[B4 2.8 AAH] auto zgasło podczas jazdy i nie odpala
Jeśli nie masz paragonu/rachunku za wykonaną pracę ze szczegółami co było robione i wymieniane to nie dawaj się podpuszczać..,-i odpuść sobie Rzecznika,Sąd tylko idź i pogadaj z facetem jak człowiek. Nikt nie jest bezbłędny i jeśli facet ma firme i jest znany na rynku (bo zakładam ze do byle stodoły nie oddałeś auta na serwis) to na pewno znajdziecie jakieś sensowne rozwiązanie. Po co sie głupio nakrecasz jak póki co nie wiesz co facet z tym zrobi...
Jeśli nie będzie normalnie rozmawiać i nie wezmie odpowiedzialnosci-to wtedy powiedz co zamierzasz..,-Rzecznik,Sąd,U.S...
Jeśli nie będzie normalnie rozmawiać i nie wezmie odpowiedzialnosci-to wtedy powiedz co zamierzasz..,-Rzecznik,Sąd,U.S...
hehe no sprawa z paragonem jest faktycznie kusząca w razie rozprawy sądowej mam smsy z jego konkretnym wyliczeniem ile za co się należy więc jakaś podkładka jest, że auto było robione u niego.
Gdy z nim wczoraj rozmawiałem, twierdził, że to wina LPG i uruchomi auto na benzynie w ciągu 30 minut. Hmmm jest 13:44 i zero odzewu więc pewnie zaczyna pracę ok 13:30, to ma jeszcze 16 minut
Sprawę z paragonem zostawię na deser, gdyby bardzo się upierał albo coś kombinował. Trzeba mieć jakiegoś asa w kieszeni
[ Dodano: 2017-03-22, 14:04 ]
hubertm, masz poniekąd rację ale w jakiś sposób mogę udowodnić, że on samochód robił.
Szwagier mu zaprowadzał samochód, zatem jest świadek tego, że on auto miał, są połączenia do niego wykonywane i od niego, są smsy ode mnie z pytaniami kiedy będzie auto i od niego z terminami, które ostatecznie przekraczał o kilka dni za każdym razem i co najważniejsze, są smsy od niego z wyliczeniem: jeden sms z całą kwotą do zapłaty i drugi z wyszczególnionymi sumami co ile kosztowało. A rachunku brak.
Auto mu odstawiłem wczoraj, dzisiaj miał się nim zająć (jeszcze nie wie, co mu ejst, myśli, że to elektryka albo LPG) ale spokojnie zadzwonię do niego za godzinkę i zapytam czy coś już wie. Zobaczymy co odpowie, Jeśli będzie miał jaja i do błędu się przyzna, jeszcze raz zrobić te głowice, zawory itd + rozrząd tym razem, który został uszkodzony prawdopodobnie w wyniku wadliwego montażu lub montażu zużytych części (rzecz jasna wszystkie koszty po jego stronie tym razem) to ja mu problemów nie będę robił. Po prostu więcej auta nie dostanie ode mnie.
Ale jeśli będzie szedł w zaparte, że to nie jego wina itd to nie będę miał już litości i poruszę góry by z gościa ściągnąć tyle kasy ile tylko się da.
Mimo wszystko mam dobre serce i cierpliwość ale dalsze moje działania i jego przyszłość będzie zależała od tego czy będzie się potrafił przyznać do błędu i ponieść konsekwencje finansowe tych napraw.
[ Dodano: 2017-03-22, 14:07 ]
Nawet jeśli poczuje się do błędu i naprawi szkody to kwestia tego, na jakich częściach mi to poskłada i czy nie ominie czegoś np wymiany zaworów czy uszczelki czy szpilek. Czy nie założy czegoś starego skoro uzna, że jest ok albo po prostu nowego lecz słabej jakości i problem wróci bardzo szybko.
