[B4 2.8 AAH] auto zgasło podczas jazdy i nie odpala
- Jarewa
- Forum Audi 80
- Posty: 8403
- Rejestracja: 01 kwie 2010, 21:24
- Imię: Jarek
- Model: Audi 80 B4
- Nadwozie: Sedan
- Silnik: 2.0 ABT
- Lokalizacja: Głogów
Pasek jest elementem eksploatacyjnym, mechanik nie jest cudotwórca żeby stwierdzić czy pasek jest zużyty czy dobry, jak każdy materiał eksploatacyjny wina spoczywa na użytkowniku/właścicielu bo tylko on wie kiedy był robiony i ile przejechał. Mechanik może zalecić tylko wymianę rozrządu ale i tak decyzja należy do właściciela. Wiec wystarczy ze bobrze obierze kierunek obrony.
Nie to że go bronie ale nie znamy całej sytuacji więc nie można od razu psy wieszać na mechaniku.
Nie to że go bronie ale nie znamy całej sytuacji więc nie można od razu psy wieszać na mechaniku.
Poniekąd się zgodzę ale czy widziałeś zdjęcie, jak wyglądał pasek? Czy zauważyłeś, że przejechałem ok 50km od wyjazdu z warsztatu do momentu kiedy auto zgasło i już nie odpaliło?
Poza tym, pasek jak widać jest postrzępiony i wisi luźno czyli tak jakby jakaś rolka, może napinacza puściła albo pasek się zsunął. Nie wiem bo aż tak nie wnikałem wgłąb.
Czyli to ja jako ktoś kto w ogóle nie zna się na mechanice mam wiedzieć, przewidzieć nie widząc stanu paska ani całego rozrządu, kiedy powinienem go wymienić a kiedy nie a mechanik, który ten rozrząd demontował i potem montował widząc przecież na oczy o jako fachowiec mogąc to ocenić nie jest niczemu winien tak?
Może ja mam inne postrzeganie na wykonywane przez fachowców prace ale wg mnie jeśli facet demontuje rozrząd a potem go składa to chyba nie jest to Steeve Wonder i widzi na oczy, czy pasek jest postrzępiony i nadaje się do wymiany. Bo ja tym bardziej jako użytkownik, który nie zagląda pod osłony nie potrafię tego ocenić bo jestem amatorem a on fachowcem.
Nie miałem żadnej informacji od niego, że może być do wymiany pasek czy do roboty rozrząd. A może czegoś nie dokręcił albo coś założył nie tak jak trzeba i kompletnie ścięło pasek. Nie wiem czy gdyby pasek był w dobrym stanie to po przejechaniu ok 50 km zrobiłaby się z niego taka sieczka.
Co innego gdyby robił głowice a teraz wada wyszłaby w zawieszeniu. OK, nie jego wina, mógł nie wyczuć, nie zauważyć. Ale skoro przy rozrządzie grzebał gdy demontował i składał to chyba jako fachowiec powinien zauważyć.
No albo tak jak wspomniałem, druga opcja, coś źle złożył no bo pasek w głąb obudowy patrząc. luźno wisi.
Wg twojej teorii mechanicy mogą być bezkarni bo skoro klient zostawia auto i zgłasza, że coś puka w zawieszeniu po prawej stronie, mechanik to naprawi i wszystko ok ale podczas naprawy widzi, że lewa strona ledwo się trzyma ale tego nie zgłosi klientowi. Klient się zabije po wyjezdzie z warsztatu bo po drugiej str coś pęknie i wszystko jest ok tak?
A wyobrażasz sobie jak lekarz składa złamaną rękę pacjentowi a pacjent ma w szpitalu zawał. Lekarz poklepie pacjenta po policzkach, ten się ocknie i jest OK. Lekarz wyśle go do domu bo przecież się ocknął i nie ważne jest co się działo.
To samo było z Audi gdyż jeszcze u niego podczas odbioru auto nie mogło odpalić. Mój błąd bo nie zostawiłem mu go by to naprawił ale w końcu odpalił i gość mnie wypuścił nie diagnozując usterki bo przecież odpalił. Więc filozofia: "spadaj gościu i teraz martw się Ty".
Poza tym, pasek jak widać jest postrzępiony i wisi luźno czyli tak jakby jakaś rolka, może napinacza puściła albo pasek się zsunął. Nie wiem bo aż tak nie wnikałem wgłąb.
Czyli to ja jako ktoś kto w ogóle nie zna się na mechanice mam wiedzieć, przewidzieć nie widząc stanu paska ani całego rozrządu, kiedy powinienem go wymienić a kiedy nie a mechanik, który ten rozrząd demontował i potem montował widząc przecież na oczy o jako fachowiec mogąc to ocenić nie jest niczemu winien tak?
Może ja mam inne postrzeganie na wykonywane przez fachowców prace ale wg mnie jeśli facet demontuje rozrząd a potem go składa to chyba nie jest to Steeve Wonder i widzi na oczy, czy pasek jest postrzępiony i nadaje się do wymiany. Bo ja tym bardziej jako użytkownik, który nie zagląda pod osłony nie potrafię tego ocenić bo jestem amatorem a on fachowcem.
Nie miałem żadnej informacji od niego, że może być do wymiany pasek czy do roboty rozrząd. A może czegoś nie dokręcił albo coś założył nie tak jak trzeba i kompletnie ścięło pasek. Nie wiem czy gdyby pasek był w dobrym stanie to po przejechaniu ok 50 km zrobiłaby się z niego taka sieczka.
Co innego gdyby robił głowice a teraz wada wyszłaby w zawieszeniu. OK, nie jego wina, mógł nie wyczuć, nie zauważyć. Ale skoro przy rozrządzie grzebał gdy demontował i składał to chyba jako fachowiec powinien zauważyć.
