Troche humoru, kawały, śmieszne linki :)
Kobiety za kierownica: (panie bez urazy )
http://www.auto-motor-i-sport.pl/wiadomosci/kobiety-za-kierownica-parkowanie-film-5004.html
http://www.auto-motor-i-sport.pl/wiadomosci/kobiety-za-kierownica-parkowanie-film-5004.html
Biegnie sobie zajączek przez las w dresiku. Zobaczył żyrafę palącą mj.
-"Żyrafa, zostaw to świństwo! Biegaj ze mną. Będziesz zdrowa."
Żyrafa patrzy na skręta, potem na zajaca. Myśli-ma rację. Biegną razem.
Zobaczyli hipopotama wciągającego koks.
-"Hipcio zostaw dragi! Biegaj z nami będziesz zdrowszy!"
Hipo myśli-mają rację kurde. Biegnie razem z nimi.
Na polance zastali lwa który ma sobie już wbijać igłe w żyłe.
-"Lwie kochany...! Zostaw here. Biegaj z nami! Będziesz zdrowszy!"
Lew bez słowa wstał i jak nie jebnie zajaca w łeb. Aż się uszami nakrył. A Żyrafa z Hipem na to z oburzeniem:-"Co ty robisz!? Zając chce naszego dobra! Odciąga nas od narkotyków!
A lew na to:"Tia.... Zając zawsze chce biegać jak jest po amfie..."
-"Żyrafa, zostaw to świństwo! Biegaj ze mną. Będziesz zdrowa."
Żyrafa patrzy na skręta, potem na zajaca. Myśli-ma rację. Biegną razem.
Zobaczyli hipopotama wciągającego koks.
-"Hipcio zostaw dragi! Biegaj z nami będziesz zdrowszy!"
Hipo myśli-mają rację kurde. Biegnie razem z nimi.
Na polance zastali lwa który ma sobie już wbijać igłe w żyłe.
-"Lwie kochany...! Zostaw here. Biegaj z nami! Będziesz zdrowszy!"
Lew bez słowa wstał i jak nie jebnie zajaca w łeb. Aż się uszami nakrył. A Żyrafa z Hipem na to z oburzeniem:-"Co ty robisz!? Zając chce naszego dobra! Odciąga nas od narkotyków!
A lew na to:"Tia.... Zając zawsze chce biegać jak jest po amfie..."
- Grzegorzbielsko
- Forum Audi 80
- Posty: 647
- Rejestracja: 16 sty 2008, 22:18
- Lokalizacja: bielsko-biała
<on> Podjadę po ciebie na dworzec
<ona> O! A jakim samochodem ? ^^
<on> Jelcz, numer 75
<kubamg> no i ojciec remontuje ta kuchnie
<kubamg> zalepil okna gazetami, bo mieszkamy na parterze
<kubamg> i wychodze z psem, patrze, miejscowy zul cos tam zaglada przez te okna
<kubamg> podchodze i sie pytam "Czego pan tam szukasz?"
<kubamg> a on nawet sie nie odwrócil i tylko "Horoskop czytam"
<lekcja fizyki> kumpel robi trudne zadanie, poskracał trochę bardzo skomplikowane równanie i patrzy na nie z zadowoleniem...
<kumpel> No... To jesteśmy w domu!
<nauczyciel> Gdzie indziej jesteśmy... Ale też na 'd'...
