w świąteczny piątek spotkała mnie nie miła niespodzianka.
spojrzałem pod autko a tam plama
Ale zacznę od początku. 2 tygodnie temu pękł mi pasek na alternatorze w drodze do pracy.
Alternator wykręcony zawieziony do regeneracji ( i tak wypadało już to zrobić )
za zregenerowanie zapłaciłem 200 zł ( szczotki, pierscienie i łożyska ) + 50 zł za założenie.
Ponoć cholernie ciężko było ( auto ma klime) Plama była już tego samego dnia co pękł pasek ale myślałem , że to od chłodnicy bo troszkę pociekło.
Pierwsze co to sprawdziłem płyn w pojemniczku od wspomagania bo troszkę wyło. Płynu było malutko. cieknie z pompy wspomagania. najbardziej spod tej kuleczki w pompie wiec możliwe, że jest tylko jakas uszczelka?
Teraz mam dwa pytania:
1)wymiana pompy na nową czy bawić się w regenerację?
2) czy po pęknięciu paska na alternatorze mogę mieć jakieś inne problemy?
Mechanik który regenerował mówił , że mogłą mi walnąć uszczelka pod głowicą.
ZNajomy z pracy o pompie wody.
za co teraz muszę się zabrać? autko z 91 roku więc swoje lata już ma. przez ostatnie 7 lat nic a nic się nie działo.
naoglądałem się "będzie pan zadowolony' na tvn turbo i teraz aż strach oddawać do mechanika.
dziękuję za pomoc i wesołych swiat