No albo tak jak wspomniałem, druga opcja, coś źle złożył no bo pasek w głąb obudowy patrząc. luźno wisi.
Wg twojej teorii mechanicy mogą być bezkarni bo skoro klient zostawia auto i zgłasza, że coś puka w zawieszeniu po prawej stronie, mechanik to naprawi i wszystko ok ale podczas naprawy widzi, że lewa strona ledwo się trzyma ale tego nie zgłosi klientowi. Klient się zabije po wyjezdzie z warsztatu bo po drugiej str coś pęknie i wszystko jest ok tak?
A wyobrażasz sobie jak lekarz składa złamaną rękę pacjentowi a pacjent ma w szpitalu zawał. Lekarz poklepie pacjenta po policzkach, ten się ocknie i jest OK. Lekarz wyśle go do domu bo przecież się ocknął i nie ważne jest co się działo.
To samo było z Audi gdyż jeszcze u niego podczas odbioru auto nie mogło odpalić. Mój błąd bo nie zostawiłem mu go by to naprawił ale w końcu odpalił i gość mnie wypuścił nie diagnozując usterki bo przecież odpalił. Więc filozofia: "spadaj gościu i teraz martw się Ty".
- Jarewa
- Forum Audi 80
- Posty: 8403
- Rejestracja: 01 kwie 2010, 21:24
- Imię: Jarek
- Model: Audi 80 B4
- Nadwozie: Sedan
- Silnik: 2.0 ABT
- Lokalizacja: Głogów
Nie bierzesz pod uwagę jednego co pisałem wyżej, mechanik nie jest cudotwórca a ten pasek mógł wyglądać jak nowy w chwili robienia głowic, to ze zdjęcia wynika jakby zatarła się rolka a to wystarczy kilka minut by pasek z nowego stał się jak na zdjęciu.
Jeszcze raz powtórzę bo wielu tak twierdzi i tak często mam na warsztacie żaden mechanik nie jest wstanie stwierdzić czy pasek jest dobrym stanie i ze długo wytrzyma. Jedynie jest wstanie stwierdzić czy nie jest uszkodzony i czy coś niepokojącego się dzieje z "zastrzeżeniem że na dzień dzisiejszy".
Wiec trzymaj się tylko jednego faktu ze nie byleś poinformowany o tym ze należało zmienić rozrząd.
Wszytko zależy od " ZLECENIA" czy masz zlecenie naprawić przejrzeć "AUTO" czy zlecenie naprawić jakiś element. Przecież logiczne jak mam zlecenie wymiany klocków hamulcowych to czemu mam być odpowiedzialny za to że później uszkodzi się przewód hamulcowy gdzieś pod podwoziem? albo uszkodzeniu ulegnie pompka.paquito88 pisze:Wg twojej teorii mechanicy mogą być bezkarni bo skoro klient zostawia auto i zgłasza, że coś puka w zawieszeniu po prawej stronie, mechanik to naprawi i wszystko ok ale podczas naprawy widzi, że lewa strona ledwo się trzyma ale tego nie zgłosi klientowi. Klient się zabije po wyjezdzie z warsztatu bo po drugiej str coś pęknie i wszystko jest ok tak?
Również dobrze znane utajnienie "czegoś" przebytej choroby itd. Czemu lekarz ma być winny za to czego nie wiedział i nie był o tym poinformowany mimo że pacjent wiedział.paquito88 pisze:A wyobrażasz sobie jak lekarz składa złamaną rękę pacjentowi a pacjent ma w szpitalu zawał. Lekarz poklepie pacjenta po policzkach, ten się ocknie i jest OK. Lekarz wyśle go do domu bo przecież się ocknął i nie ważne jest co się działo.
Jeszcze raz powtórzę bo wielu tak twierdzi i tak często mam na warsztacie żaden mechanik nie jest wstanie stwierdzić czy pasek jest dobrym stanie i ze długo wytrzyma. Jedynie jest wstanie stwierdzić czy nie jest uszkodzony i czy coś niepokojącego się dzieje z "zastrzeżeniem że na dzień dzisiejszy".
Wiec trzymaj się tylko jednego faktu ze nie byleś poinformowany o tym ze należało zmienić rozrząd.
Rozumiem, że mechanik cudotwórcą nie jest. Ja jako amator nie widzący danych części tym bardziej nim nie jestem. Równie dobrze on mógł zataić pewne fakty lub nieświadomie popełnić błąd. Poza tym czy ogólnie przyjęte jest, że silnik składa się na starych szpilkach bo na oko są ok, czy zalecane jest zgodnie ze sztuką założenie nowych?
W ten sposób możemy sie przepychać w nieskończoność, warsztaty mogą robić co chcą bo w zleceniu jest wymiana klocków i juz nieważne jest ze tarcza jest grubości żyletki. Po co o tym klienta informować skoro mieliśmy wymienić tylko klocki prawda? Tą drogą idąc, dotrzemy do chorych sytuacji kiedy to warsztaty zobia co chcą i za żadne swoje błędy nie są odpowiedzialne a klienci jeżdżą od warsztatu do warsztatu płacąc x razy za to samo bo przeciez ludzie srają pieniędzmi
W ten sposób możemy sie przepychać w nieskończoność, warsztaty mogą robić co chcą bo w zleceniu jest wymiana klocków i juz nieważne jest ze tarcza jest grubości żyletki. Po co o tym klienta informować skoro mieliśmy wymienić tylko klocki prawda? Tą drogą idąc, dotrzemy do chorych sytuacji kiedy to warsztaty zobia co chcą i za żadne swoje błędy nie są odpowiedzialne a klienci jeżdżą od warsztatu do warsztatu płacąc x razy za to samo bo przeciez ludzie srają pieniędzmi
- Jarewa
- Forum Audi 80
- Posty: 8403
- Rejestracja: 01 kwie 2010, 21:24
- Imię: Jarek
- Model: Audi 80 B4
- Nadwozie: Sedan
- Silnik: 2.0 ABT
- Lokalizacja: Głogów
Słuchaj to klienci narzucają taki zwyczaj, normalny klient powie zrób mi hamulce wymien co potrzeba a drugi klient da zlecenie wymienić klocki i jeszcze ma pretensje co tak drogo przecież to tylko wymiana a nie daj boże że coś mu tam znajdziesz to jeszcze ma pretensje że mechanik na coś naciąga. A jest i klient co przyjeżdża na warsztat w celu jednej usługi a chce by mu zrobić auto całe kosztem jednej usługi.