Tego też się obawiam
[ Dodano: 2017-03-22, 14:12 ]
Rozmawiałem z UOKiK, powiedzieli, że dobrze będzie pisemnie wezwać go do usunięcia wad czyli naprawienia samochodu. Dobrze byłoby gdyby rzeczoznawca wydał opinię czy rozrząd mógł się uszkodzić w wyniku jego wadliwych napraw i wtedy mam podkładkę w sądzie w razie czego. A ogólnie jeśli tak by było, że w wyniku jego błędu trzeba będzie ponownie głowice robić i teraz dodatkowo rozrząd to on jest zobowiązany do naprawy. Jeśli nie to sprawę mogę zgłosić do UOKiK i oni wystosują pismo a jeśli to nie pomoże to mogę założyć mu sprawę w sądzie, samochód naprawić w innym warsztacie płacąc za wszystko ale w przypadku mojej wygranej sprawy on będzie musiał pokryć mi później wszystkie koszty związane z naprawą tego tematu.
Gdy z nim wczoraj rozmawiałem, twierdził, że to wina LPG i uruchomi auto na benzynie w ciągu 30 minut. Hmmm jest 13:44 i zero odzewu więc pewnie zaczyna pracę ok 13:30, to ma jeszcze 16 minut
Sprawę z paragonem zostawię na deser, gdyby bardzo się upierał albo coś kombinował. Trzeba mieć jakiegoś asa w kieszeni
[ Dodano: 2017-03-22, 14:04 ]
hubertm, masz poniekąd rację ale w jakiś sposób mogę udowodnić, że on samochód robił.
Szwagier mu zaprowadzał samochód, zatem jest świadek tego, że on auto miał, są połączenia do niego wykonywane i od niego, są smsy ode mnie z pytaniami kiedy będzie auto i od niego z terminami, które ostatecznie przekraczał o kilka dni za każdym razem i co najważniejsze, są smsy od niego z wyliczeniem: jeden sms z całą kwotą do zapłaty i drugi z wyszczególnionymi sumami co ile kosztowało. A rachunku brak.
Auto mu odstawiłem wczoraj, dzisiaj miał się nim zająć (jeszcze nie wie, co mu ejst, myśli, że to elektryka albo LPG) ale spokojnie zadzwonię do niego za godzinkę i zapytam czy coś już wie. Zobaczymy co odpowie, Jeśli będzie miał jaja i do błędu się przyzna, jeszcze raz zrobić te głowice, zawory itd + rozrząd tym razem, który został uszkodzony prawdopodobnie w wyniku wadliwego montażu lub montażu zużytych części (rzecz jasna wszystkie koszty po jego stronie tym razem) to ja mu problemów nie będę robił. Po prostu więcej auta nie dostanie ode mnie.
Ale jeśli będzie szedł w zaparte, że to nie jego wina itd to nie będę miał już litości i poruszę góry by z gościa ściągnąć tyle kasy ile tylko się da.
Mimo wszystko mam dobre serce i cierpliwość ale dalsze moje działania i jego przyszłość będzie zależała od tego czy będzie się potrafił przyznać do błędu i ponieść konsekwencje finansowe tych napraw.
[ Dodano: 2017-03-22, 14:07 ]
Nawet jeśli poczuje się do błędu i naprawi szkody to kwestia tego, na jakich częściach mi to poskłada i czy nie ominie czegoś np wymiany zaworów czy uszczelki czy szpilek. Czy nie założy czegoś starego skoro uzna, że jest ok albo po prostu nowego lecz słabej jakości i problem wróci bardzo szybko.
Tego też się obawiam
[ Dodano: 2017-03-22, 14:12 ]
Rozmawiałem z UOKiK, powiedzieli, że dobrze będzie pisemnie wezwać go do usunięcia wad czyli naprawienia samochodu. Dobrze byłoby gdyby rzeczoznawca wydał opinię czy rozrząd mógł się uszkodzić w wyniku jego wadliwych napraw i wtedy mam podkładkę w sądzie w razie czego. A ogólnie jeśli tak by było, że w wyniku jego błędu trzeba będzie ponownie głowice robić i teraz dodatkowo rozrząd to on jest zobowiązany do naprawy. Jeśli nie to sprawę mogę zgłosić do UOKiK i oni wystosują pismo a jeśli to nie pomoże to mogę założyć mu sprawę w sądzie, samochód naprawić w innym warsztacie płacąc za wszystko ale w przypadku mojej wygranej sprawy on będzie musiał pokryć mi później wszystkie koszty związane z naprawą tego tematu.
