krisPrG pisze:
no cóż widać że niektórzy mają małe pojęcie o głośnikach i ich "mitycznym wygrzewaniu". Czasem warto się spytać lub poczytać na ten temat, a nie o piecach ceramicznych itp gadać .....
wlodi04 pisze:Co miała znaczyć ta wypowiedź? To mit, że głośniki muszą się wygrzać (rozegrać)?
nie to nie mit, każdy nowy głośnik trzeba najpierw rozruszać, jest o tym wyżej napisane przez
myster
Drodzy Koledzy.
Ja wiem, że wiara przenosi góry. Ale trzymajmy się praw fizyki.
Na różnych stronach są "poradniki" - jakim sygnałem i w jakich warunkach wygrzać głośnik. Ale zastanówmy się nad tym procesem biorąc pod uwagę wiadomości z fizyki ze szkoły podstawowej.
Co może zmienić w głośniku "wygrzewanie"?
Zmieni się rezystancja cewki?
Miedź zacznie lepie przewodzić?
Ani rezystancja, ani pojemność cewki nie zmienia się zasadniczo w ciągu życia głośnika (chyba że przewijamy głośnik). Rezystancja cewki jest stała i tak samo można cewkę spalić w pierwszej minucie użytkowania, jak i w tysięcznej.
Jedyne co się może stać z czasem, ale
niezależnie czy głośnik "wygrzewamy" czy normalnie użytkujemy - to zawieszenie membrany może się wyrobić. Czy to jest wygrzewanie? Wydaje mi się, że to po prostu... zużycie. Z czasem mogą zmienić się parametry wynikającego z fizycznego zużycia materiałów pracujących mechanicznie - tak, głośniki też sie zużywają. Czy jego parametry będą bliższe czy dalsze danym podawanym przez producenta - to trudno przewidzieć, a jeszcze trudniej zmierzyć. Można założyć, że producent mierzył głośniki nowe, nie używane.
Żaden poważny producent (nie mówię o producentach sprzętu Hi-End, którzy uwielbiają opowiadać bajki) nie napisze Wam w oficjalnych materiałach, że jego głośnik trzeba "wygrzać". Zresztą jak by to świadczyło o jego produktach! Że jego głośniki nie trzymają parametrów! Dobry głośnik dobrego producenta trzyma podane parametry.
Dodam jeszcze, że nie mówimy o idealnych warunkach odsłuchowych w sali koncertowej, tylko o ciasnym wnętrzu kabiny, z dobiegającym odgłosem silnika, pracującego zawieszenia i wiatru. Kto usłyszy wówczas, że mu się częstotliwość rezonansowa głośnika przesunęła o 1 Hz w górę/w dół albo efektywność spadła/wzrosła o 0,5 dB - ten albo geniusz, albo bajerant.
Zwróciłbym raczej uwagę na kwestie psychologiczne i przyzwyczajeniowe.
Kupujemy zestaw, płacimy np. tysiąc złotych więc oczekujemy Bóg wie czego. Tymczasem zestaw gra tak, jak może grać za tysiąc zł. Wtedy zaczynamy sie zastanawiać - może kupiliśmy jakiś shit? Po iluś tam godzinach odsłuchu w różnych porach dnia i nocy, w różnych nastrojach nasze receptory dźwięku (mózg, nie uszy!) przyzwyczajają się do nowego brzmienia, przez co zaczynamy je lubić. W psychologii nazywa się to "efektem ekspozycji". Zjawisko to jest dosć dobrze opisane w książkach. Zwróćcie uwagę na niektóre piosenki, które zaczynają się podobać dopiero po którymś przesłuchaniu, a z czasem stają się "tymi ulubionymi". Czy one tez się "wygrzewają"? Owszem, w mózgu.
Dla ciekawych tematu proponuję wizytę na stronie:
http://www.audiovoodoo.glt.pl/
Dowiecie się, że można wygrzewać nie tylko głośniki, ale i przewody. Także zasilające! Dotyczy to sprzętu Hi-End, ale jak widzę zaczęło przenikać już do CA.
Zrobił się offtop, przepraszam, ale nie ja zacząłem o wygrzewaniu.
Pozdrawiam
Easyrider