Co do szpilek to jest nie jasno nie ma nigdzie pisanych że tylko nowe jest pisane że tylko dobrych są też procedury sprawdzania szpilek przez pomiar długości czy jest wyciągnięta czy nie. Zwyczaj tylko nakazuje dać nowe bo teraz łatwo dostępne i tanie kiedyś było inaczej. Ale z drugiej strony popatrz na pierwszy post a zobacz na te ostatnie i dojdź do wniosku.
Co do szpilek to jest nie jasno nie ma nigdzie pisanych że tylko nowe jest pisane że tylko dobrych są też procedury sprawdzania szpilek przez pomiar długości czy jest wyciągnięta czy nie. Zwyczaj tylko nakazuje dać nowe bo teraz łatwo dostępne i tanie kiedyś było inaczej. Ale z drugiej strony popatrz na pierwszy post a zobacz na te ostatnie i dojdź do wniosku.
Samochód oddany do mechanika na usunięcie usterki JEŻDŻĄCY rozkracza się po tej wizycie całkowicie.
Są ślady, że nie mechanik to auto naprawiał (takie "dokumentacyjne", nie odciski łap na silniku mam na myśli). Są, że auto wracało? Są jakieś SMSy, że nie chce odpalać czy coś?
Serio to się od starego paska stało? Bo coś mi się nie wydaje.
Iść i porozmawiać, potem zażądać paragonów/faktury.
Nie bawmy się w dywagacje co chcą klienci, a jak ciężko mechanikom. Auto poszło na usterkę, zrobiona została grubsza i długotrwała, nietania naprawa.
Ściąga głowicę -to jak nie woła paska widocznie ocenia, że "stary mu nie zaszkodzi". Albo niech się nauczy spisywać umowy na zakres robót.
Zresztą w takich robotach mechanicy zazwyczaj więcej "wymieniają" lub wymieniają niż trzeba. Często asekuracyjnie i często bez uzgodnienia z klientem.
Ja nie muszę korzystać z mechaników wcale, chyba, że brak mi czasu -za każdym razem próbują mnie dymać. I to czasem naiwniacko, jakbym czytać nie umiał.
Spierdzielił, niech działa.
Są ślady, że nie mechanik to auto naprawiał (takie "dokumentacyjne", nie odciski łap na silniku mam na myśli). Są, że auto wracało? Są jakieś SMSy, że nie chce odpalać czy coś?
Serio to się od starego paska stało? Bo coś mi się nie wydaje.
Iść i porozmawiać, potem zażądać paragonów/faktury.
Nie bawmy się w dywagacje co chcą klienci, a jak ciężko mechanikom. Auto poszło na usterkę, zrobiona została grubsza i długotrwała, nietania naprawa.
Ściąga głowicę -to jak nie woła paska widocznie ocenia, że "stary mu nie zaszkodzi". Albo niech się nauczy spisywać umowy na zakres robót.
Zresztą w takich robotach mechanicy zazwyczaj więcej "wymieniają" lub wymieniają niż trzeba. Często asekuracyjnie i często bez uzgodnienia z klientem.
Ja nie muszę korzystać z mechaników wcale, chyba, że brak mi czasu -za każdym razem próbują mnie dymać. I to czasem naiwniacko, jakbym czytać nie umiał.
Spierdzielił, niech działa.
Ostatnio zmieniony 23 mar 2017, 08:43 przez miron72, łącznie zmieniany 2 razy.
Tak jak piszesz, są różni klienci i różne podejścia warsztatów do tematu. Ja tam facetowi problemów nie robiłem bo miałem do niego zaufanie. Żadnego zlecenia nie spisywaliśmy ale mówił, że podejrzewa uszczelki pod głowicą do roboty i jeszcze temat posprawdza. Pełne zaufanie z mojej strony i zero pretensji na koniec przy wycenie, no może małe były bo bez auta byłem ponad 3 tyg a prace zajęły mu 5 dni i skasował jak za 5 dni kasę ale nie robiłem problemów, przyjąłem to na klatę. Teraz będę oczekiwał, że on weźmie na klatę odpowiedzialność finansową za to co się stało.
Wychodząc z Twoich założeń, każdy mechanik będzie mógł się wymigać od odpowiedzialności, cuda opowiadać skoro klient się nie zna. Ale przecież nie o to chodzi by auta się pozbyć póki jeszcze się turla, niech wyjeżdża za bramę i to już problem klienta. Czy to ma być główna filozofia warsztatów by odwalić robotę jakkolwiek byleby tylko klient kilka dni przeturlał się a co potem to już jego problem, powiemy, że źle użytkował samochód i jest spoko a skasujemy go jak za złoto.