<koleś z Traviana> Mam psa labradora i właśnie kupowałem worek Pedigree Pal w supermarkecie czekając w kolejce do kasy. Kobieta za mną zapytała czy mam psa (!). Bez zastanowienia odpowiedziałem, że nie i właśnie ponownie rozpoczynam dietę Pedigree Pal. Chociaż nie powinienem, bo ostatnio wylądowałem w szpitalu. Ale zdołałem zgubić ponad 20 kg zanim obudziłem się na oddziale intensywnej terapii z rurami w większości moich otworów i z igłami w obydwu ramionach. Powiedziałem jej, że jest to w sumie idealna dieta i należy mieć zawsze wyładowane kieszenie bryłkami Pedigree Pal i zjadać jedna lub dwie gdy poczujesz głód. Jest to żywność zawierająca wszystkie składniki niezbędne do życia i mam zamiar znowu ja zastosować. Muszę zaznaczyć, że teraz wszyscy w kolejce byli oczarowani moją opowieścią, zwłaszcza wysoki facet za tą kobietą. Zszokowana, zapytała, czy dlatego wylądowałem na intensywnej terapii, bo zatrułem się pożywieniem dla psów. Powiedziałem jej, że nie. Po prostu usiadłem na ulicy, by wylizać sobie jajka i samochód mnie uderzył
<ona> O! A jakim samochodem ? ^^
<on> Jelcz, numer 75
<kubamg> no i ojciec remontuje ta kuchnie
<kubamg> zalepil okna gazetami, bo mieszkamy na parterze
<kubamg> i wychodze z psem, patrze, miejscowy zul cos tam zaglada przez te okna
<kubamg> podchodze i sie pytam "Czego pan tam szukasz?"
<kubamg> a on nawet sie nie odwrócil i tylko "Horoskop czytam"
<lekcja fizyki> kumpel robi trudne zadanie, poskracał trochę bardzo skomplikowane równanie i patrzy na nie z zadowoleniem...
<kumpel> No... To jesteśmy w domu!
<nauczyciel> Gdzie indziej jesteśmy... Ale też na 'd'...
<koleś z Traviana> Mam psa labradora i właśnie kupowałem worek Pedigree Pal w supermarkecie czekając w kolejce do kasy. Kobieta za mną zapytała czy mam psa (!). Bez zastanowienia odpowiedziałem, że nie i właśnie ponownie rozpoczynam dietę Pedigree Pal. Chociaż nie powinienem, bo ostatnio wylądowałem w szpitalu. Ale zdołałem zgubić ponad 20 kg zanim obudziłem się na oddziale intensywnej terapii z rurami w większości moich otworów i z igłami w obydwu ramionach. Powiedziałem jej, że jest to w sumie idealna dieta i należy mieć zawsze wyładowane kieszenie bryłkami Pedigree Pal i zjadać jedna lub dwie gdy poczujesz głód. Jest to żywność zawierająca wszystkie składniki niezbędne do życia i mam zamiar znowu ja zastosować. Muszę zaznaczyć, że teraz wszyscy w kolejce byli oczarowani moją opowieścią, zwłaszcza wysoki facet za tą kobietą. Zszokowana, zapytała, czy dlatego wylądowałem na intensywnej terapii, bo zatrułem się pożywieniem dla psów. Powiedziałem jej, że nie. Po prostu usiadłem na ulicy, by wylizać sobie jajka i samochód mnie uderzył
nie wiem czy juz było :roll:
Pewne małżeństwo zaprosiło na kolację najlepszą przyjaciółkę żony.
Kolacja udała się znakomicie, śmiali się i rozmawiali we trójkę do późna.
Gdy przyjaciółka wychodziła gospodarz zaoferował, że ją odwiezie do domu.
W samochodzie dalej rozmawiali i robiło się coraz milej...
Gdy byli już na miejscu przyjaciółka zaprosiła go do siebie, na lampkę wina.
Wypili całą butelkę i koniec końców - wylądowali w łóżku.
O trzeciej nad ranem niewierny mąż mówi:
- O rany! Muszę iść do domu! Żona mnie zabije!
- Masz rację. Kiepska sytuacja - twoja żona to moja najlepsza przyjaciółka...
Ale jak ty sie jej wytłumaczysz?
- Nie martw się, pożycz mi tylko trochę talku.
- ???
- O nic nie pytaj. Zobaczysz - będzie dobrze.
Przyjeżdża po chwili do domu. Drzwi otwiera mu wściekła żona:
- Gdzie byłeś?!!
- Kochanie. Bardzo Cię przepraszam.
Twoja przyjaciółka jest bardzo miła i bardzo atrakcyjna.
Zdradziłem cię z nią.
Przepraszam.
