zaczne od specyfikacji wozu.
audi 80 b3, rok 90, beznyna 1.6 w gazie, sedan, wspomaganie, centralny zamek. i to chyba wszytko.
problem kiedys zaczal sie od tego ze przepalalo mi bezpieczniki od wentylatorka tego z nagrzewnica, zeby sie ogrzac w srodku w samochodzie. prawdopodobnie mam uszkodzone tam pokretlo, bo czasami na 3 pozycji dzialaa jak na 2, ale za chwile samoczynnie wlacza sie na 3 a przy 4 pozycji wyrzucalo bezpiecznik. wsadzilem wiekszy i dzialalo do teraz...
nie mialem pozniej problemow z elektryka, do teraz.
PROBLEM> jechalem sobie wieczorem ze znajomymi po miescie i nagle z pod maski, tak jakby z chlodnicy, zaczely sypac sie iskry po masce. byly one podobnoe troche dotych, jak z ciecia metalu boshowka. zatrzymalem samochod i spojrzalem pod maske ze strachem przeogromnym, bo jesli cos moglo iskrzec az tak, to prawdopodobnie gdyby to sięglo instalacji gazowej moglbym sie zdzwiwic ostatni raz w zyciu.... i zobaczylem ze nie ma tam nic co moglo by iskrzyc. posprawdzalem okeilny przewodow i jedynie co wizialem to lekko uszkodzona izolacje z alternatora ale, ! nie moglo to iskrzyc poniewaz odleglosci od tego przewodu do jakiegokolwiek odplywu, uziemienia czy innego przewodu byly za duze na łuk elektryczny a szczegolnie zeby zaczely sie sypac takie iskry.
zastanawialem sie czy to moze jakas mechaniczna sprawa, ze moze to cos przy napinaczach paskow, ze tam moze jakies zgrzyty ale po odpaleniu silnika wszystko chodzilo ok... przez 15 minut.
za drugim razem w czasie jazdy zgasl mi i to z takim samym rezultatem, iskry po masce, samochod zdechl. wtedy to juz wogole bylem wystraszony. mowie sobie ze moze to problem z akumulatorem, moze przewody byly jakies poluzowane na stykach, ale niestety to nie to, z reszta mam taki slaby akumulator ze ledwo zime przetrzymuje.
zapalilem go znowu i chodzil, podjechalem jedynie pod blok i zostawilem go bo balem sie zemoze cos sie stac.
po 2 dniach postanowilem przejechac sie nim do pracy bo zima taka sie zrobila i pomyslalem ze jak mam umrzec to w moim samochodziku^^ i pojechalem do pracy, gdzie po drodze byl taki sam problem tylko ze w dzien nei bylo widac zadnych iskier i na skrzyzowaniu wylaczyl sie, tyle ze tym razem juz na amen... przez ten snieg nie mialem nawet jak sprawdzic czy mi bezpieczniki sie nie spalily, ale pewnie tak... tylko dla czego te iskry szly po masce?....
jesli ktos mial juz taki problem, w co watpie, to niech odpisze na tego posta. jesli ktos jest elektrykiem samochodowym lub po prostu zna sie czy ma doswiadczenie to tez niech cos tu napisze, ale jesli ktos po prostu chcialby sie wykazac i napisac tu cos od siebie co wogole by mi tu nie pomoglo, to prosze zeby zachowal ta tresc dla siebie.
jestem swiadomy tez tego ze pewnie bede musial jechac z tym do elektryka samochodwego na diagnoze i leczenie, ale prawdopodobnie wyniesie mnie to takie pieniadze, ze nie wiem czy na dniach nei wystawie go na allegro, bo po prostu to jest nie warte tego wszytkiego, chyba ze sam go naprawie... to inna bajka. oczywiscie z pomoca forumowiczow.

dziekuje.
_uwaga