Mimo iż przez ostatnie 14 lat stał w garażu kilka ulic dalej nigdy wcześniej go nie widziałem. Dziadek używał go do dojazdów do pracy, a że pracuje 24h/dobę co kilka dni i ma do rpacy raptem 4km to auto było używane raczej sporadycznie można powiedzieć. Samochód wyczaiłem w ubiegły piątek tj. 5 marca i po dogadaniu szczegółów poprzedni właściciel poprosił abym przyjechał w niedziele po niego na co ja przytaknąłem. Po około dwóch godzinach uświadomiłem sobie, że jednak lepiej nie ryzykować czekania do niedzieli i zadzwoniłem na telefon owego Pana. Odebrała żona i powiedziała, ze pojechał nim do pracy. Niestety nie znała dokładnego adresu, wytłumaczyła mi jedynie tak mniej więcej i tak po kilkunastu minutach krążenia i szukania trafiłem do celu. Chciałem dać zaliczkę i spisać jakąś przedwstępną umowę, ale nie szło się dogadać, Pan z uśmiechem powiedział, że jest poważny i zaprasza w niedzielę i nikomu innemu jej nie sprzeda. W końcu dałem spokój i wróciłem do domu. Minął dzień, wieczór, a ja nie mogłem spać i tak ok. 12 w nocy kazałem żonie się ubrać i pojechaliśmy jeszcze raz tam. Po ok. 30 minutach trąbienia i migania długimi wyszedł zaspany właściciel, który ja się okazało opił z sąsiadem przyszłą sprzedaż auta. Po krótkiej rozmowie umowa była już spisana. Samochodem od tamtej pory zrobiłem ok. 30km i jest to najszczęśliwsze 30km w moim życiu. Żadna materialna rzecz do tej pory nie dała mi tyle radości w tak krótkim czasie co to auto. Samochód ma u mnie dożywocie i za żadne skarby nie mam zamiaru się z nim rozstawać. Mam pełno marzeń związanych z tym autem i mam nadzieje je spełniać powoli i sukcesywnie. Samochód trafi we właściwe ręce i obiecuję wszystkim iż będzie odpowiednio traktowany. Możliwości moje znacie.
Póki co tyle, proszę nie pytać o szczegóły takie jak cena i plany znacie mnie nie puszczę pary z ust .. Zapraszam do śledzenia wątku, pozdrawiam Łukasz.



