Moje myśli alternator albo akumulator (już wiekowy).
Bez świateł, bez wskaźników dojechał w miarę normalnie pod dom (40 km)
Następnego dnia podładowałem aku i przeparkowałem samochód.
Następnie sprawdziłem aku... coś jeszcze trzyma. Alternator wykręciłem i zaniosłem do sprawdzenia - ok.
Wsadziłem alternetor... naraz świecą kontrolki u góry (temp i hamulce) oraz ładowanie (która wcześniej się nie pojawiała!)
Samochód ledwo pali, strzela w filtr powietrza i ma problemy z wejściem na jakiekolwiek obroty.
Z innych objawów - pasek piszczy jak diabli, od jakiegoś czasu nasilało się to piszczenie zwłaszcza po uruchomieniu silnika - wymieniłem na nowy i też piska

Radio od jakiegoś czasu sprawiało problemy (nie dało się podgłośnić powyżej połowy mocy, w końcu głos cały czas na 1% - myślałem ze końcówki mocy... ale kto wie?)
Wsadziłem sprawny aku i objawy te same.
Może pompa wody? Może świeca która poszła przy okazji? Bezpieczniki sprawdziłem wydają się ok...
Ręce mi opadły. Ktoś ma jakieś pomysły?