Staram się zrozumieć stanowisko warsztatu ale też nie róbmy już totalnej patologii z tej branży bo wyjdzie na to, że warsztaty są świętymi krowami, którym nic zrobić się nie da jeśli coś zawalą. No a ludzie srają pieniędzmi więc mogą płacić w nieskończoność prawda?
Czy nie można wykonać usługi starannie, dokładnie? Zadzwonić do klienta i powiedzieć: "słuchaj, tutaj będzie prawdopodobnie do wymiany rozrząd", ja przyjmuję informację i wtedy decyduję czy robimy to czy jednak pomimo uwagi mechanika, fachowca, który te podzespoły demontował i montował będę się jeszcze turlał póki nie zdechnie.
Winę zawsze można zwalić na zużycie części eksploatacyjnej. Ale nie uwierzę, że pasek mógł się tak pociąć sam od siebie. W dodatku jest luźny więc prawdopodobnie jakaś rolka czy coś, nie spełniała swojej roli. Mógł facet przypadkiem czegoś nie dokręcić, zostawić tam klucz, złoty ząb czy złotego Rolexa. Mógł złożyć nie do końca tak jak powinno to być złożone. W każdym razie popełnił błąd.
Jeszcze raz podkreślam, nie chcę gościowi robić problemów i daję mu szansę. Zobaczymy co powie dzisiaj gdy zaglądnie do auta. Jakie będzie jego stanowisko. Jeśli będzie miał jaja i przyzna się do błędu to załatwimy to bez szumu. Dostanie realny termin na wykonanie napraw, poproszę go o rachunek na każdą śrubkę, którą będzie wymieniał i to będzie dla niego najkorzystniejsze wyjście.
Jeśli jednak będzie ściemniał, dostanie drugą szansę lecz tym razem uświadomię go, jaka jest sytuacja. Jeśli i wtedy sprawę zbagatelizuje, już nie będzie litości.
Wychodząc z Twoich założeń, każdy mechanik będzie mógł się wymigać od odpowiedzialności, cuda opowiadać skoro klient się nie zna. Ale przecież nie o to chodzi by auta się pozbyć póki jeszcze się turla, niech wyjeżdża za bramę i to już problem klienta. Czy to ma być główna filozofia warsztatów by odwalić robotę jakkolwiek byleby tylko klient kilka dni przeturlał się a co potem to już jego problem, powiemy, że źle użytkował samochód i jest spoko a skasujemy go jak za złoto.
Staram się zrozumieć stanowisko warsztatu ale też nie róbmy już totalnej patologii z tej branży bo wyjdzie na to, że warsztaty są świętymi krowami, którym nic zrobić się nie da jeśli coś zawalą. No a ludzie srają pieniędzmi więc mogą płacić w nieskończoność prawda?
Czy nie można wykonać usługi starannie, dokładnie? Zadzwonić do klienta i powiedzieć: "słuchaj, tutaj będzie prawdopodobnie do wymiany rozrząd", ja przyjmuję informację i wtedy decyduję czy robimy to czy jednak pomimo uwagi mechanika, fachowca, który te podzespoły demontował i montował będę się jeszcze turlał póki nie zdechnie.
Winę zawsze można zwalić na zużycie części eksploatacyjnej. Ale nie uwierzę, że pasek mógł się tak pociąć sam od siebie. W dodatku jest luźny więc prawdopodobnie jakaś rolka czy coś, nie spełniała swojej roli. Mógł facet przypadkiem czegoś nie dokręcić, zostawić tam klucz, złoty ząb czy złotego Rolexa. Mógł złożyć nie do końca tak jak powinno to być złożone. W każdym razie popełnił błąd.
Jeszcze raz podkreślam, nie chcę gościowi robić problemów i daję mu szansę. Zobaczymy co powie dzisiaj gdy zaglądnie do auta. Jakie będzie jego stanowisko. Jeśli będzie miał jaja i przyzna się do błędu to załatwimy to bez szumu. Dostanie realny termin na wykonanie napraw, poproszę go o rachunek na każdą śrubkę, którą będzie wymieniał i to będzie dla niego najkorzystniejsze wyjście.
Jeśli jednak będzie ściemniał, dostanie drugą szansę lecz tym razem uświadomię go, jaka jest sytuacja. Jeśli i wtedy sprawę zbagatelizuje, już nie będzie litości.
Pamiętaj tylko, by się trzymać pierwszych ustaleń, nie odstępować i nie przedłużać w kółko terminów. Jak poczuje słabość to z niej skorzysta.paquito88 pisze:Jeszcze raz podkreślam, nie chcę gościowi robić problemów i daję mu szansę. Zobaczymy co powie dzisiaj gdy zaglądnie do auta. Jakie będzie jego stanowisko. Jeśli będzie miał jaja i przyzna się do błędu to załatwimy to bez szumu. Dostanie realny termin na wykonanie napraw, poproszę go o rachunek na każdą śrubkę, którą będzie wymieniał i to będzie dla niego najkorzystniejsze wyjście.
Jeśli jednak będzie ściemniał, dostanie drugą szansę lecz tym razem uświadomię go, jaka jest sytuacja. Jeśli i wtedy sprawę zbagatelizuje, już nie będzie litości.
Wszędzie na usługach dziadostwo i wciskanie ciemnoty. Nie widzę powodów do nieustającej wyrozumiałości. My mamy wszystkich zrozumieć....
A kto zrozumie nas?
miron72, dokładnie tak. Nie powinniśmy dopuścić do momentu, kiedy żaden mechanik nie będzie winny bo przecież właściwie wszystko w samochodach to części eksploatacyjne tak? To kto jest winny, klient, który się na rzeczy nie zna i w życiu rozrządu na oczy nie widział? To ja mam przewidzieć, że coś jest nie tak i dokładnie mechanikowi powiedzieć co ma zrobić? Gdyby klienci mieli taką wiedzę by mechaników za rączkę prowadzić to mechanicy nie byliby potrzebni.
