Dzis w deszczu wkladalem akumulator do auta, ktory wzialem na noc do podladowania. Po tej operacji autko juz nie odpala

Problem wyglada tak: wlaczam stacyjke, kontrolki standardowo sie zapalaja, po kolei gasna i zostaja dwie mrugajace: hamulce i poziom plynu chlodniczego (ten jest w porzadku, hamulce tez wczoraj dobrze dzialaly), poza tym swieci sie znaczek akumulatora no i reczny.
Gdy przekrecam kluczyk na zaplon jest cichy klik z przodu i wszystkie kontrolki gasna. I auto jest martwe poki nie odlacze akumulatora na chwile i podlacze znowu. Wtedy wszystko wraca do stanu jak wyzej.
Prawie na 100% nalalem wode i gdzies jest zwarcie, pytanie tylko czy da sie jakos latwo stwierdzic gdzie?
I drugie pytanie: czy moze ktos polecic sprawdzonego mechanika we Wroclawiu, najchetniej w okolicach Gaju?
pozdrawiam,
janek