Kilka dni temu przy ruszaniu spod sklepu była potrzeba szybciej z krzyżówki, co tez zrobiołem i dwa razy podrzuciło silnikiem na 1 biegu, przy szybkiej wymianie pedałów na drugim biegu juz tego nie było. Pomyslalem ze trza sfolgowac bo chyba przegubik zaczyna odmawiac posłuszenstwa. Potem był spokoj. Jezdzilem po staremu.
Wczoraj, przy ruszeniu z "jedynki" (w normalnych warunkach - bez pospiechu) znow szarpnelo kilka razy i zgasl, tak po prostu. Odpaliłem go normalnie i ruszyłem. Po ok 15 metrach, podrzuciło nim znow i zgasł. Nie odpalił juz. Podniosłem maske, wszystko w normie, zadnej pary, czy dymu, zadnych wyciekow, zadnych wiszacych kabelkow, zadnego zapachu (oleju na rozgrzanym silniku, ropy czy chlodziwa). wszystko wygladalo po staremu. zamknalem maske. kolejna proba odpalenia i SUKCES

Ile w tym prawdy? co moge zrobic sam, zanim oddam go w rece obcych ludzi?
uprzedzajac dopytywania kolegow w innych postach, dodam ze nie bierze oleju, nie kopci
na zaden kolor, spalanie w normie i nie mam zaworu n75! Pisze od razu, bo kilka razy chcialem podpiac go pod vaga i poszukac problemow, ale ani ja, ani kumple (ktorzy tez maja B4-ki) nie moglismy go znalezc. Nasz problem rozwial mechanik, ktory od razu powiedzial ze ten silnik nie mial n75.
Ja jezdze tramwajem, auto stoi w garazu, a skrzynka narzedziowa grzeje polke i to mnie martwi. Co robic?
Dzieki za wszelkie sugestie! pozdrawiam.