Moim skromnym zdaniem jakiś poziom usług powinien być utrzymany w warsztatach bo inaczej będzie patologia. Dlaczego klient zawsze musi płacić za cudze błędy i to czasem bardzo kosztowne? W końcu kto tu jest fachowcem? Równie dobrze mogę oddać samochód i powiedzieć, że nie jeździ no bo przecież ja się nie znam i nie wiem jaka może być usterka. Mechanik powinien naprawić, wykazać co naprawił, skasować pieniądze, wydać rachunek i oddać auto sprawne. Klient nie ma obowiązku zgłaszać, że do wymiany są tarcze czy klocki czy odpowietrznik. Jeśli klient powie, że auto słabo hamuje to mechanik jako fachowiec po ściągnięciu koła ocenia czy do wymiany nadaje się tylko klocek czy też cała tarcza z klockami i przewodami hamulcowymi.
[ Dodano: 2017-03-23, 15:44 ]
Aktualizacja:
Mechanik nie odbiera telefonów ani nie odpisuje na wiadomości sms.
Rozmawiałem w międzyczasie z Rzeczoznawcą Polskiego Związku Motorowego, za głowę się łapał gdy zobaczył zdjęcie. Mówił, że nie ma możliwości by poprawnie złożony rozrząd tak uszkodził pasek w ciągu ok 50 km spokojnej jazdy. Szukał łagodnych słów by odnieść się do pracy wykonanej przez "mechanika". Stwierdził, że z czystym sumieniem powinienem z tym pójść do sądu jeśli facet nie będzie skłonny do naprawienia szkód. PZM natomiast nie podejmie się tego ponieważ to już będzie sprawa biegłego którego powoła sąd.
Moim skromnym zdaniem jakiś poziom usług powinien być utrzymany w warsztatach bo inaczej będzie patologia. Dlaczego klient zawsze musi płacić za cudze błędy i to czasem bardzo kosztowne? W końcu kto tu jest fachowcem? Równie dobrze mogę oddać samochód i powiedzieć, że nie jeździ no bo przecież ja się nie znam i nie wiem jaka może być usterka. Mechanik powinien naprawić, wykazać co naprawił, skasować pieniądze, wydać rachunek i oddać auto sprawne. Klient nie ma obowiązku zgłaszać, że do wymiany są tarcze czy klocki czy odpowietrznik. Jeśli klient powie, że auto słabo hamuje to mechanik jako fachowiec po ściągnięciu koła ocenia czy do wymiany nadaje się tylko klocek czy też cała tarcza z klockami i przewodami hamulcowymi.
[ Dodano: 2017-03-23, 15:44 ]
Aktualizacja:
Mechanik nie odbiera telefonów ani nie odpisuje na wiadomości sms.
Rozmawiałem w międzyczasie z Rzeczoznawcą Polskiego Związku Motorowego, za głowę się łapał gdy zobaczył zdjęcie. Mówił, że nie ma możliwości by poprawnie złożony rozrząd tak uszkodził pasek w ciągu ok 50 km spokojnej jazdy. Szukał łagodnych słów by odnieść się do pracy wykonanej przez "mechanika". Stwierdził, że z czystym sumieniem powinienem z tym pójść do sądu jeśli facet nie będzie skłonny do naprawienia szkód. PZM natomiast nie podejmie się tego ponieważ to już będzie sprawa biegłego którego powoła sąd.
Też sądzę, że spierdzielił montaż. Pasek, czy jest ryzykownie go montować, ocenić dosyć łatwo pomijając wypadki losowe, gdzie strzela nowy mający wadę.paquito88 pisze:Rozmawiałem w międzyczasie z Rzeczoznawcą Polskiego Związku Motorowego, za głowę się łapał gdy zobaczył zdjęcie. Mówił, że nie ma możliwości by poprawnie złożony rozrząd tak uszkodził pasek w ciągu ok 50 km spokojnej jazdy. Szukał łagodnych słów by odnieść się do pracy wykonanej przez "mechanika". Stwierdził, że z czystym sumieniem powinienem z tym pójść do sądu jeśli facet nie będzie skłonny do naprawienia szkód. PZM natomiast nie podejmie się tego ponieważ to już będzie sprawa biegłego którego powoła sąd.
Zresztą stary pasek się nie zatrzyma, czy rolki nie zatrzyma. Straci zęby, pęknie, rozwarstwi się itp. itd.
Unika kontaktu? Proponuję przejście na drogę pisemną -albo korespondencja podpisywana przez niego z pieczątką zakładu, że się zapoznał(sztuka dla niego, Ciebie i w dokumentację), albo polecone.
"W związku, że unika Pan kontaktu i lekceważy telefony....w dniach dokonał Pan...skutkiem czego...paragon na użyte materiały oraz wykonaną usługę...wzywam do ustosunkowania się wobec moich następujących roszczeń: .... .... .... "
Żadnego gadania, czy na żywo, czy na telefon -potem jedyne co zostaje to pyskówki "nie,bo powiedziałem to, a nie tamto", albo wnioski do prokuratury o nielegalne skryte rejestrowanie rozmów.
Rób sobie zaplecze dokumentalne i tu mała uwaga -zanim pójdziesz do sądu wezwij go pisemnie do jakiegoś ruchu, określ swoje żądania, wezwij potem ostatecznie "przedsądowo". Poszukaj pomocy u rzecznika.
