W audi kolegi (1.8 gaznik, nie wiem jaki typ silnika, 91r) zaszla dziwna usterka: po grzebaniu w przelaczniku swiatel mgielnych zaczal sie problem z immobilajzerem, co prawda samochod zapalil raz po naprawach, za drugim juz nie... objaw jest taki: po przekreceniu w pozycje zaplon nie swieci sie nic na desce, w pozycji start - rozruch kreci. tak wiec auto nie pali. immobilajzer jest takowy:
Rozebralismy nieco deski i co tam jest:
trzy kable od wtyku immo na desce (czarny, zolty, niebieski) idą do ukladu immo osadzonego na cewce z lewej strony.
Kable z prawej strony, czyli BRĄZOWY i CZERWONY lecą do stacyjki, z tym, ze czerwony wisiał tam luzem (nie był podłączony lub przy wyjmowaniu kostki ze stacyjki się rozlaczyl (ma na sobie oprawke wsuwki), natomiast brazowy jest wpiety w rozwalony kabel czarny w kostce (zacisk 15, odpowadajacy za ZAPLON).
PO sprawdzeniu napiecia, pojawia sie ono w stacyjce na zaplonie (owy zacisk 15), wiec biegnie i brazowym kablem do tego modulu immobilajzera na cewce.
Dlatego sprobowalismy go dotknąć do + na cewce, jak chyba bylo w oryginale i nagle pojawily sie swiatla na desce...
jednak dalej iskry brak. (bezpieczniki sprawdzone).
do cewki od tylu sa podpiete zielone kable, pewnie z modulu... modul zachowuje sie tak, ze w pozycji zaplon nie ma napiecia na zadnym pinie, po dotknieciu tym brazowym kablem na + cewki napiecie sie pojawia na wielu pinach (chyba 3 lub 4).
Kto ma pomysl co to moze byc?
Z gory wielkie dzieki, chodzi nam jedynie o to, by samochod palil, immobilajzera nam nie potrzeba, wiec wszelkie rozwiazania wchodza w gre...
pozdrawiam! dawid