Dokładnie tak ,ale na spokojnie i w tej kolejności...Najpierw normalna rozmowa i całkowite rozwiązanie sprawy bez Twoich kosztów. Nie?,-to pojedź z gościem po całości...
Co do tego ,że jeśli zobowiąże się do naprawy-to niestety będziesz go musiał pilnować i uprzedź też stanowczo, że w związku z tym zdarzeniem masz już do niego ograniczone zaufanie i dokładnie sprawdzisz co zrobił i na jakich częściach...
Co do tego ,że jeśli zobowiąże się do naprawy-to niestety będziesz go musiał pilnować i uprzedź też stanowczo, że w związku z tym zdarzeniem masz już do niego ograniczone zaufanie i dokładnie sprawdzisz co zrobił i na jakich częściach...
Dokładnie tak, będę teraz wymagał wszystkich części, które zdemontuje, rachunki z planowania głowic, wymiany zaworów i innych rzeczy, rachunki za każdą śrubkę, rozrząd itd. Szczegółowy wykaz prac, jakie były przeprowadzone i to wszystko będzie sprawdzone.
Wcześniej dostał wolną rękę i jak się na końcu przyznał robił 5 dni a bez auta byłem ponad 3 tyg. Teraz dostanie konkretny termin, którego przekroczenie też będzie skutkowało konsekwencjami. Skoro robił wcześniej te głowice przez 5 dni to teraz dostanie 6 dni (ten szósty na rozrząd).
Wcześniej dostał wolną rękę i jak się na końcu przyznał robił 5 dni a bez auta byłem ponad 3 tyg. Teraz dostanie konkretny termin, którego przekroczenie też będzie skutkowało konsekwencjami. Skoro robił wcześniej te głowice przez 5 dni to teraz dostanie 6 dni (ten szósty na rozrząd).
Tak na marginesie, pracuję w firmie transportowej, która ma warsztat samochodowy. Nie zostawiałem u mnie auta chłopakom do roboty tylko dlatego, że mieli tu masę pracy a tamten zazwyczaj robił szybko i do tej pory nie było problemu.
Po awarii auto przyholowałem w sobotę wieczorem do mnie do pracy i wczoraj chłopaki znaleźli chwilę czasu i wraz z szefem zaglądali do Audi i jak tylko obudowę paska rozrządu odchylili to widać co się stało. Więc świadkowie są.
Teraz do niego dzwoniłem, mówił, że nie miał czasu dzisiaj zaglądać do Audi, jutro sprawdzi co tam z Audi.
W każdym razie nie jest świadomy tego, że ja coś wiem.
Zobaczymy co jutro powie. Staram się zachować póki co spokój. Jeśli jutro zajrzy do Audi i wyrazi swoją opinię to wtedy będę z nim konkretnie rozmawiał odnośnie sztywnego terminu wykonania prac, zakresu i szczegółowych rachunków.
Po awarii auto przyholowałem w sobotę wieczorem do mnie do pracy i wczoraj chłopaki znaleźli chwilę czasu i wraz z szefem zaglądali do Audi i jak tylko obudowę paska rozrządu odchylili to widać co się stało. Więc świadkowie są.
Teraz do niego dzwoniłem, mówił, że nie miał czasu dzisiaj zaglądać do Audi, jutro sprawdzi co tam z Audi.
W każdym razie nie jest świadomy tego, że ja coś wiem.
Zobaczymy co jutro powie. Staram się zachować póki co spokój. Jeśli jutro zajrzy do Audi i wyrazi swoją opinię to wtedy będę z nim konkretnie rozmawiał odnośnie sztywnego terminu wykonania prac, zakresu i szczegółowych rachunków.
