej nazwy wsi, składającej się głównie z wybojów, starych stodół i mnóstwa zdziczałej fauny i flory. I błota, bo tego wiosennego dnia lało od rana. Na pierwszy rzut oka widać było, że nigdy nie widziała miasta, kosmetyków, benzyny, a asfalt znała tylko z opowieści, leżących obok, resztek skutera.
Stała sobie przy zbitym z blachy falistej baraku i czekała w tym deszczu na księcia z bajki, cała ubłocona, wyobijana i przyrdzewiała. No i przyjechałem, w szortach i trampkach, bo miało być słońce, a oprócz zacinającego deszczu wiało niemiłosiernie. Ja miałem przemoknięte, zabłocone buty, ona brudne, zardzewiałe, stalowe felgi i łyse, zimowe opony, na których tkwiła smutna historia, wypisana obiciami, i wgnieceniami. Wybuch gazu rozpoznałem po wielkiej plamie zwęglonego lakieru, więcej nie chciałem wiedzieć i nie pytałem, szanując jej prywatność. Właściciel skończywszy obiad w swoim obrzydliwie nowobogackim domu, dotarł godzinę później. Patrząc nieprzychylnie spod bereta strzyknął śliną i stwierdził, że to dziadostwo i tak miało iść na żyletki, ale stówę więcej niż się umawialiśmy to trzeba będzie dopłacić, bo wiadomo, trza opić zbyt, po czym zerknął z zainteresowaniem, jak zareaguję na taką bezczelność. Nie zareagowałem. Zapłaciłem w milczeniu i bez dalszych komentarzy ruszyliśmy w drogę powrotną do Krakowa. Mniej więcej w połowie trasy, kiedy chyba dotarło do niej że w końcu wyrwała się od tego złego, niegodziwego i ze wszech miar obrzydliwego człowieka, cóż… Odpadła jej tylna lampa, jak się później okazało przyklejona taśmą izolacyjną.
Na nieszczęście, akurat ta jedna, w której żarówki nie były przepalone.
Przed Krakowem wysiadł prędkościomierz, obrotomierz i wszystkie kontrolki, ale byłem na to przygotowany i rozumiałem – po prostu nadmiar wrażeń.
Dopiero kiedy dojechaliśmy, dotarło do mnie, jak silna musiała być jej wola życia, chęć wyrwania się – po podniesieniu maski, okazało się że całą trasę przejechaliśmy w zasadzie bez płynu w chłodnicy, a pasek rozrządu zgodnie z wszelkimi prawami fizyki, powinien był pęknąć tuż po przekręceniu kluczyka w stacyjce. Jak mogłem nie docenić takiej determinacji?
Po wstępnych oględzinach i zrobieniu co pilniejszych rzeczy, pojechaliśmy z przyjaciółmi do sklepu elektrycznego po diodki do kontrolek. Niestety nie zwróciłem uwagi na koncówki, i trzeba było na parkingu rozkręcić deskę i sprawdzić.
Z zegarami na kolanach, zastało nas dwóch panów policjantów po cywilu. Jeden koszmarnie gruby, w dresie i wąsikiem, drugi też w dresie, za to z włosami na żelu i wyraźnie nadmiernym upodobaniem do siłowni. Wyjątkowo zresztą nieprzyjaźni, pal licho że przystawili nam pistolety do głowy i wywlekli z auta, przeczuwając że pochwała od komendanta jest tuż tuż, kij także z tym ze celowali w nas dobre pół godziny, ale tego że odzywali się w sposób wyjątkowo ordynarny i na dodatek na „Ty” jakoś zapomnieć nie mogę. Generalnie, zanim upewnili się że nie usiłuję ukraść własnego auta, straciliśmy godzinę. Obok stało nowiutkie audi A4 śmiejąc się z nas w głębi ducha.