Żona patrzy na niego i po chwili wykrzykuje:
- Pokaż ręce! [ręce są całe w talku]
- Nie kłam, ŚWINIO!! Znowu grałeś z kolegami w kręgle <ok>
Pewne małżeństwo zaprosiło na kolację najlepszą przyjaciółkę żony.
Kolacja udała się znakomicie, śmiali się i rozmawiali we trójkę do późna.
Gdy przyjaciółka wychodziła gospodarz zaoferował, że ją odwiezie do domu.
W samochodzie dalej rozmawiali i robiło się coraz milej...
Gdy byli już na miejscu przyjaciółka zaprosiła go do siebie, na lampkę wina.
Wypili całą butelkę i koniec końców - wylądowali w łóżku.
O trzeciej nad ranem niewierny mąż mówi:
- O rany! Muszę iść do domu! Żona mnie zabije!
- Masz rację. Kiepska sytuacja - twoja żona to moja najlepsza przyjaciółka...
Ale jak ty sie jej wytłumaczysz?
- Nie martw się, pożycz mi tylko trochę talku.
- ???
- O nic nie pytaj. Zobaczysz - będzie dobrze.
Przyjeżdża po chwili do domu. Drzwi otwiera mu wściekła żona:
- Gdzie byłeś?!!
- Kochanie. Bardzo Cię przepraszam.
Twoja przyjaciółka jest bardzo miła i bardzo atrakcyjna.
Zdradziłem cię z nią.
Przepraszam.
Żona patrzy na niego i po chwili wykrzykuje:
- Pokaż ręce! [ręce są całe w talku]
- Nie kłam, ŚWINIO!! Znowu grałeś z kolegami w kręgle <ok>
Pewien mężczyzna kupił dojarkę do celów erotycznych. Wrócił do domu, zasiadł w fotelu i podłączył się do ssaka od dojarki. Przeżywał orgazm za orgazmem, nigdy jeszcze tak dobrze mu nie było. Po dwóch godzinach ma w końcu dość, szuka wyłącznika - nie ma. Próbuje oderwać ssak od własnego interesu - nie da rady. A dojarka cały czas ssie. Z wielkim trudem łapie za telefon i dzwoni do producenta:
- Dzień dobry, ja u państwa kupiłem dzisiaj dojarkę, chciałbym się dowiedzieć, jak się ją wyłącza.
- Przede wszystkim - odpowiada sprzedawca - chciałbym pogratulować panu doskonałego wyboru, gdyż jest to produkt najwyższej marki...
- Dobra, dobra, ale gdzie się go wyłącza.
- Nasza dojarka wyłącza się automatycznie po uciągnięciu 25 litrów.
Przychodzi chłop do weterynarza i się skarży:
- Panie doktorze moje świnie nie chcą żreć.
Weterynarz mu na to:
- Musi pan je zabrać do lasu i zrobić im dobrze.
Chłop szybko wrócił do domu, załadował świnie na żuka i jazda do lasu. Tam zrobił, co mu weterynarz kazał, świnie znów na żuka i jazda do domu.
Oczywiście świnie dalej nie chcą żreć. Wkurzony, że dał się tak nabrać leci znowu do weterynarza. Ten go uspokaja:
- Musi pan je zabrać do lasu w nocy, a nie w dzień, wtedy pomoże.
Chłop zaczekał do nocy. I znów świnie na żuka, do lasu i tam je przeleciał. Przyjeżdża nad ranem do domu, świnie zaprowadził do chlewa i zmęczony natychmiast zasypia.
Ze snu budzi go przerażona baba:
- Stary wstawaj szybko, wstawaj!
- Co, co!?
- Świnie!
- Żrą wreszcie?
- Nie! Siedzą na żuku i trąbią!
Stefan siedząc do późna w pracy zaczął wspominać stare hipisowskie czasy, kiedy to codziennie były nowe panienki, różne używki. Postanowił po dwudziestu latach niepalenia trawki w końcu zajarać i powspominać stare, dobre czasy. Odwiedził dzielnicę, w której mieszkał za młodu i sprawdził czy diler Heniek jeszcze żyje i sprzedaje. Okazało się, że Heniek całkiem dobrze prosperuje.
