Trochę odgrzeje kotleta

Wydaje mi się, że spuszczanie paliwa do zera nie ma większego sensu. Jak było wspomniane wcześniej pompa nie jest w stanie wyciągnąć paliwa do końca a więc w baku zawsze zostanie jakiś 1l paliwa (może więcej/mniej, nie wiem, strzelam). Tyle że po licho mi ten litr jak i tak na nim nie pojadę (pompa go nie zassie).
W związku z powyższym wlewając do puściutkiego baku 4l paliwa tak naprawdę mamy 3l rezerwy (zakładając, że pompa zawsze zostawi 1l paliwa) no a licznik skalujemy na 4l nie?
Kolega krzysiek198919 ma wg mnie rację. Pompie nic się nie stanie jak raz wyjeździmy paliwo do zatrzymania silnika (pod warunkiem, że od razu wyłączymy zapłon i nie będziemy go męczyć), przecież nie robimy tego raz w miesiącu.
Zalewamy 4l, skalujemy wskaźnik i mamy wtedy rzeczywistą rezerwę 4l, które możemy wyjeździć. Bo przecież chodzi nam o paliwo do wyjeżdżenia, a nie bezużyteczne w baku.
Tak więc za punkt odniesienia należy brać minimalny poziom paliwa w baku kiedy pompa jeszcze ciągnie a nie dno baku.