Dziś wyjeżdżając z parkingu, auto mi zgasło. Stanąłem bo przede mną czekało auto, wrzuciłem na luz, noga ze sprzęgła, auto zgasło (chodziło wtedy na benzynie). Próby ponownego odpalenia nic nie dały, nawet awaryjnie na gazie. Zaczęło śmierdzieć paliwem.
Zepchnąłem na bok. Wnikliwie badając sytuacje pod maską zauważyłem, iż brakuje mi jednego krótkiego węża. Tego zaznaczonego na zdjęciu.
Nie mam pojęcia kiedy go zgubiłem i ile bez niego jeżdżę :-> , w każdym razie pod maską nigdzie go nie widzę, na drogę też nie wypadł, przynajmniej dziś

Jak poszedłem do domu i za 15 min wróciłem to auto odpaliło i do tej pory chodzi normalnie, choć tego węża nie ma. Wcześniej w mrozy też nie było żadnych problemów, dopiero dziś taka sprawa.
Wcześniej (już latem) zauważyłem, iż czasami jak auto zgaszę i zaraz potem chcę odpalić to trzeba było pokręcić dłużej żeby zaskoczył, choc normalnie odpalał od pierwszego zakręcenia.
Proszę o porady.
