Post
autor: antoni » 05 sty 2011, 01:01
To i ja się wtrącę bom też gażnikowiec i to na ssaniu ręcznym .
Otóż odkąd kupiłem swojego grata , a było to 12 lat temu nie mam żadnych problemów z zapalaniem . Po prostu wyczułem go co potrzebuje i współpracujemy jak trzeba .
Wygląda to tak .
Czy zima czy lato start od zimnego przy całkowicie wyciągniętym ssaniu a przed tem 2-4 krotne depnięcie na gaz . Sikają przy tym strużki paliwa do gardzieli - widać to przy zdjętym filtrze .
Następnie na start i ..., uwaga , za pierwszym przełamaniem tłoka następuje zapłon . Niemal jednocześnie z uderzeniem ( trzaśnięciem ) bendiksa robi się brrrryymmm .
Dzieje się tak nawet przy silnych mrozach i przy skrajnie rozładowanym akumulatorze , kiedy to kontrolki nie są czerwone tylko ledwo wiśniowe . Wtedy wyrażnie słychać , bo kręcenie rozrusznika jest taką wolną męczarnią i jest policzalne - od jednego do drugiego sprężenia upływa 2 sekundy .
I przy tak skrajnych i niekorzystnych warunkach ten złom ( sąsiedzi tak nazywają ) odpala a czasami i innym pomoże . - No chyba że nie ma siły przełamać , to już wtedy klapa .
Teraz co dalej .
Latem , natychmiast po odpaleniu ssanie wciskam do 2 wyciągniętych ząbków a dalej to w zależności od potrzeby - przecież to słychać i czuć kiedy się dusi a kiedy dławi .
Zimą wciskanie dżwigni trochę wolniej , ale na max. wyciągu góra 5 sek. , bo też się słyszy i czuje że jest za dużo i trzeba ograniczać .
Dodam jeszcze że przez te 12 lat nie wymieniałem żadnych przewodów WN , żadnych świec , cewek , hallów ,modułów i innych pie...łuf .
Owszem , 3 lata temu wymieniłem kopułkę z palcem , ale tylko dlatego , że przy okazji jakiejś konieczności jej zdjęcia dla lepszego dostępu do czegoś tam , zapomniałem ją zapiąc na zatrzaski tylko tak położyłem na aparacie .
I w takim stanie małpa jeżdziła chyba ze 2 tys km. aż ktoś ( chyba mechanik ) zauważył i pokazał że palec wyżłobił z jednej strony rowek w kopułce . - Nie leżała centralnie bo nie trzymały jej zatrzaski .
Wtedy , też nie potrzebnie wymienialem bo wystarczyło tylko zapiąć , ale dla św,. spokoju 28 zł. żaden pieniadz - wymieniłem .
Był jeszcze problem z gaśnięciem ni z tego ni z owego podczas jazdy . Ale to inna para kaloszy , bo padła ( padała wtedy )pompa paliwa .
Przez to swoje przydługie chędożenie chcę powiedzieć , że nie wymyślono do tej pory lepszego , prostszego, i pod każdym względem niezawodnego auta .
Toto moje ma prawie ćFierć wieku i śmiga na parametrach niczym nufka prosto z taśmy .