Rada odnośnie spokojnej rozmowy i prób spokojnego załatwienia sprawy jest bardzo dobra.
Czasem ktoś szanuje swoje imię i postanowi wziąć na klatę problemy.
Nie pienić się nawet jeżeli nie zechce -w gniewie łatwo coś palnąć. A koleś może czytać forum, to niewykluczone.
Rozmowy preferowałbym twarzą w twarz plus świadkowie. Z nagrywaniem jest śliski temat. Raz, że "Sowa i przyjaciele" wpłynęli na zmiany prawne(nie wiem, czy nie odstąpili potem od tych zmian), a dwa, że nagrywając u niego bez pozwolenia szkodzisz sam sobie. W rozmowie telefonicznej również powinieneś go poinformować o nagrywaniu.
Spokojnie, a jeżeli oleje Ciebie albo się wykpić będzie chciał to:
...no cóż, chciałem to załatwić polubownie, bo nie mam wątpliwości o pana winie. Ale skoro nie to poproszę paragon/fakturę na wszystkie naprawy. Przypomnę, że poza świadkami mam dowody w postaci dialogu SMS-owego(czy jakie tam), że naprawy były robione i przeciągane.
Ojej, nie ma pan paragonu dla mnie? Ani paragonów na na zakup części służących naprawie mojego auta? Kurcze, zachodzi więc obawa, że zostałem oszukany, a oszustwo jest ścigane z urzędu. Muszę wymóc na panu uzyskanie należnego mi paragonu do dalszego postępowania, przed którym się nie cofnę. Gdzie by tu z tym...aaaa, US. No tak. Od tego zacznę. Dzisiaj jeszcze dostanie pan pismo POLECONYM(lub osobiście do podpisania + pieczątka zakładu) z moimi roszczeniami i opisem prac jakie rzekomo pan deklarował. I..." itp. itd. z grubsza.
BYLE SPOKOJNIE I RZECZOWO. Bez pogróżek i rzucania gaźnikami po zakładzie.
Jeżeli ktoś zobaczy, że jest punkt zaczepienia udowadniający jego prace zarobkowe przy aucie i Twoją determinację to uwierz mi -kalkulator jest zbędny w wyliczeniu "zrobić mu auto porządnie, czy czekać na skarbówkę...na początek"...
Wręczałem kiedyś podobne pismo człowiekowi przy jego adwokacie, który to się ze mnie śmiał do łez... Gdy przyszedłem po kasę i podpisałem ugodę(bo zaspokojono moje roszczenia" to jako mężczyzna nie śmiałem się, nie było "no i co? kto jest debeściak?". Tylko mrugnąłem oczkiem do adwokata.
Sycylijczycy mają rację -zemsta najlepiej smakuje podana na zimno.
Swoją drogą -wiecie czemu Sycylijczycy nie lubią świadków Jehowy? Bo oni w ogóle nie lubią świadków
Ku uwadze -bratu niedawno w Wa-wie sąsiad uderzył drzwiami i zamiął słupek(w Pasku B5). Poszlaki wskazywały na niego(bus, pomiar wysokości, miejsce parkowania itp.). Brat nabuzowany na walkę poszedł, a facio grzecznie "tak, wiatr mi drzwi wyrwał z ręki" i podpisał papiery ubezpieczeniowe. Więc jak pisał wyżej Kolega -NAJPIERW SPOKOJNY DIALOG, ale zdecydowanie i bez "... bo jak nie to k...a cię ty ...., a twojego psa to ...."
Czasem ktoś szanuje swoje imię i postanowi wziąć na klatę problemy.
Nie pienić się nawet jeżeli nie zechce -w gniewie łatwo coś palnąć. A koleś może czytać forum, to niewykluczone.