To potem świetnie w sądzie też wygląda -skorzystanie z dopuszczalnych prawem form, wykazanie dobrej woli i dopiero "zawracanie głowy sędziemu". Po prostu może facet się ugnie jak zobaczy konsekwencję(pozdrawiam pan Ż. z PZU -prawdę mówię? No właśnie hahaha), a w najgorszym przypadku będziesz postrzegany jako człowiek szukający rozwiązania, a nie pieniacz "a tam gadał będę, do sundu go dom z razu"
Ciężko nerwy uspokoić. Zdjęć porób dużo, ekspertyza niezależna(a którą jak ustąpi winien zapłacić). Potrwa sprawa co nie co ale albo walka albo łykasz grochy i wyciągasz portfel...
Wiesz, o dziwo jestem bardzo spokojny i na chłodno staram się przemyśleć jak sprawę rozwiązać. Dokładnie tak jak mówisz, sąd to ostateczność. Po pracy dzisiaj podjechałem do niego, nie było go a Audi jak stało tak stoi w tym samym miejscu gdzie je postawiłem. Pasuje jutro coś ruszyć bo nie będę czekał w nieskończoność aż łaskawie spojrzy w stronę Audi.
[ Dodano: 2017-03-24, 17:51 ]
Sprawa się ruszyła i chyba jestem daleko w d... hmmm
Facet zadzwonił dzisiaj informując mnie, że pasek jest uszkodzony, cały pocięty itd. Powiedział, że zadzwoni później.
Minęło kilka godzin, napisał, że auto gotowe, do zapłaty 105 za pasek i 200 za robotę. Okazało się, że kupił pasek i założył zamiast tego pociętego. napisałem mu co o tym myślę. Później podczas długiej rozmowy koleś twierdził, że nie da się ocenić czy pasek lub osprzęt rozrządu jest w dobrym lub złym stanie, że to nie jest jego wina, że pasek się pociął bo mogło być to wynikiem zużycia paska lub kontaktu nawet z osłoną rozrządu. Ogólnie on się do winy nie poczuwa i lepiej bym go rękojmią nie straszył bo mi wystawi paragon na 5tys za robotę tych głowic i będę musiał mu to zapłacić a sąd nie pomoże.
Czyli podsumowując: mam teraz auto, które ma prawdopodobnie rozjeb...y silnik poprzez uszkodzenie paska rozrządu, mechanik teraz łaskawie założył sam pasek i twierdzi, że jest ok chociaż chyba należy zrobić cały rozrząd i mam dodatkowe kilka stów do zapłaty dla mojej "złotej rączki".
Zaufałem, że gość będzie miał jaja i skoro gdzieś popełnił błąd to teraz się do tego poczuje w ramach rękojmi ale do tego trzeba rzeczywiście mieć jaja. Oczywiście teraz się nie przyzna czy coś źle założył czy gdzieś indziej popełnił błąd a na wszelkie ekspertyzy biegłych za późno. Taką ekspertyzę powinno się zrobić zanim oddałem mu auto.
Sam nie wiem co o tym wszystkim teraz myśleć... Koleś się wymiguje a ja nie mam wystarczającej wiedzy mechanicznej by przedstawić mu na bieżąco mocne argumenty
Krótko mówiąc jestem głęboko w czarnej d...
[ Dodano: 2017-03-24, 17:51 ]
Sprawa się ruszyła i chyba jestem daleko w d... hmmm
Facet zadzwonił dzisiaj informując mnie, że pasek jest uszkodzony, cały pocięty itd. Powiedział, że zadzwoni później.
Minęło kilka godzin, napisał, że auto gotowe, do zapłaty 105 za pasek i 200 za robotę. Okazało się, że kupił pasek i założył zamiast tego pociętego. napisałem mu co o tym myślę. Później podczas długiej rozmowy koleś twierdził, że nie da się ocenić czy pasek lub osprzęt rozrządu jest w dobrym lub złym stanie, że to nie jest jego wina, że pasek się pociął bo mogło być to wynikiem zużycia paska lub kontaktu nawet z osłoną rozrządu. Ogólnie on się do winy nie poczuwa i lepiej bym go rękojmią nie straszył bo mi wystawi paragon na 5tys za robotę tych głowic i będę musiał mu to zapłacić a sąd nie pomoże.
Czyli podsumowując: mam teraz auto, które ma prawdopodobnie rozjeb...y silnik poprzez uszkodzenie paska rozrządu, mechanik teraz łaskawie założył sam pasek i twierdzi, że jest ok chociaż chyba należy zrobić cały rozrząd i mam dodatkowe kilka stów do zapłaty dla mojej "złotej rączki".
Zaufałem, że gość będzie miał jaja i skoro gdzieś popełnił błąd to teraz się do tego poczuje w ramach rękojmi ale do tego trzeba rzeczywiście mieć jaja. Oczywiście teraz się nie przyzna czy coś źle założył czy gdzieś indziej popełnił błąd a na wszelkie ekspertyzy biegłych za późno. Taką ekspertyzę powinno się zrobić zanim oddałem mu auto.
Sam nie wiem co o tym wszystkim teraz myśleć... Koleś się wymiguje a ja nie mam wystarczającej wiedzy mechanicznej by przedstawić mu na bieżąco mocne argumenty
Krótko mówiąc jestem głęboko w czarnej d...
Jakoś skojarzyłem, że auto stoi i on nie zamierza go ruszać, a Ty szukasz dalszej drogi, a tu proszę -kolo dalej sobie dłubie.
Ostatecznie też nie wiem co o tym myśleć -auto w końcu jest, czy nie na chodzie?
Bo na "prawdopodobnie r.....y silnik" ciężko się oprzeć...
Po kiego grzyba wstawiałeś znowu na słowo i uzgadniałeś na gębę skoro g...o z jego ust płynęło, a spod rąk wychodziły zgliszcza?
