Jakiś czas temu zakupilem swoja pierwsza audiczke, 90 coupe z '89 w stanie dosyc biednym.
Miałem problemy z odpaleniem jej przy minusowych temperaturach i od tego sie zaczeło. Trzeba bylo długo krecic by załapalo a jak juz to wiele razy dusilo sie i gaslo, po jakims czasie lapalo i bez problemu caly dzien mozna bylo jezdzic. Puki silnik byl cieply palil za pierwszym razem. Zauwazylem tez ze z rozdzielacza zaplonu wystawal ulamany pin (3 kable).
Po tygodniu zaczelo niezle nim szarpac przy mocniejszym przycisnieciu gazu. skontaktowalem sie ze znajomym mechanikiem pracujacym w saabie ktory zaprosil mnie do warszatu by rzucic na to okiem. przelutowal kable od tego pinu i przytwierdzil pin spowrotem na miejsce za pomoca prowizorycznego kleju-sylikonu. po wyjezdzie z warsztatu zgasl na pierwszej górce (pod serwisem audi, najwyrazniej Audik domagal sie pożadnego serwisu.) Udało nam sie go zreanimowac lecz zgasl mi pod samym domem.
Najdziwniejsze bylo jednak to ze gdy zgasl (bylo to przy redukcji) zaczą spadac z obrotów tak jak przy odcięciu paliwa (puscilem sprzeglo i zjechal hamujac silnikiem. gdy spadlo ponizej 1000obr wydal z siebie pisk kontrolki (gdzies z okolic pod kierownica) i zgasł
Oddałem go do warsztatu, tam powiedzieli ze wymienia caly rozdzielacz zaplonu (od silnika w gore do kopułki gdyż ten sensor przy rozdzielaczu (ten 3 pinowy) nie jest sprzedawany oddzielnie w norwegii

CHcialem dodac ze przed oddaniem do warsztatu wymienilem świece, przewody WN, kopulke i palec i sprawilem nowiusienka cewke.
Pomózcie mi prosze, za bardzo pokochalem moja audiczke by oddac ja na zyletki. Do tej chwili wydalem juz wiecej na naprawe niz za same autko ;(