- Witaj Heniu, nic się nie zmieniłeś.
- Stefan, kopę lat!
- Potrzebuję jakieś fajne jointy, bo ze dwadzieścia lat nie paliłem! Chciałbym przypomnieć sobie jak to jest.
- Słuchaj Stefan, sprzedam Ci, ale pod jednym warunkiem. Musisz ten towar palić samemu i najlepiej w zamkniętym pomieszczeniu.
- Dobra stary, niech tak będzie - odparł Stefan i pomknął szybciorem do domu.
Wpada do chałupy, cisza jak makiem zasiał, stara chrapie jak niedźwiedź, dzieciaki również, więc postanowił zamknąć się w kiblu. Usiadł na sedesie, wypakował towar, nabił lufkę, zaciąga się... otwiera oczy - patrzy ciemno. Wypuszcza dym - jasno.
- Kurde, ale sprzęcicho się pozmieniało! - pomyślał zdumiony Stefan.
Po szybkim namyśle pociągnął drugiego macha. Otwiera oczy - ciemno. Wypuszcza dym - jasno. Podjarany myśli sobie, że jeszcze raz nic nie zaszkodzi. Zaciąga się - ciemno, wypuszcza dym - jasno. W tym momencie słyszy silne walenie do drzwi kibla.
- Stefan, co Ty tam robisz? - krzyczy strasznie wkurzona żona.
Stefan wrzucił towar do sedesu, spuścił wodę i podenerwowany odpowiada:
- Golę się kochanie!
- Stefan, trzeci dzień?!
- Dzień dobry, ja u państwa kupiłem dzisiaj dojarkę, chciałbym się dowiedzieć, jak się ją wyłącza.
- Przede wszystkim - odpowiada sprzedawca - chciałbym pogratulować panu doskonałego wyboru, gdyż jest to produkt najwyższej marki...
- Dobra, dobra, ale gdzie się go wyłącza.
- Nasza dojarka wyłącza się automatycznie po uciągnięciu 25 litrów.
Przychodzi chłop do weterynarza i się skarży:
- Panie doktorze moje świnie nie chcą żreć.
Weterynarz mu na to:
- Musi pan je zabrać do lasu i zrobić im dobrze.
Chłop szybko wrócił do domu, załadował świnie na żuka i jazda do lasu. Tam zrobił, co mu weterynarz kazał, świnie znów na żuka i jazda do domu.
Oczywiście świnie dalej nie chcą żreć. Wkurzony, że dał się tak nabrać leci znowu do weterynarza. Ten go uspokaja:
- Musi pan je zabrać do lasu w nocy, a nie w dzień, wtedy pomoże.
Chłop zaczekał do nocy. I znów świnie na żuka, do lasu i tam je przeleciał. Przyjeżdża nad ranem do domu, świnie zaprowadził do chlewa i zmęczony natychmiast zasypia.
Ze snu budzi go przerażona baba:
- Stary wstawaj szybko, wstawaj!
- Co, co!?
- Świnie!
- Żrą wreszcie?
- Nie! Siedzą na żuku i trąbią!
Stefan siedząc do późna w pracy zaczął wspominać stare hipisowskie czasy, kiedy to codziennie były nowe panienki, różne używki. Postanowił po dwudziestu latach niepalenia trawki w końcu zajarać i powspominać stare, dobre czasy. Odwiedził dzielnicę, w której mieszkał za młodu i sprawdził czy diler Heniek jeszcze żyje i sprzedaje. Okazało się, że Heniek całkiem dobrze prosperuje.
- Witaj Heniu, nic się nie zmieniłeś.
- Stefan, kopę lat!
- Potrzebuję jakieś fajne jointy, bo ze dwadzieścia lat nie paliłem! Chciałbym przypomnieć sobie jak to jest.
- Słuchaj Stefan, sprzedam Ci, ale pod jednym warunkiem. Musisz ten towar palić samemu i najlepiej w zamkniętym pomieszczeniu.
