Pietrówa pisze:Gosia napiszesz coś o samej sytuacji na drodze, w jakich okolicznościach chciała Cię przyciąć? Pytam głównie o mechanizm i schemat zachowania, np.: przy skręcaniu w lewo, lub przy włączaniu się do ruchu - ktoś mruga długimi po czym dodaje gazu i wjeżdża w Ciebie.
Chciałam skręcic z Radwańskiej (kierunek na zachód) w prawo w Politechniki, miałam czerwone, przed przejściem dla pieszych ja pierwsza stałam.
No i zapaliła sie zielona strzałka, do skrętu, ale od lewej na przejsciu była starsza kobieta tak w połowie pasów (ona miała na pasach zielone), szła do prawej (czyli do mojego skretu) gdybym ruszyła, to bym po chamsku zajechała kobiecie przejscie przed nosem i w tym momencie ta w tym volvo zaczyna na mnie trabic ale tak przeraźliwie, ja mam przed maska juz te starsza kobiete, która bardzo powoli idzie, jak zeszła ruszam do tego skretu na strzałce i tam taki dodatkowy pas był ze zjazdem, no i ta tym volvo (bo ja juz sie zorientowałam, ze mam za plecami debila i patrze w lusterko uwaznie co debil robi) jak wrzuciłam kierunek w lewo zrobiła od tyłu taki gwałtowny manewr na pas normalny (to szybkie volvo było), zeby byc w martwym punkcie i jak zjade z tego pasa mnie przetrze, przejechala dosłownie na centymerty i jeszcze w moja strone zajechała, gdybym ja z tego pasa zjechała, a nie odbijała maksymalnie do kraweznika i bym dojechala w miejsce gdzie on sie zweza i konczy, a nie staneła jeszcze w miejscu gdzie miał szerokosc normalna by był dzwon - była by moja wina prawnie, bo ja byłam na pasie właczajacym sie do ruchu a ona juz na srodkowym za rogiem mojego blotnika tylnego (ten martwy punkt to jest)
podejrzewam, ze trabiła jak przepuszczałam ta kobiete zeby mnie zdenerwowac (bo nie mozliwe zeby nie widziala jej) i zeby mnie tym wkurwic rokojarzyc i złapac na ten numer co zrobiła chwile potym, mozliwe ze tez liczyła ze nie znam miasta, bo nie mam lokalnych blach, bardzo szybko spitalała po tej akcji bo ja kawałek za nia jechałam
edit::
a na właczanie sie do ruchu, to moja znajomą wiosna przycieli i im się udło, tez w tym zkorkowznym rejonie, taksówkarz ją przyciał, pusty jechał, z nią zrobili tak (bo było dwóch, albo jeden co wykorzystał moment) - ona wyjezdzała z podporządkowanej i chciała skrecic w prawo, w ten cały pas stał w korku a z przeciwnego było pusto, bo było swiezo po zmianie swiateł i jeden jej mrugnał swiatłami i machnał reka ze wpuszcza i ona wjezdza w tym czasie drugi zza niego wyjechał i ja przeciagnał bo boku - wina prawnie jej, wymusiła pierwszentwo (ten co wpuszczał sie zmył, został tylko ten co w nia uderzył)
_________________