Post
autor: misiekdzwon » 03 kwie 2008, 19:30
Podepnę sie pod temat, bo mam identyczny problem. Podam kilka szczegółów.
Pewnego dnia naszła mnie chęć założenia niedawno zakupionych dodatkowych zegarów. Skupiłem się i zacząłem rezanko. Na początku chciałem sprawdzić zegar- woltomierz i szukałem w gąszczu kabli pod kierownicą przewodu, który by dawał + po stacyjce. Po chwili znalazłem szeroką, białą kostkę z 6 przewodami wchodzącymi i 7 przewodami wychodzącymi ( czerwono- biały się rozdziela). Znalazłem + po stacyjce w przewodzie czerwono żółtym. Podłączyłem tam przewód do woltomierza. Po przekręceniu stacyjki wskazówka się podniosła. Byłem zadowolony.
Ale już nie więcej nie chciało mi się robić. Tak więc musiałem z podwórka wjechać do garażu. Odpaliłem auto i usłyszałem, że zaczął głośniej chodzić i po dodaniu gazu klekotać jak stary mercedes. Po przeczytaniu forum, prawdopodobną przyczyną był klin na wale. Dwóch mechaników też tak stwierdziło i z kuzynem (mechanik) rozebraliśmy rozrząd aby sprawdzić koło na wale. Po odkręceniu śruby spukałem lekko koło które momentalnie odpadło. Po oględzinach i koła i wału wywnioskowałem, że około jest jak nowe (prawdopodobnie poprzedni właściciel zmienił i sprzedał auto), a wał tak jakby był wyrobiony po bokach tego sfrezowanego "klina" (mam wał z tzw. płetwą, a nie jak u niektórych z klinkiem na kole rozrządu) Dla pewności kupiłem nowe koło FEBI. Po założeniu sprawa była jasna- wał trzeba dać do napawania i szlifowania tego klinka.
Szlifierz przyjechał zrobił robotę i koło z lekkim wciskiem wlazło na wał. Myślałem że będzie wszystko ok. Ale po złożeniu całości silnik chodził minimalnie ciszej jednak dalej klekotał.
Oczywiście pasek rozrządu kupiłem nowy i go precyzyjnie z kuzynem założyłem (wszystko co miało być zblokowane było w bezruchu, tak że o złej metodyce wymiany paska nie mam mowy)
Po przejażdżce, AUDIca miał ogromnego muła. I na dodatek tak w okolicach 1400 obr/min silnik się przydławiał i obroty schodziły na 900-1000 obr, dopiero dodaniu gazu do końca spowodowało toczenie sie auta do przodu.
Na drugi dzień został ustawiony kąt wtrysku. Miało być ok, ale nic z tego. Tzn. minimalnie lepiej się zbierał, ale o jakimkolwiek przyśpieszeniu to mowy nie ma (maluch na przyśpieszenie jest lepszy). Nie chciałem katować auta, ale musiałem zobaczyć jak zachowuje sie na większych prędkościach obrotowych.
Pojechałem na A4 i gaz do oporu. Tzn tak do 4200 4300 na każdym biegu. Zauważyłem że na 3 i 4 po przekroczeniu 3400 obr/min. Zaczyna przyśpieszać prawie tak samo normalnie jak było przed awarią. Na 5 biegu nie złapałem nawet 3200 obr i pod górką zaczął zwalniać.
Z tego wynika że turbo bardzo późno się załącza.
Pojechałem na diagnostykę. Wykryło mi błąd przepływomierza, czujnika ciśnienia dolotu powietrza idącego do IC i z tego co zrozumiałem to błąd wtrysku sterującego ( jakoś inaczej to gościu nazwał, ale coś o sterowaniu paliwem było).
Wykasował błędy i kazał odłączyć kostkę przepływki. Zrobiłem tak i przejechałem się. Nie pomogło ani nie pogorszyło się nic.
Czyli zostają chyba dwie opcje, albo wtrysk, albo czujnik powietrza.
Diagnosta kazał mi jeszcze raz jutro przyjechać. Aby sprawdzić jakie błędy znowu nałapał.
Tak to u mnie wygląda. Najbardziej zastanawia mnie sprawa tego klekotania. Czy to całe zdarzenie może być spowodowane wpięciem tego kabla od woltomierza do tego przewodu z tej białej kostki? Może odpowiada on za jakieś dane przesyłane do kompa. Dodam że po odłączeniu kabla od woltomierza sytuacja już się nie zmieniła.
Auto odpala na tyk jak jest ciepłe a na dwa tyki gdy jest zimne. Czyli dobrze. Temperatura silnika w normie. Nie dymi prawie w ogóle ( tylko jak na luzie mu się przygazuje to puści takiego malutkiego czarnego dymka- chyba norma), a spaliny tak ogólnie jakoś dziwnie śmierdzą. Nie tak jak normalnie.
Auto oceniam na przebieg około 250-300 tyś. (na liczniku widnieje super wynik 158 091 km- śmieszne to trochę)
Auta nie katowałem od momentu zakupu ( 10 000 km przejechałem bez najmniejszych problemów z mechaniką silnika). Stosowałem się do praw i obowiązków dbania o TDIka.
Proszę mi podpowiedzieć co jest prawdopodobną przyczyna takiego stanu mojej B4, bo koledzy sie ze mnie śmieją i chcą go odkupić za 4000 zł. Aż głupio mi się robi :oops: