Potrzebuję Waszej opinii, bo nie wiem czy mechanik nie chce mnie naciąć.
Przy maksymalnym skręcie kół czułem i słyszałem stukanie. W którymś momencie jadąc prosto stuknęło i koło się skręciło. Namierzyłem pod maską, że drążek kierowniczy spadł ze śruby maglownicy, z takiego grubego ringu pokrytego gumą. Chciałem odkręcić końcówkę drążka i go wyjąć żeby wbić ten ring i z powrotem założyć. Niestety w miejscu łączenia kolumny z końcówką drążka śruba zaczęła kręcić się razem z nakrętką i nie idzie tego odkręcić. Pozostał mechanik, więc laweta, zajrzał pod maskę i mówi, że coś się złamało. Jak odkręcałem nakrętkę i zdejmowałem oring z maglownicy nie było żadnych pozostałości ułamanych, w ogóle nic złamanego tam nie widzę. Na innych fotkach w necie widziałem, że jest prostokątne żelastwo na tych dwóch śrubach co drążki, ale u mnie tego nie było po ostatniej naprawie u innego dziada.
Na pytanie co się złamało powiedział, że cośtam w maglownicy, nie pamiętam niestety.
Pytanie do Was mam takie, czy na zdjęciach widać co się złamało?
Dlaczego to g%#$ spadło, przecież przy dużej prędkości to masakra by była?