Opis sytuacji:
Wróciłem pewnego wieczoru do domu i nie było wtedy żadnych problemów, jednak następnego dnia rano nie odpalił. Następnego dnia pchnąłem go z górki i zapalił z dwójki. Pięknie chodził przez jakiś czas. Zgasiłem go i sprobowałem ponownie zapalić bez popychu i nic z tego. Od tego momentu już nawet na popych go nie zapalę. Oczywiście silnik kręci, rozrusznik działa oraz na to czy zapali nie ma wływu temperatura niska lub wysoka.
Jak próbowałem go naprawić:
Przewody paliwowe bez żadnej zawartości powietrza. Mimo to wyciągnąłem filtr, wyczyściłem go, nalałem do niego paliwa i z powrotem założyłem. Sprawdzałem elektrozawór i napięcie dochodzi (12,3V). Wyciągnąłem środek zaworu, by nie blokował napływu paliwa. Oczywiście sprawdzałem wszystkie przewody i wszystkie są na miejscu i nieuszkodzone. Pomimo takich działań, samochód nadal nie odpala. Uzyłem potem samostartu (taki w sprayu wtryskując do kolektora ssącego) i zapalałem samochód. Dopóki był tam wtryskiwany to silnik działał, natomiast w momencie zaprzestania wtrysku po prostu gasł. Oczywiście jedna osoba zapalała silnik kluczykiem dodając gaz a druga wtryskiwała, dopowiadam gwoli rozwiania jakichkolwiek innych domysłów.
Doszedłem więc do wniosku, że to być może pompa nie podaje paliwa.
Jakie mogą być przyczyny tego zjawiska. Doradźcie mi koledzy co mogę zrobić w takim wypadku, bo kończą mi się pomysły. Czy możliwe, by pompa wyzionęła ducha? Co możę być z nią nie tak? Co mogę zaradzić? Będę wdzięczny
