Post
autor: alicjaaa » 30 gru 2012, 09:04
pech to pech
jade wczoraj godzina 22.30 tą sama drogą od 3 lat, myśłe kurcze zwolnie bo beda sarny, włączam halogeny, żeby była lepsza widoczność, myśłe dalej nie no śniegu nie ma może nic nie będzie ale się ciągle rozglądam bo tam często sobie sarenki przebiegają droge, nagle kilka metrów przed autem w rowie widze bestie, zwalniam troche i już zadowolona, że ja ominęłam chce jechać dalej a tu torpeda susem w auto, ja po chamulcach ostro ale wskoczyła mi prosto na środek auta, centralnie złapałam ją w locie, a jechałam max70 potem jak zwolniłam to wiadomo wolniej, chyba jak w nia trzasnęłam to z 50miałam na liczniku, kalkulując całe zdarzenie, trwające chyba kilkanaście sekund
efekt
sarna zdechła w rowie, chyba, że ja ktoś uratował, jak popatrxyłam to leżała i nie mogła się ruszać, bo szukałam tablicy
-zbity prawy halohen
-zbity lewy kierunek
-przebite koło(dojechałam do domu i usłyszałam jak schodzi powietrze, nie mam pojęcia jakim cudem koło się przebiło)
-ramka na tablice odleciała wraz z tablicą
-maski nie moge podnieść bo delikatnie wgięta w miejscu grila, jakoś trzeba będzie odgiąć i zobaczyć czy szkód pod maską nie ma
AMEN