Pismo z wyszczególnionymi kwotami jakie zapłaciłeś i na jakie chcesz paragon. Jak straszy 5000 to do US, że na prośbę o paragon Cię straszy zawyżeniem kwoty poza wszelkie koszta normalne. A paragonu odmawiał usilnie, bo auto wciąż wracało i zamiast być naprawione było coraz gorsze i ciągle Cię spławiał...
Ale co masz? Całe G masz, bo na telefon i gębę uzgadniane było już "po szkodzie". W aucie zaś były prowadzone prace.
Pisze się pismo dokładne i konkretne, żąda ustosunkowania.
Ogólnie to brniesz dalej w to samo i pozwalasz mechanikowi, który spierdzielił Ci auto i olewał Cię zacierać ślady fuszerki... Podmieni elementy, coś podczyści, pasek założy i poplakuje. No i zrobione? No to czego klient chce?
Na czym się teraz oprzesz? Na parapecie chyba.
Jeszcze 200 za robotę gość przytuli i za pasek woła...
Na huki Cię bierze, a Ty w sumie sam się podkładasz.
Albo droga przez gościa albo przez urzędy. A Ty pozwalając na jedną rozmyślałeś o drugiej. Pewnie coś Ci się wypsnęło do tego rzeźbiarza(takiego silnika prostego nie ogarnąć to ja nie wiem co on da radę. Komarka?) i facet czym prędzej zadbał o "zaplecze" pod maską, żeby nie było się czego przyczepić.
Swoją drogą przy ściąganiu czapki z założenia zmienia się pasek. Może jeszcze uszczelki pod głowicami zostawić stare?
Wydał Ci samochód? Masz świadka podobno -potwierdzi kwotę poprzednią i perypetie z autem?
Ogólnie da się jeszcze powalczyć ale bez urazy -sam sobie argumenty ucinasz.
Jeżeli wyda auto = było płacone. Wtedy do US. No ale po co? Co to da? Jeżeli auto będzie jeździć to cóż, zrobione i przepłacone. Zero zdziwienia. Kolesiowi zrobisz koło dupy o pragon i tyle.
Chyba, że auto rozkraczone. Jak wyda takie to znaczy zapłacone i może sobie na 500 900 i jeszcze 5 groszy wystawiać pargon. Wówczas w oparciu o dokument(paragon) możesz żądać doprowadzenia do stanu za jaki płaciłeś.
JAKI JEST FAKTYCZNY STATUS AUTA?
Ostatecznie też nie wiem co o tym myśleć -auto w końcu jest, czy nie na chodzie?
Bo na "prawdopodobnie r.....y silnik" ciężko się oprzeć...
Po kiego grzyba wstawiałeś znowu na słowo i uzgadniałeś na gębę skoro g...o z jego ust płynęło, a spod rąk wychodziły zgliszcza?
Pismo z wyszczególnionymi kwotami jakie zapłaciłeś i na jakie chcesz paragon. Jak straszy 5000 to do US, że na prośbę o paragon Cię straszy zawyżeniem kwoty poza wszelkie koszta normalne. A paragonu odmawiał usilnie, bo auto wciąż wracało i zamiast być naprawione było coraz gorsze i ciągle Cię spławiał...
Ale co masz? Całe G masz, bo na telefon i gębę uzgadniane było już "po szkodzie". W aucie zaś były prowadzone prace.
Pisze się pismo dokładne i konkretne, żąda ustosunkowania.
Ogólnie to brniesz dalej w to samo i pozwalasz mechanikowi, który spierdzielił Ci auto i olewał Cię zacierać ślady fuszerki... Podmieni elementy, coś podczyści, pasek założy i poplakuje. No i zrobione? No to czego klient chce?
Na czym się teraz oprzesz? Na parapecie chyba.
Jeszcze 200 za robotę gość przytuli i za pasek woła...
Na huki Cię bierze, a Ty w sumie sam się podkładasz.
Albo droga przez gościa albo przez urzędy. A Ty pozwalając na jedną rozmyślałeś o drugiej. Pewnie coś Ci się wypsnęło do tego rzeźbiarza(takiego silnika prostego nie ogarnąć to ja nie wiem co on da radę. Komarka?) i facet czym prędzej zadbał o "zaplecze" pod maską, żeby nie było się czego przyczepić.
Swoją drogą przy ściąganiu czapki z założenia zmienia się pasek. Może jeszcze uszczelki pod głowicami zostawić stare?
Wydał Ci samochód? Masz świadka podobno -potwierdzi kwotę poprzednią i perypetie z autem?
Ogólnie da się jeszcze powalczyć ale bez urazy -sam sobie argumenty ucinasz.
Jeżeli wyda auto = było płacone. Wtedy do US. No ale po co? Co to da? Jeżeli auto będzie jeździć to cóż, zrobione i przepłacone. Zero zdziwienia. Kolesiowi zrobisz koło dupy o pragon i tyle.
Chyba, że auto rozkraczone. Jak wyda takie to znaczy zapłacone i może sobie na 500 900 i jeszcze 5 groszy wystawiać pargon. Wówczas w oparciu o dokument(paragon) możesz żądać doprowadzenia do stanu za jaki płaciłeś.
JAKI JEST FAKTYCZNY STATUS AUTA?
Moja ocena "Prawdopodobnie r...y silnik" dlatego, że czytając o uszkodzonym pasku rozrządu wszędzie piszą o silniku pozbawionym synchronizacji, kolizji tłoków z zaworami czyli znowu głowice i zawory do roboty i modlitwa by tłoki i blok były całe.