Wymiana diodek i bezpieczników nie zmieniła zupełnie nic, zatem daliśmy sobie spokój i przyszła pora na poważniejszy przegląd. Pomijając, że po przełączeniu z gazu pierwszy w życiu łyk prawdziwej benzyny był dla niej jak czysty spirytus dla abstynenta – i poskutkował mniej więcej identycznym efektem to zapowiadało się nieźle. Blacha okazała się wbrew pozorom i pierwszemu wrażeniu zdrowa, a zawieszenie w idealnym stanie. Gril… cóż, nie wiedziałem, że przednie reflektory da się przybić gwoździami do plastikowego grilla…, Ale…. Gdyby porządnie ją umyć i usunąć pół tony piasku i zaschniętego błota…
Umyliśmy. Usunęliśmy. Było zdecydowanie lepiej niż można było przypuszczać, a to dawało jakieś światełko. Każdy zasługuje na drugą szansę.
I w ten sposób… zostałem sam, pojechała beze mnie do przyjaciół, na dwa tygodnie w góry.
Na dzień dzisiejszy jest po kompletnym remoncie elektryki, u Pana elektryka który postawił sobie za punkt honoru zrobić wszystko co tylko będzie możliwe.
Po wymianie wszystkich płynów i wymianie rozrządu, po wymianie świec, kabli zapłonowych, lamp i po wymianie mnóstwa innych rzeczy. I… pokochali ją wszyscy, od blacharza poczynając, na lakierniku kończąc. Na razie dostała nową maskę, przednie błotniki i komplet drzwi, czekają Aż przyjdzie pora na lakierowanie (atramentowa czerń, aktualnie ma na sobie cos, co kiedyś zapewne było granatowe) W domu czekają na nią czarne soczewki od b4 i robiony na zamówienie grill z siatką. A tapicer kiedy, ją zobaczył zaofiarował się że obszyje cały środek po kosztach… Jedyną nierozwiązaną kwestią pozostał dźwięk i wybranie odpowiednich felg, ale to kwestia czasu. Ma na imię Adela jest sedanem b3, z silnikiem 1.8s, i ma w sobie coś takiego, że nie mogłem jej zostawić tam, na końcu świata w błocie i deszczu. Coś takiego że każdy kto ją zobaczy, chce przy niej coś zrobić, nie wiem, może to to, ze wyglądając… nie, nie wyglądając w ogóle i niespecjalnie przypominając samochód, za wszelką cenę postanowiła się nie zepsuć?
Jadę po nią w poniedziałek.
Niestety nie ma zdjęć, nie było ich kiedy wykonać, ani czym, a tak naprawdę nikt o tym po prostu nie pomyślał, ale kiedy tylko skończymy, pojedziemy na porządną sesję fotograficzną i wtedy juz dokładnie opiszę co konkretnie zmodyfikowano i dlaczego, a co wyremontowano
moja Adela :) [Audi 80 B3, 1.8s]
czytając na bezdechu przyszedł mi do głowy jeden program w tv kiedyś puszczany, jego tytuł to .. urzekła mnie Twoja historia :mrgreen: co do policjantów to też kiedyś miałem podobnie tylko ja malowałem graffiti na murze, na który miałem pozwolenie, ale i tak skończyło się trzema sprawami i oskarżeniem o pobicie dzielnicowego, a ja go tylko w błoto wywróciłem bo mnie chciał przerzucić przez ramię :mrgreen: wracjąc do auta .. cóż mogę powiedzieć, czekam na fotki, zapowiada się interesująco .. skoro tak każdy przy Adeli ma ochotę podziałać, to może i ja coś Ci do Niej sprzedam jakieś fajne fele np
- przemko1982
- Audi 80 Klub
- Posty: 756
- Rejestracja: 04 lip 2008, 08:47
- Lokalizacja: Dolní Slezsko
O to jak bede na etapie felg i ostatnich detali w stylu s-line itd to sie zglosze zapewne