- Dobra stary, niech tak będzie - odparł Stefan i pomknął szybciorem do domu.
Wpada do chałupy, cisza jak makiem zasiał, stara chrapie jak niedźwiedź, dzieciaki również, więc postanowił zamknąć się w kiblu. Usiadł na sedesie, wypakował towar, nabił lufkę, zaciąga się... otwiera oczy - patrzy ciemno. Wypuszcza dym - jasno.
- Kurde, ale sprzęcicho się pozmieniało! - pomyślał zdumiony Stefan.
Po szybkim namyśle pociągnął drugiego macha. Otwiera oczy - ciemno. Wypuszcza dym - jasno. Podjarany myśli sobie, że jeszcze raz nic nie zaszkodzi. Zaciąga się - ciemno, wypuszcza dym - jasno. W tym momencie słyszy silne walenie do drzwi kibla.
- Stefan, co Ty tam robisz? - krzyczy strasznie wkurzona żona.
Stefan wrzucił towar do sedesu, spuścił wodę i podenerwowany odpowiada:
- Golę się kochanie!
- Stefan, trzeci dzień?!
Jedzie gość mercedesem i widzi na poboczu faceta grzebiącego w syrence. Pomyślał, że i jego mogło by to spotkać i zatrzymał się.
Okazało się że rozrusznik nie działa.
- Wezmę pana na hol, a jak silnik zapali, to mi pan zamiga światłami - zaproponował właściciel mera. Ruszyli i jadą wolniutko.
Nagle wyprzedza ich BMW. Gość w mercedesie:
- Coooo, żadna beema mnie nie będzie wyprzedzać!
I w gaz. Mijają wóz policyjny, na radarze 200 km/h.
Gliniarz do radia:
- Do wszystkich wozów! Ja śnię! Mercedes i BMW prują 200 na godzinę!
- No i co w tym dziwnego?
- Za nimi pruje syrenka i jeszcze mruga światłami żeby zjechali na bok!
Pierwszego dnia szkoły, przed rozpoczęciem lekcji, nauczycielka przedstawia
nowego ucznia amerykańskiej klasie:
- To jest Sakiro Suzuki z Japonii.
Lekcja sie zaczyna. Nauczycielka mowi:
- Dobrze, zobaczymy jak sobie radzicie z historią. Kto mi powie czyje to
słowa: "Dajcie mi wolność albo smierć"?
W klasie cisza jak makiem zasial, tylko Suzuki podnosi rękę i mówi:
"Patrick Henry 1775 W Filadelfii."
- Bardzo dobrze Suzuki. A kto powiedział:
"Państwo to ludzie, ludzie nie
powinni więc ginąć"?
Znowu wstaje Suzuki: "Abraham Lincoln 1863 w Waszyngtonie."
Nauczycielka spogląda na uczniów z wyrzutem i mówi:
- Wstydźcie się. Suzuki jest japończykiem i zna amerykańską historię lepiej
od Was!
W klasie zapadła cisza i nagle słychać czyjś glośny szept:
- Pocałuj mnie w dupę pierprzony japończyku.
- Kto to powiedział? - krzyknęła nauczycielka na co Suzuki podniósł rękę i
bez czekania wyrecytował: "Generał McArthur 1942 w Guadalcanal oraz Lee
Iacocca 1982 na walnym zgromadzeniu w Chryslerze."
W klasie zrobiło sie jeszcze ciszej i tylko dało się usłyszeć cichy szept:
"Rzygać mi się chce..."
- Kto to byl? - wrzasnęła nauczycielka, na co Suzuki szybko odpowiedział:
"George Bush senior do japońskiego premiera Tanaki w 1991 podczas
obiadu."
Jeden z naprawdę już wkurzonych uczniów wstał i powiedział kwaśno:
- Obciągnij mi druta!
Na to nauczycielka zrezygnowanym tonem
- To już koniec. Kto tym razem?