Trochę się pogubiłem w tym wszystkim chyba, to fakt. Teraz auto stoi u niego nadal. Nie wiem czy odpaliło, napisał tylko, że auto zrobione czyli wymienił pocięty pasek i woła pieniędzy.
Dzisiaj właśnie miałem jechać do niego z oficjalnym pismem, które już napisałem, odnośnie reklamacji naprawy ale zadzwonił i mówił, że będzie działał więc wstrzymałem się z pismem.
A tu się okazuje, że wymienił sam pasek i jest spoko. A przez telefon mówił, że owszem rozbierał mi rozrząd kilka miesięcy temu gdy zakładał osłony rozrządu, i tu padło jego pytanie: "czy dałem Ci na piśmie, że rozrząd jest dobry?" Twierdzi, że nie chciał nabijać kosztów i dlatego nawet nie myślał o rozrządzie, założył stary i jest ok. Wtedy pytałem go w jakim stanie jest rozrząd bo zastanawiałem się nad zmianą ale mówił, że na jego oko jest ok i nie ma potrzeby zmieniać. Więc założyłem, że ma rację jako fachowiec.
Teraz twierdzi, że nikt nie jest w stanie ocenić, czy rozrząd nadaje się do wymiany czy nie. Uznał, że skoro klient nie woła o zmianę rozrządu to on nie musi nic mówić.
Owszem wspominał, że jeśli bardzo chcę go rękojmią straszyć to on wystawi teraz paragon na 5 tysięcy i nie ma zmiłuj, będę musiał zapłacić i nawet sąd mu to uzna.
A w tym momencie też tak jak mówię, bez żadnej informacji do mnie, że wypada wymienić rozrząd i sprawdzić głowice i zawory. Tylko zadzwonił z informacją jak wygląda pasek i stwierdził, że zadzwoni później. Następnie mam info, że auto gotowe i suma za pasek i robotę.
Twierdził, że tyle razy ściągał już nieraz rozrządy i zakładał z powrotem na starych paskach i było zawsze ok. Tak samo gdy pytałem jak składał silnik o szpilki, czy wsadził nowe. On na to, że nie chciał kosztów mnożyć i złożył na starych szpilkach bo przecież czuje jak dokręca czy szpilka się ukręca czy trzyma.
[ Dodano: 2017-03-24, 18:46 ]
Faktyczny status auta jest taki, że auto stoi u niego, wg niego zrobione ale nie wiem czy odpalał i jeździł.
Na odbiór wstępnie umówiliśmy się na poniedziałek.
[ Dodano: 2017-03-24, 18:47 ]
PS. Nie mam świadka odnośnie płatności za tamte głowice itd. Auto też odbierałem sam.
[ Dodano: 2017-03-24, 18:51 ]
I nic mi się nie wypsnęło jak to ująłeś. trzymałem język za zębami i czekałem na jego odzew. No chyba, że czyta to forum
Trochę się pogubiłem w tym wszystkim chyba, to fakt. Teraz auto stoi u niego nadal. Nie wiem czy odpaliło, napisał tylko, że auto zrobione czyli wymienił pocięty pasek i woła pieniędzy.
Dzisiaj właśnie miałem jechać do niego z oficjalnym pismem, które już napisałem, odnośnie reklamacji naprawy ale zadzwonił i mówił, że będzie działał więc wstrzymałem się z pismem.
A tu się okazuje, że wymienił sam pasek i jest spoko. A przez telefon mówił, że owszem rozbierał mi rozrząd kilka miesięcy temu gdy zakładał osłony rozrządu, i tu padło jego pytanie: "czy dałem Ci na piśmie, że rozrząd jest dobry?" Twierdzi, że nie chciał nabijać kosztów i dlatego nawet nie myślał o rozrządzie, założył stary i jest ok. Wtedy pytałem go w jakim stanie jest rozrząd bo zastanawiałem się nad zmianą ale mówił, że na jego oko jest ok i nie ma potrzeby zmieniać. Więc założyłem, że ma rację jako fachowiec.
Teraz twierdzi, że nikt nie jest w stanie ocenić, czy rozrząd nadaje się do wymiany czy nie. Uznał, że skoro klient nie woła o zmianę rozrządu to on nie musi nic mówić.
Owszem wspominał, że jeśli bardzo chcę go rękojmią straszyć to on wystawi teraz paragon na 5 tysięcy i nie ma zmiłuj, będę musiał zapłacić i nawet sąd mu to uzna.
A w tym momencie też tak jak mówię, bez żadnej informacji do mnie, że wypada wymienić rozrząd i sprawdzić głowice i zawory. Tylko zadzwonił z informacją jak wygląda pasek i stwierdził, że zadzwoni później. Następnie mam info, że auto gotowe i suma za pasek i robotę.
Twierdził, że tyle razy ściągał już nieraz rozrządy i zakładał z powrotem na starych paskach i było zawsze ok. Tak samo gdy pytałem jak składał silnik o szpilki, czy wsadził nowe. On na to, że nie chciał kosztów mnożyć i złożył na starych szpilkach bo przecież czuje jak dokręca czy szpilka się ukręca czy trzyma.
[ Dodano: 2017-03-24, 18:46 ]
Faktyczny status auta jest taki, że auto stoi u niego, wg niego zrobione ale nie wiem czy odpalał i jeździł.
Na odbiór wstępnie umówiliśmy się na poniedziałek.
[ Dodano: 2017-03-24, 18:47 ]
PS. Nie mam świadka odnośnie płatności za tamte głowice itd. Auto też odbierałem sam.
[ Dodano: 2017-03-24, 18:51 ]
I nic mi się nie wypsnęło jak to ująłeś. trzymałem język za zębami i czekałem na jego odzew. No chyba, że czyta to forum