Cze. Ostatnio jechałem sobie do kumpla klepać mojego Dika... jade i nagle patrze o podswietlenie nie działa pewnie bezpiecznik od zegarów... jade dalej mija kilometr, cos smierdzi (obrotomierz predkosciomierz działa ok, nigdy wczesniej nie bylo problemow) nagle, jak zaczelo dymić... to myslalem ze splone żywcem, ale mniejsza (wylaczylem silnik i strulalem sie na stacje o matko bosko = LPG stacja...) i szybko po gaśnice. Pierwsza mysl, pająk (ch** nie mam imbusów), Odpalam audika tak stojacego otwieram mache i z pod skrzynki bezpiecznikow tez zaczelo dymiec... i w aucie(nie spalilo bezpiecznikow!!) wiec wylaczam bo bym splonal. Demontuje licznik cały wywalam, patrze latarką do wneki czy cos jest... smierdzi... nic nie ma, odwracam odpiety licznik, obudowa stopiona... WTF. Wywalam go całego, odpalam nic... nie dymi ani z pod skrzynki, ani z wnęki... tylko smród spalenizny neistety został...(pewnie czeka mnie sprawdzenie całej instalacji od skrzynki do kostek...) teraz wróciłem od kolegi i rozebrałem go... moim oczentom ukazało się TO! <buu>
Tylko bezpiecznik nie spłonął (15A)
Why! Czemu! Paczjemu! Spotyka to ludzi którzy kur** harują jak powalenii na to auto i ta małpa tak sie odwdzięcza. Jak sie wpurwie to prędzej ja ją spale niż ona mnie (już 3 raz zrobiła zamach na moje życie...)
/(zedytowalem bluzgi gdyz nie ładnie pisac przeklenstwa, ponioslo mnie sorki)