- Bill Clinton do Moniki Levinsky w 1997 roku w Gabinecie Owalnym w Białym
Domu - odparł Suzuki bez drgnienia oka
Na to inny uczeń wstał i krzyknął
- Suzuki to kupa gówna!
Na co Suzuki:
- Valentino Rossi w Rio na Grand-Prix Brazylii w 2002 roku
Klasa już calkowicie popada w histerię, nauczycielka mdleje gdy
otwieraja sie drzwi i wchodzi dyrektor
- Cholera, takiego burdelu to ja jeszcze nie widziałem
Suzuki:
- Leszek Miller do wicepremiera Hausnera na posiedzeniu komisji budżetowej w
Warszawie w 2003 roku.
Syn pyta ojca:
- Tato, co to jest POLITYKA?
Ojciec odpowiada:
- Zobacz, ja przynoszę pieniądze do domu, więc jestem KAPITALISTĄ, Twoja mama rządzi tymi pieniędzmi, więc jest RZĄDEM, dziadek uważa, żeby wszystko było na swoim miejscu, więc jest ZWIĄZKIEM ZAWODOWYM, nasza pokojówka jest KLASĄ ROBOTNICZĄ, a wszyscy mamy jeden cel, aby się Tobie lepiej wiodło! Ty jesteś LUDEM, a Twój młodszy brat, który leży jeszcze w pieluchach jest PRZYSZŁOŚCIĄ! Zrozumiałeś synku?
Chłopiec zastanawia się i mówi, że musi się z tym wszystkim jeszcze przespać. W nocy budzi chłopca płacz młodszego brata, który narobił w pieluchy i drze się wniebogłosy. A, że chłopiec nie wiedział co ma zrobić, poszedł do pokoju rodziców. W pokoju była tylko mama, ale spała tak mocno, że nie mógł jej dobudzić, więc poszedł do pokoju pokojówki, gdzie akurat zabawiał się z nią ojciec, a dziadek podglądał ich przez okno. Wszyscy byli tak sobą zajęci, że nie zauważyli, że chłopiec jest w pokoju. Malec postanowił więc, że pójdzie spać i o wszystkim zapomni. Rano ojciec pyta go:
- Synku, możesz mi powiedzieć własnymi słowami co to jest POLITYKA
- TAK! - odpowiada syn. - KAPITALIZM wykorzystuje KLASĘ ROBOTNICZĄ, ZWIĄZKI ZAWODOWE się temu przyglądają, podczas gdy RZĄD śpi, LUD jest całkowicie ignorowany, a PRZYSZŁOŚĆ leży w gównie! TO JEST POLITYKA!
Na plaży leży zupełnie nago facet. Mała dziewczynka podchodzi i paluszkiem wskazuje na (nazwijmy go Pysio) Pysia i pyta:
-A co to jest proszę Pana?
-To jest kaczuszka- odpowiada zawstydzony gość i nakrywa Pysia gazetą.
Żar z nieba sie leje i facet zasypia. Kiedy sie budzi widzi nad sobą czepek pielegniarski a tuz przy jego łóżku siedzi dziewczynka z plaży. Zdziwiony pyta:
- Gdzie ja jestem?
- W szpitalu, prosze pana - odpowiada dziewczynka
- A co mi się stało? - pyta przestraszony
- A nic... Jak pan spał to chciałam sie pobawić pana kaczuszką. Ale @ mnie opluła więc jej ukręciłam łepek, podeptałam jajka i spaliłam gniazdo!
Okazało się że rozrusznik nie działa.
- Wezmę pana na hol, a jak silnik zapali, to mi pan zamiga światłami - zaproponował właściciel mera. Ruszyli i jadą wolniutko.
Nagle wyprzedza ich BMW. Gość w mercedesie:
- Coooo, żadna beema mnie nie będzie wyprzedzać!
I w gaz. Mijają wóz policyjny, na radarze 200 km/h.
Gliniarz do radia:
- Do wszystkich wozów! Ja śnię! Mercedes i BMW prują 200 na godzinę!
- No i co w tym dziwnego?
- Za nimi pruje syrenka i jeszcze mruga światłami żeby zjechali na bok!
