Witam kolegów.

Mój problem z hamulcami rozpoczął się, gdy strzelił mi przewód od wysprzęglika. Przy naprawie ów wężyka konieczne było odkrecenie serwa. Naprawę przeprowadzał mój dobry kolega, u którego na podwórku wpadło sprzęgło w podłogę, lecz nie posłuchał się mnie i zamiast odkręcić tylko 3 nakrętki od serwa, te za pedałami, zrobił po swojemu i odkrecił pompę od serwa, pedał hamulca i sprzęgła. Po skręceniu wszystkiego do kupy, zalałem płyn hamulcowy, odpowietrzylismy sprzęgło i brakło czasu na hamulce. Do domu dojechałem bez większych przeszkód. Hamowanie było, ale takie jak z zapowietrzonym układem, wiadomo. Następnego dnia wzięliśmy się za odpowietrzanie hamulców trzykrotnie je powtarzając. No i teraz sytuacja wygląda tak, że w trakcie jazdy kilkukrotne wciśnięcie pedału hamulca skutkuje tym że hamulce owszem zahamują ale tloczki nie cofnął się do swojej pierwotnej pozycji, no i wiadomo czym to potem skutkuje... Po zgaszeniu silnika słychać coś jakby pykanie lub bulgotanie i po około minucie, gdy podcisnienie puści słychać jak odpuszczają hamulce. Wyczytałem, żeby sprawdzić jałowy skok pedału, lecz nie sądzę aby mój kolega mógł przestawić ten skok, gdyż nakrętka kontrująca nie była ruszana.
Prosiłbym o jakieś sugestie.

Mam świadomość, że było już kilka podobnych tematów jednak chyba żaden tak szczegółowo opisany. Mam nadzieję, że któremuś z naszych specjalistów wpadnie jakiś pomysł, co jeszcze sprawdzić. Jednak powoli się godze z myślą o wymianie pompy i/lub serwa.
Pozdrawiam.