Rozmowy preferowałbym twarzą w twarz plus świadkowie. Z nagrywaniem jest śliski temat. Raz, że "Sowa i przyjaciele" wpłynęli na zmiany prawne(nie wiem, czy nie odstąpili potem od tych zmian), a dwa, że nagrywając u niego bez pozwolenia szkodzisz sam sobie. W rozmowie telefonicznej również powinieneś go poinformować o nagrywaniu.
Spokojnie, a jeżeli oleje Ciebie albo się wykpić będzie chciał to:
...no cóż, chciałem to załatwić polubownie, bo nie mam wątpliwości o pana winie. Ale skoro nie to poproszę paragon/fakturę na wszystkie naprawy. Przypomnę, że poza świadkami mam dowody w postaci dialogu SMS-owego(czy jakie tam), że naprawy były robione i przeciągane.
Ojej, nie ma pan paragonu dla mnie? Ani paragonów na na zakup części służących naprawie mojego auta? Kurcze, zachodzi więc obawa, że zostałem oszukany, a oszustwo jest ścigane z urzędu. Muszę wymóc na panu uzyskanie należnego mi paragonu do dalszego postępowania, przed którym się nie cofnę. Gdzie by tu z tym...aaaa, US. No tak. Od tego zacznę. Dzisiaj jeszcze dostanie pan pismo POLECONYM(lub osobiście do podpisania + pieczątka zakładu) z moimi roszczeniami i opisem prac jakie rzekomo pan deklarował. I..." itp. itd. z grubsza.
BYLE SPOKOJNIE I RZECZOWO. Bez pogróżek i rzucania gaźnikami po zakładzie.
Jeżeli ktoś zobaczy, że jest punkt zaczepienia udowadniający jego prace zarobkowe przy aucie i Twoją determinację to uwierz mi -kalkulator jest zbędny w wyliczeniu "zrobić mu auto porządnie, czy czekać na skarbówkę...na początek"...
Wręczałem kiedyś podobne pismo człowiekowi przy jego adwokacie, który to się ze mnie śmiał do łez... Gdy przyszedłem po kasę i podpisałem ugodę(bo zaspokojono moje roszczenia" to jako mężczyzna nie śmiałem się, nie było "no i co? kto jest debeściak?". Tylko mrugnąłem oczkiem do adwokata.
Sycylijczycy mają rację -zemsta najlepiej smakuje podana na zimno.
Swoją drogą -wiecie czemu Sycylijczycy nie lubią świadków Jehowy? Bo oni w ogóle nie lubią świadków
Ku uwadze -bratu niedawno w Wa-wie sąsiad uderzył drzwiami i zamiął słupek(w Pasku B5). Poszlaki wskazywały na niego(bus, pomiar wysokości, miejsce parkowania itp.). Brat nabuzowany na walkę poszedł, a facio grzecznie "tak, wiatr mi drzwi wyrwał z ręki" i podpisał papiery ubezpieczeniowe. Więc jak pisał wyżej Kolega -NAJPIERW SPOKOJNY DIALOG, ale zdecydowanie i bez "... bo jak nie to k...a cię ty ...., a twojego psa to ...."
Nic dodać, mic ująć. Znacznie lepiej gościa dosłownie zmiażdżyć konsekwencją działania i argumentami na chłodno niż rzucać kluczami czy młotkami po warsztacie.
A jeśli gość czyta forum to nic nie szkodzi. Będzie znał moje zamiary, będzie sobie zdawał sprawę z konsekwencji i jeśli jest rozsądny to auto naprawi bez gadania. A na tym mi zależy by furę sprawną odzyskać. Dopiero jak będzie się upierał i nie będzie miał jaj by sie przyznać do bledy to ostro z nim pogram bez litości.
A jeśli gość czyta forum to nic nie szkodzi. Będzie znał moje zamiary, będzie sobie zdawał sprawę z konsekwencji i jeśli jest rozsądny to auto naprawi bez gadania. A na tym mi zależy by furę sprawną odzyskać. Dopiero jak będzie się upierał i nie będzie miał jaj by sie przyznać do bledy to ostro z nim pogram bez litości.