Wraz z mężem próbujemy rozgryźć coś.... auto przed zakupem przez nas stało około pół roku na dworze. Wiadomo co się dzieje w takim przypadku, wszystko rdzewieje itepe.
Jednak po podłączeniu akumulatora "zagadał" odrazu i tak działa do dzisiaj. Akumulator niestety już ledwo zipie. Okazało się także że chłodnica skorodowała do tego stanu iż zaczęła tracić płyn, wskutek czego została wymieniona na nową.
A to co nas tu nurtuje to dźwięk silnika oraz jego temperatura.
Silnik ma "kopa" dopiero po mocniejszym naciśnięciu pedału gazu, przy tym wydaje stłumiony dźwięk jak z rasowego v8 z amerykańskich filmów, jakby tam był silnik o pojemności powyżej 4-5 litrów! Dźwięk przypomina jazdę Alfą Romeo z 2-dwugardzielowymi gaźnikami i zdjętym filtrem powietrza....
Przy tym silnik nigdy jeszcze nie miał wyższej temperatury niż 55*C!
Gdy jedzie się na np. 2 czy 3 biegu, trzymanie w miejscu pedału gazu powoduje że auto raz delikatnie przyśpiesza a raz zwalnia , czyli zachowuje się jak łódź przycumowana do brzegu... *niezłe porownanie

W ciągu najbliższych paru dni mąż wymieni termostat na nowy, już mamy zakupiony.
Silnik na wolnych obrotach pracuje bardzo dobrze, raczej cicho, bez falowania itp.
Czy nasze podejrzenie o uszczelkę pod głowicą jest zasadne? Czy raczej najpierw szukać gdzie indziej?
A z innej strony, czy możecie opisać dźwięk w kabinie 2.3E podczas przyśpieszania ? Nie mamy punktu porównawczego