Pierwszego dnia szkoły, przed rozpoczęciem lekcji, nauczycielka przedstawia
nowego ucznia amerykańskiej klasie:
- To jest Sakiro Suzuki z Japonii.
Lekcja sie zaczyna. Nauczycielka mowi:
- Dobrze, zobaczymy jak sobie radzicie z historią. Kto mi powie czyje to
słowa: "Dajcie mi wolność albo smierć"?
W klasie cisza jak makiem zasial, tylko Suzuki podnosi rękę i mówi:
"Patrick Henry 1775 W Filadelfii."
- Bardzo dobrze Suzuki. A kto powiedział:
"Państwo to ludzie, ludzie nie
powinni więc ginąć"?
Znowu wstaje Suzuki: "Abraham Lincoln 1863 w Waszyngtonie."
Nauczycielka spogląda na uczniów z wyrzutem i mówi:
- Wstydźcie się. Suzuki jest japończykiem i zna amerykańską historię lepiej
od Was!
W klasie zapadła cisza i nagle słychać czyjś glośny szept:
- Pocałuj mnie w dupę pierprzony japończyku.
- Kto to powiedział? - krzyknęła nauczycielka na co Suzuki podniósł rękę i
bez czekania wyrecytował: "Generał McArthur 1942 w Guadalcanal oraz Lee
Iacocca 1982 na walnym zgromadzeniu w Chryslerze."
W klasie zrobiło sie jeszcze ciszej i tylko dało się usłyszeć cichy szept:
"Rzygać mi się chce..."
- Kto to byl? - wrzasnęła nauczycielka, na co Suzuki szybko odpowiedział:
"George Bush senior do japońskiego premiera Tanaki w 1991 podczas
obiadu."
Jeden z naprawdę już wkurzonych uczniów wstał i powiedział kwaśno:
- Obciągnij mi druta!
Na to nauczycielka zrezygnowanym tonem
- To już koniec. Kto tym razem?
- Bill Clinton do Moniki Levinsky w 1997 roku w Gabinecie Owalnym w Białym
Domu - odparł Suzuki bez drgnienia oka
Na to inny uczeń wstał i krzyknął
- Suzuki to kupa gówna!
Na co Suzuki:
- Valentino Rossi w Rio na Grand-Prix Brazylii w 2002 roku
Klasa już calkowicie popada w histerię, nauczycielka mdleje gdy
otwieraja sie drzwi i wchodzi dyrektor
- Cholera, takiego burdelu to ja jeszcze nie widziałem
Suzuki:
- Leszek Miller do wicepremiera Hausnera na posiedzeniu komisji budżetowej w
Warszawie w 2003 roku.
Syn pyta ojca:
- Tato, co to jest POLITYKA?
Ojciec odpowiada:
- Zobacz, ja przynoszę pieniądze do domu, więc jestem KAPITALISTĄ, Twoja mama rządzi tymi pieniędzmi, więc jest RZĄDEM, dziadek uważa, żeby wszystko było na swoim miejscu, więc jest ZWIĄZKIEM ZAWODOWYM, nasza pokojówka jest KLASĄ ROBOTNICZĄ, a wszyscy mamy jeden cel, aby się Tobie lepiej wiodło! Ty jesteś LUDEM, a Twój młodszy brat, który leży jeszcze w pieluchach jest PRZYSZŁOŚCIĄ! Zrozumiałeś synku?
Chłopiec zastanawia się i mówi, że musi się z tym wszystkim jeszcze przespać. W nocy budzi chłopca płacz młodszego brata, który narobił w pieluchy i drze się wniebogłosy. A, że chłopiec nie wiedział co ma zrobić, poszedł do pokoju rodziców. W pokoju była tylko mama, ale spała tak mocno, że nie mógł jej dobudzić, więc poszedł do pokoju pokojówki, gdzie akurat zabawiał się z nią ojciec, a dziadek podglądał ich przez okno. Wszyscy byli tak sobą zajęci, że nie zauważyli, że chłopiec jest w pokoju. Malec postanowił więc, że pójdzie spać i o wszystkim zapomni. Rano ojciec pyta go:
- Synku, możesz mi powiedzieć własnymi słowami co to jest POLITYKA
- TAK! - odpowiada syn. - KAPITALIZM wykorzystuje KLASĘ ROBOTNICZĄ, ZWIĄZKI ZAWODOWE się temu przyglądają, podczas gdy RZĄD śpi, LUD jest całkowicie ignorowany, a PRZYSZŁOŚĆ leży w gównie! TO JEST POLITYKA!
