Audi Cabriolet 2.6 V6
quick, sprawdź czy w bagażniku nie ma jakiegoś magnesu neodymowego, bo i poprzedni właściciel dostał potężny strzał w dupę i tak w kółko. Aż mi się przypomina to, że kupując powypadkowy motor, można na nim zginąć...gornik pisze:Nie ma auto to auto szczęścia do strzałów w tył...
Cóż, zderzak chyba do uratowania, blenda do kupienia najlepiej razem z klapą, taniej wyjdzie. Chyba teraz to już lakier warto położyć po całości tak jak planowałeś pół roku temu.
Chyba wypłata kasy od ubezpieczyciela.. Czekam na potwierdzenie zdażenia przez sprawcę. Dzwoniłem do niego i podobno już wysłał.. Ale wysłał z opóźnieniem bo był na urlopie.. potem był długi weekend. Do tego list poszedł drogą ekonomiczną.. Więc co drugi dzień bombarduję ubezpieczyciela zapytaniami czy mają już pismo.
Brak własnego AC to przejście przez męczarnie biurokratyczne.
Koła leżą w domu. Dystanse zostały zrobione u tokarza, którego polecił mi ATLAS. Zostały zrobione wstawki. Zakupiłem śruby, więc w sumie mogę założyć ale po co..
Brak własnego AC to przejście przez męczarnie biurokratyczne.
Koła leżą w domu. Dystanse zostały zrobione u tokarza, którego polecił mi ATLAS. Zostały zrobione wstawki. Zakupiłem śruby, więc w sumie mogę założyć ale po co..
Eh.. tak naprawdę w głębi serca jestem bardzo przybity. Zaangażowałem się w ten samochód bez jakichkolwiek ograniczeń. Obdarzyłem rzecz martwą uczuciem, którym nie powstydziłby się niejeden człowiek w stosunku do drugiej osoby.
Od miesiąca, kiedy rano idę na przystanek autobusowy i mijam garaż czuję lekkie ukucie w sercu - wiedząc, że nie mogę wsiąść do samochodu i pokonać drogi do pracy z taką przyjemnością jaką bym chciał. Otworzyć dach. Założyć okulary. Włożyć USB z muzyką do radia. Poczuć zrywność z pod świateł i widzieć mijających ludzi, których głowy odwracają się nie za mną a za samochodem.
To ile czasu oraz kasy wpakowałem w ten samochód aby dać mu drugie życie, przechodzi ludzkie pojęcie (trochę wyolbrzymiam ). Nie żałuję tego i nie wyobrażam sobie życia bez tego samochodu. Kocham to auto chociaż większość ludzi patrzy na mnie z niedowierzaniem - "W KOŃCU TO TYLKO SAMOCHÓD.. I STARY!". Tak ale.. jak to się mówi: "to trzeba przeżyć, żeby to zrozumieć, żeby w to uwierzyć". Zrozumie to ten kto posiada w życiu jakąś pasję i pielęgnuje to piękne uczucie.
Jedni zbierają znaczki i pocztówki. Drudzy podróżują po świecie. Ja chcę angażować się w to co kocham i zwiedzić świat z tym co kocham.
Od miesiąca, kiedy rano idę na przystanek autobusowy i mijam garaż czuję lekkie ukucie w sercu - wiedząc, że nie mogę wsiąść do samochodu i pokonać drogi do pracy z taką przyjemnością jaką bym chciał. Otworzyć dach. Założyć okulary. Włożyć USB z muzyką do radia. Poczuć zrywność z pod świateł i widzieć mijających ludzi, których głowy odwracają się nie za mną a za samochodem.
To ile czasu oraz kasy wpakowałem w ten samochód aby dać mu drugie życie, przechodzi ludzkie pojęcie (trochę wyolbrzymiam ). Nie żałuję tego i nie wyobrażam sobie życia bez tego samochodu. Kocham to auto chociaż większość ludzi patrzy na mnie z niedowierzaniem - "W KOŃCU TO TYLKO SAMOCHÓD.. I STARY!". Tak ale.. jak to się mówi: "to trzeba przeżyć, żeby to zrozumieć, żeby w to uwierzyć". Zrozumie to ten kto posiada w życiu jakąś pasję i pielęgnuje to piękne uczucie.
Jedni zbierają znaczki i pocztówki. Drudzy podróżują po świecie. Ja chcę angażować się w to co kocham i zwiedzić świat z tym co kocham.