Dawno tutaj nie byłem, więc wszystkich serdecznie ponownie witam.
Mam pewien niezrozumiały dla mnie (jak i dla mojego mechanika) problem i mam nadzieję, że wybrałem odpowiedni dział. Jeśli nie to bardzo proszę Admina o przekwalifikowanie

Niedawno byłem zmuszony zmienić reduktor gazu, gdyż stary, ośmioletni już dawał popalić.
Przy okazji mechanik "wsadził" mi łapska do i tak styranego mojego gaźnika

Trzeba było i dobrze zrobił, bo były na wężach przy nim przecieki i wywalało benzynę poza układ. Pierwsze podejście się skończyło delikatną wpadką, mianowicie przy przełączaniu z gazu na benzynę samochód przestawał reagować i po prostu stawał. W ogóle benzyny nie "łykał". Pojechałem więc na poprawkę i mój mechanik zadzwonił do "Pana Stasia", żeby przyszedł do regulacji gaźnika. Cóż, stówkę dodatkowo kosztowała mnie regulacja gaźnika, którą on spaprał, ale opłaciło się. Autko na benzynie chodzi jak złoto, trzyma obroty, nie falują, jak to było przedtem. Pojawił się jednak inny, dziwny problem:
- podczas postoju na włączonym silniku czy to na parkingu, czy w korku, czy na światłach - muszę wyłączać nawiew, bo tak "wali" z niego czystą benzyną, że robi się niedobrze. Jak jadę, to zapach jakby się spod maski przewiewa, bo swobodnie mogę korzystać z nawiewu i nic nie czuć, tak samo, kiedy wyłączę nawiew całkowicie. Podnosiłem maskę, czy nie ma gdzieś wycieku, mechanik sprawdzał - nic, nawet kropelki... Nie wiem, czy to wina gaźnika, ale faktem jest, że problem pojawił się po tych dwóch interwencjach, czyli wymianie reduktora i regulacji gaźnika.
Aha, ważna rzecz - facet jak mi robił z gaźnikiem przed jego regulacją przez "Pana Stasia" to mi mówił, że w środku w gaźniku wymieniał jakieś dwa oringi czy coś pod tą śrubką do regulacji gaźnika. Coś takiego mi mówił, ale laik ze mnie i nie wiem dokładnie. Tylko jak na zewnątrz nic nie wycieka, to czy na pewno to wina gaźnika? Jak nie to czego?
Czy macie Panowie jakieś pomysły, co by trzeba było najpierw sprawdzić? Może ktoś z Was miał podobny problem?