Koledzy użyłem "szukajki" ale jednoznacznej odpowiedzi nie znalazłem a sprawa jest zbyt poważna żeby pozostały niedomówienia.
Opiszę wszystko od początku: kilka tygodni temu zaczęły się w niuńce problemy z odpalaniem- po odpaleniu obroty spadały, silnik jakby nie gadał na wszystkie cylindry, po przegazowaniu problem znikał. Palec rozdzielacza, kopółka, świece i kable WN wymieniane około 15tys. km wstecz. Do dwóch pierwszych elementów raczej się nie doczepiałem, ale kabel na trzecim cylindrze tak jakby nie chciał się "zakleszczyć" na świecy a sama świeca była dość mocno czarna na elektrodzie więc poszły do wymiany. Jeden dzień spokoju i dalej to samo więc do wymiany poszedł niebieski czujnik podający temp. płynu do komputera. Po tym zabiegu z rana pali od strzała, nawet w największe mrozy, ale wystarczy że postoi z sześć godzin i mam powtórkę z rozrywki, z tym że teraz obroty spadają do zera i silnik gaśnie. Drugie odpalenie, przegazówka i wszystko gra, obroty ok. 1200 ale silnikiem rzuca jak ćpunem na głodzie. Przejade 200 metrów i wszystko wraca do normy. Ale co do uszczelki pod głowicą: poszedłem po filtr powietrza, pomyślałem że może to pomoże. Po drodze spotkałem znajomego mechaniora, opisałem mu objawy, ten stwierdził że najpewniej trzeba wymienić aparat zapłonowy. Już mieliśmy jechać do jego warsztatu ale stwierdziłem że najpierw wymienie filtr powietrza więc zdejmuje obudowe a tam mała niespodzianka- z odmy wystaje pokaźnych rozmiarów "czop" masełka, w obudowie filtra jest dość sporo wody. Mechanik stwierdził, że na bank poszła uszczelka pod głowicą i że to tłumaczy problemy z odpalaniem. Niezbyt wiem co o tym myślec... w oleju wody nie mam, pęcherzy powietrza w zbiorniczku wyrównawczym nie zaobserwowałem, ubytków mocy brak, spalanie w normie (7,5 litra lpg w trasie zimą). Moje pytanie- czy jest możliwość żeby jednoznacznie stwierdzić czy konieczna jest wymiana uszczelki bez rozbierania silnika? Czy może masło i woda w obudowie filtra to faktycznie wyrok na uszczelke? Z drobnych niedomogów wymagających zrobienia wymienie trzaśniętą uszczelkę pokrywy zaworów i drobny wyciek płynu chłodniczego z trójnika, może to ma wpływ na to masełko? Martwi mnie jeszcze to, że mimo iż auto jest jeżdżone codziennie, średnio 80km na dzień, to w duże mrozy nie zawsze się dogrzewa, nawet po przejechaniu 40km. Czekam na opinie
