Gdy przestaję kręcić kluczykiem to nie wiem jak to wytłumaczyć jakby jeden cylinder zaczyna chodzić i gaśnie po 2 sekundach. Jeszcze inaczej tłumacząc, podczas kręcenia kluczykiem nic nie łapie, ale jak puszczę to jeszcze z dwa trzy razy obraca wałem mimo, że kluczyk już dawno puszczony.
Udało mi się go też w końcu odpalić ale chodził bardzo nierówno, jakby nie na wszystkie gary i co kilka sekund słychać i czuć było takie pojedyncze szarpnięcie, parsknięcie. Przy mocniejszym przygazowaniu zaczyna nierówno chodzić ale wchodzi na obroty. Na wolnych obrotach gaśnie po 5 minutach co się nie zdarzało. Pali bardzo kiepsko, a na LPG w ogóle nie chce odpalić. Chyba świece co? Jeszcze znalazłem martwego kreta pod maską przy zbiorniczku wyrównawczym
 Ciekawe co on tam robił. Myślałem, że może coś mi poprzegryzał, ale wszystko chyba ok
  Ciekawe co on tam robił. Myślałem, że może coś mi poprzegryzał, ale wszystko chyba ok   
 I świeci mi się trójkącik w przycisku od podgrzewania szyby mimo, że wyłączony. Wszystko się popieprzyło przez ten tydzień
 
 Jutro sprawdzę wszystkie świece i dam znać czy iskrzą.
A jakie polecacie kupić świece i kable?
 
							







 Może to inny stwór? Choć kreta ciężko pomylić. No dobra -świeci się, a nie powinno, "chyba nic nie przegryzł"...no ja bym się zastanowił nas stanem instalacji.
  Może to inny stwór? Choć kreta ciężko pomylić. No dobra -świeci się, a nie powinno, "chyba nic nie przegryzł"...no ja bym się zastanowił nas stanem instalacji. 
 Także raczej wykluczam rozrząd. Co wy na to?
 Także raczej wykluczam rozrząd. Co wy na to?






 
