Panowie mam problem. Otóż ostatnio po przekręceniu kluczyka w moim B3 odzywał się buczek,który informuje o włączonych światłach i to odzywał się w trochę inny sposób niż zwykle,a po odpaleniu auta cichło więc się tym nie przejmowałem. Wczoraj natomiast gdy jechałem do pracy radio nie chciało grać, zapalało się na chwilę i gasło więc to mnie już bardziej zaniepokoiło,ale nic to. Wieczorem wsiadam ja do auta przekręcam kluczyk a tu ...kupa. Bzyczek bzyczy, a rozrusznik kręci, a raczej nie kręci wydając przy tym dźwięk niczym z kałacha , czyli coś w stylu trrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr. Do tego przygasały kontrolki na tablicy rozdzielczej oraz światło na podsufitce.
Dziś wziąłem się za to, kombinowałem z alarmem, kombinowałem z klemami i dalej nic,ale dostałem się do tego podejrzanego buczka i wyjąłem go - przypomina on przekaźnik. Podłączyłem inny akumulator i wszystko hula - radio działa, silnik pali, buczeć nie ma co bo wyjęty przeklęty więc hipotezę stawiam taką iż powodował on zwarcie i zastanawiam się czy mógł rozładować akumulator. Co prawda jak zaglądnąłem do aku to we wszystkich celach sucho jak na pustyni, wiem, moje zaniedbanie,ale zastanawiam się czy to akurat się zbiegło w czasie czy jedno ma związek z drugim ????
A jeśli już przy tym jesteśmy to jaki może być koszt przeklętego???
