Witam,
Dziś na trasie miałem nieciekawą historię. W czasie jazdy pojawił się dym wydobywający się ze stacyjki. Jechałem w tym czasie jakieś 100 km/h, szybko się zatrzymałem rzucając okiem na temperaturę (było poniżej 90). Po otwarciu maski, okazało się że pod nią wszystko ok - rzut okiem na bezpieczniki - tutaj też wyglądało ok. Ponieważ jechałem na gazie tak na wszelki wypadek przełączyłem na benzynę i odpaliłem znów. Dym już się nie pojawił, samochód chodził jak wcześniej, uznałem więc, że to coś z elektryką. Po 8 km zatrzymałem się i postanowiłem sprawdzić na szybko światła. Okazało się że:
- nie działają halogeny przód/przeciwmgielne tył (nie świecą się też kontrolki)
- nie działają długie po włączeniu na stałe, po prostu tak jakby ich nie było (nie świeci się też kontrolka), jednak bez problemu "migają" - świecą oraz zapala się kontrolka
Tak pokonałem dalszą trasę (30 km) już bez żadnych niespodzianek.
Wiem, że wizyta u elektryka mnie nie ominie (nie mam zielonego pojęcia o niej), ale nurtuje mnie teraz pytanie: Samochód jest mi teraz potrzebny jak diabli i raczej nie chciałbym go teraz zostawiać. Czy mogę nim pojeździć tak powiedzmy jeszcze z 3 dni (do tego czasu muszę nim zrobić jakieś 400km) czy wiąże się to z jakimiś poważnym ryzykiem (w stylu pożaru lub wybuchu )?.
[80 B3 BENZ + LPG] Dymek ze stacyjki i brak długich.
jesli wolisz pojezdzic te 3 dni... i tylko te trzy (moze) to nie oddawaj teraz, ale tak jak pisze... te 3 dni moga byc ostatnie/ nie musza ale ja bym nie ryzykował
kable gdzies szlak trafił wiazka do wymiany, niestety juz troche kabelki maja za soba lat
choc moze sam siadziesz i przynajmniej wzrokowo obejrzysz sytuacje, spróbuj sie dostać do źródła zapachu, spalone kable poznasz na pewno
na pewno musisz cos z tym zrobic
kable gdzies szlak trafił wiazka do wymiany, niestety juz troche kabelki maja za soba lat
choc moze sam siadziesz i przynajmniej wzrokowo obejrzysz sytuacje, spróbuj sie dostać do źródła zapachu, spalone kable poznasz na pewno
na pewno musisz cos z tym zrobic
Ja już bym jazdy nie ryzykował, no a dobry elektryk zlokalizuje to i zrobi w popołudnie. Jeśli wiesz skąd szedł dym to chyba długo nie potrwa. Trochą mnie to wszystko dziwi, bo czemu padły długie jeśli na nich nie jechałeś (tak wnioskuję bo piszesz ze musiałeś się zatrzymać i sprawdzałeś światła), no chyba że był dzień i jechałeś na długich.... No a kabla nie przepali raczej jeśli akurat nie jest pod obciążeniem. Przełącznik zespolony (pająk) odpada bo zgasły Ci też halogeny. Jeśli nie robiłeś przy elektryce nic to raczej elektrykowi trzeba dać zarobić.
- el_scorpion
- Forum Audi 80
- Posty: 117
- Rejestracja: 09 lis 2007, 18:58
- Lokalizacja: Elbląg / Gdańsk
Mi też tak poszedł dym zza kierownicy i okazało się że pająk do wymiany. Takie dziwne objawy w stylu że działają tylko niektóre rodzaje świateł mogą to potwierdzać bo w pająku jest dużo różnych blaszek, przewodów itp i jak się coś stopi tak jak u mnie to może nie łączyć lub odwrotnie nie rozłączać. A połączenia w naszych przełącznikach zespolonych są jak dla mnie zaprojektowane w sposób nadwyraz skomplikowany i działa to wszystko tylko dzięki jakiejś czarnej magii Polecam rozkręcenie pająka za kolegą viewtopic.php?t=17467 i obejrzenie czy nie ma żadnych nadtopień.