Rozbierz zaciski i nasmaruj. Załóż nowe uszczelki i będziesz miał spokój na następne 20lat.
Albo w ciągu kilku dni kolejne bóle głowy. Jak ośki od dźwigni napędzających mechanikę ręcznego mocno skorodowały, podobnie jak ich tuleje to po oczyszczeniu z tlenków(jak już ruszą) i posmarowaniu będziemy mieli efekt łopatki w wiaderku, zamiast pasownego "zawiasu".
Nie twierdzę, że to reguła ale sporo tych zacisków już widziałem/dłubałem i w wielu wypadkach był to już zwykły szmelc.
Nie chcąc hamulców u siebie pozostawiać losowi szczęścia dałem ośki do lekkiego przetoczenia(celem uzyskania gładkiej powierzchni ślizgowej) i zrobiłem im nowe "panewki" z nierdzewki. Do tego przeróbka uszczelnienia(bo im się patent nie sprawdził i woda tam włazi), smarowanie linek i zero problemów. Zawsze używam w autach ręcznego okrągły rok, zima czy nie, ma działać i działa.
Zakłada się niby nowsze zaciski ze stopów(VAG chyba po 98 roku?) ale najtańsze nie są. Można dać do regeneracji, widziałem na All oferty, stare zaciski, można kupić sprawne i szybko o nie zadbać jak sugeruje Kolega wyżej, zanim się zrobi dramat.
Ale na opatrzność bym nie liczył, niby to tył ale po coś i tam się hamulce montuje no nie?
Czyli sprawdzamy i nie przymykamy oczu np. na ośki, których wskutek korozji brakuje 30%