Zwykle jak wybieram się w dalszą drogę, przez pierwsze 15-20 min nie wkręcam silnika na wysokie obroty aby wszystko zdążyło się nagrzać, odpowiednio dosmarować. Ale wystarczy jakieś niewielkie wzniesienie, 70-80km/h, trzeci bieg, pół gazu, samochód jakiś taki ospały... Dopiero jak silnik się rozgrzeje, kilka razy mu depnę, obroty zbliżą się do czerwonej kreski, samochód odzyskuje swój wigor. Szybko się rozpędza, zrywny, mocny (na 2 biegu są problemy z trakcją na oponach Pirelli 205/60 R15)

Po dłuższej jeździe nawet jak stanę, wyłącze silnik i samochód postoi kilka godzin to dalej ma swój wigor.
Po kilku dniach bezczynności (nie wliczając podróży po 3-5km w jedną stronę) znów mół...
Coś się przycina? Jak myślicie?
Silnik nie bierze oleju (jeżdżę na półsyntetyku a zmiany w poziomie oleju na bagnecie są rzędu 1/4 do 1/2 wysokości między wymianami), przy maksymalnych obrotach nie kopci, na 3 biegu bez problemu osiąga 110km/h (dalej już nie katowałem silnika), skrzynia biegów AKM, opony 205/60 R15.
Aha, wiem że drugiego dnia po zakupie mój starszy coś kombinował z obrotami na biegu jałowym bo miał strasznie niskie i trzeba było do połowy wyciągać ssanie.