A z tym ze kazdy cos chce podlubac, to jest autentyczna sytuacja - kiedy zajechalismy na osiedle, to kazdy samiec bez wzgledu na wiek musial przynajmniej zajrzec pod maske, nawet resztek plynu chlodniczego nie pozwolili mi spuscic w spokoju, nie mowiac o dolaniu nowego ale teraz przynajmniej nikt jej nie ruszy, ani nie pozwoli ruszyc, choc kradzieze tu sie zdarzaly swego czasu ,a ktoregos wieczoru lokalna ludnosc w strojach ludowych, zrobila sobie z klapy bagaznika stoliczek na browary i jeszcze krzyczeli glosno ze nie porysuja lakieru tzn trzeba miec duzo wyobrazni zeby to co na niej sie aktualnie znajduje nazwac lakierem, ale takich reakcji jeszcze nie widzialem - a puenta - pare dni temu pojawil sie na osiedlu najnowszy hiundaj kupe i nowa alfa, i kompletnie nikt na to nie zwrocil uwagi, a ja nie moge po gazete wyjsc, bo kazdy dopytuje kiedy wroci autko
Zdjecia z opisem dodam, jak tylko skonczymy najwazniejsze rzeczy co pewnie jeszcze troche potrwa, ale jesli dobrze pojdzie to efekt wart bedzie cierpliwosci zaluje ze nie zrobilem zadnych zdjec w momencie kiedy ja kupilem dla porownania, bo wygladala jak woz armii ukrainskiej na zeslaniu do Czarnobyla. Ale za to mam zachowana - i sfotografuje - oryginalna kierownice, ktora charakteryzuje sie tym, ze kolo mozna praktycznie zawiazac na kokardke, bo jest tak miekkie, starte i wyrobione
A z tym ze kazdy cos chce podlubac, to jest autentyczna sytuacja - kiedy zajechalismy na osiedle, to kazdy samiec bez wzgledu na wiek musial przynajmniej zajrzec pod maske, nawet resztek plynu chlodniczego nie pozwolili mi spuscic w spokoju, nie mowiac o dolaniu nowego ale teraz przynajmniej nikt jej nie ruszy, ani nie pozwoli ruszyc, choc kradzieze tu sie zdarzaly swego czasu ,a ktoregos wieczoru lokalna ludnosc w strojach ludowych, zrobila sobie z klapy bagaznika stoliczek na browary i jeszcze krzyczeli glosno ze nie porysuja lakieru tzn trzeba miec duzo wyobrazni zeby to co na niej sie aktualnie znajduje nazwac lakierem, ale takich reakcji jeszcze nie widzialem - a puenta - pare dni temu pojawil sie na osiedlu najnowszy hiundaj kupe i nowa alfa, i kompletnie nikt na to nie zwrocil uwagi, a ja nie moge po gazete wyjsc, bo kazdy dopytuje kiedy wroci autko
Zdjecia z opisem dodam, jak tylko skonczymy najwazniejsze rzeczy co pewnie jeszcze troche potrwa, ale jesli dobrze pojdzie to efekt wart bedzie cierpliwosci zaluje ze nie zrobilem zadnych zdjec w momencie kiedy ja kupilem dla porownania, bo wygladala jak woz armii ukrainskiej na zeslaniu do Czarnobyla. Ale za to mam zachowana - i sfotografuje - oryginalna kierownice, ktora charakteryzuje sie tym, ze kolo mozna praktycznie zawiazac na kokardke, bo jest tak miekkie, starte i wyrobione
- barto-team
- Forum Audi 80
- Posty: 1620
- Rejestracja: 16 sie 2008, 21:21
- Lokalizacja: Wisła
- Kontakt:
- M@rcus
- Forum Audi 80
- Posty: 1037
- Rejestracja: 18 sty 2007, 11:22
- Lokalizacja: Lublin-Zakrzówek
- Kontakt:
No stary wstęp już mamy, czekamy na dalszy rozwój wydarzeń :mrgreen: moje ukłony w Twoją stronę za odwagę i dążenie do wymierzonego celu, i muszę przyznać że te auta mają duszę, nie to co nowe nafaszerowane elektroniką Powodzenia w pracach i co najważniejsze wytrwałości. Szkoda że nie zrobiłeś foto, było by porównanie po kupnie/po pracach. Pozdrawiam
Narazie skupiliśmy się głównie na tym co pod maską, z zewnętrznych rzeczy w tym momencie jest tylko maska wymieniona - bo stara była naprawdę przerażająca, po tym wybuchu gazu i obiciami jak po młocie kowalskim, wnętrze tez jeszcze nie ruszone, więc postaram się jeszcze zrobić zdjęcia przed poważnymi zabiegami na karoserii
Jak tylko skończymy, to wrzucę tu wszystko co napstrykam
Jak tylko skończymy, to wrzucę tu wszystko co napstrykam