Na plaży leży zupełnie nago facet. Mała dziewczynka podchodzi i paluszkiem wskazuje na (nazwijmy go Pysio) Pysia i pyta:
-A co to jest proszę Pana?
-To jest kaczuszka- odpowiada zawstydzony gość i nakrywa Pysia gazetą.
Żar z nieba sie leje i facet zasypia. Kiedy sie budzi widzi nad sobą czepek pielegniarski a tuz przy jego łóżku siedzi dziewczynka z plaży. Zdziwiony pyta:
- Gdzie ja jestem?
- W szpitalu, prosze pana - odpowiada dziewczynka
- A co mi się stało? - pyta przestraszony
- A nic... Jak pan spał to chciałam sie pobawić pana kaczuszką. Ale @ mnie opluła więc jej ukręciłam łepek, podeptałam jajka i spaliłam gniazdo!
Wraca mąż z delegacji trochę wcześniej niż zawsze. Wchodzi do sypialni a, tam w łóżku leży obcy nagi facet.
Pyta się go:
- Gdzie moja żona?
A on odpowiada przerażony:
- W łazience, bierze prysznic.
Mąż na to:
- Ja schowam się w szafie i zobaczę co żona zrobi, a ty bądź cicho!!!
Wraca żona w podomce i mówi do gościa w łóżku:
- Bierz mnie teraz, mocno, brutalnie aż się posikam...
A gość:
- Otwórz szafę, to się posrasz...
Jasio wchodzi do łazienki gdy mama sie kąpie i pyta: mamo co ty masz tam pomiedzy nogami? Mama na to: szczoteczke... Jasio mówi: A tato ma lepsza bo na patyku...
Mama: A skąd wiesz?
Jasio: Bo widziałem ja wczoraj sąsiadce zęby czyścił...
- Nauczycielka prosi Jasia:
- Jasiu wytrzyj tablicę.
- Nie.
- Jasiu wytrzyj!
- No dobra. Ale gdzie jest szmatka?
- Poszukaj gdzieś w szafce.
- Przez ten czas nauczycielka pyta dzieci:
- Kochane dzieci co napisalibyscie na moim grobie gdybym umarła?
A Jasiu znalazł szmatę i mówi:
- Tu leży ta szmata!
Pyta się go:
- Gdzie moja żona?
A on odpowiada przerażony:
- W łazience, bierze prysznic.
Mąż na to:
- Ja schowam się w szafie i zobaczę co żona zrobi, a ty bądź cicho!!!
Wraca żona w podomce i mówi do gościa w łóżku:
- Bierz mnie teraz, mocno, brutalnie aż się posikam...
A gość:
- Otwórz szafę, to się posrasz...
Jasio wchodzi do łazienki gdy mama sie kąpie i pyta: mamo co ty masz tam pomiedzy nogami? Mama na to: szczoteczke... Jasio mówi: A tato ma lepsza bo na patyku...
Mama: A skąd wiesz?
Jasio: Bo widziałem ja wczoraj sąsiadce zęby czyścił...
- Nauczycielka prosi Jasia:
- Jasiu wytrzyj tablicę.
- Nie.
- Jasiu wytrzyj!
- No dobra. Ale gdzie jest szmatka?
- Poszukaj gdzieś w szafce.
- Przez ten czas nauczycielka pyta dzieci:
- Kochane dzieci co napisalibyscie na moim grobie gdybym umarła?
A Jasiu znalazł szmatę i mówi:
- Tu leży ta szmata!